Drogowy absurd we wsi pod Zieloną Górą? Nowe lampy demontowane i przesuwane w inne miejsca.
Remont drogi we wsi pod Zieloną Górą. Mieszkańcy zaskoczeni
We wsi Klępina w gm. Nowogród Bobrzański ruszył remont ulicy Lubuskiej. Kosztuje 6,7 mln zł, z czego 5 milionów to dofinansowanie z Funduszu Polski Ład. Przed weekendem jeden z mieszkańców wysłał wniosek do starosty powiatu zielonogórskiego o wstrzymanie wydanej decyzji na budowę, napisał także do urzędu miasta i powiatowego inspektoratu budowlanego. Mieszkańcy zwrócili uwagę, że nowa droga została obniżona o ok. 60 cm. Wskazali, że powstały uskok gruntu powoduje osłabienie fundamentów jednego z budynków, a zjazdy budowane z drogi na posesję w niektórych miejscach mogą uniemożliwić wjazd większym pojazdem niż osobowy.
– Usłyszeliśmy od projektanta drogi, że „ani centymetra w górę”. Tłumaczył, że jak będzie góra, to będzie stała woda. Odwrotności fizyki tutaj są – komentuje jeden z mieszkańców. I wyjaśnia dalej, że wprawdzie studzienki odpływowe będą, ale rury to „30”, które mogą się zapychać. Przypomina, że poprzednie „40” się zapychały, kiedy drogą był wożony obornik. – Ale może się to nie zapcha, może technika poszła do przodu – zastanawia się z przekąsem. – Samo obniżenie drogi powoduje, że zimą, jak wszystko przymarznie, to nic nie odpłynie. Będzie skorupa lodowa – uważa.
Remont drogi. Sprawa pilna
W pismach do urzędów mieszkaniec podkreślił, że należy pilnie naprawić błąd i zniwelować obniżenie, i przechył budowy.
– Droga to dobry uczynek. Nie mówię, że zły. Ale tłumaczyłem, żeby podnieść wyżej. Samochodem osobowym do budynku wjadę, ale większym nie, bo nie da się wykręcić. Jak zaleją asfalt, to na 100 lat już tak zostanie – martwi się.
Jeden z sąsiadów podkreśla, że budowa drogi była potrzebna. Kiedy przejeżdżał ciężki sprzęt po bruku, w domu wszystko się trzęsło.
– Na pewno będzie lepiej, jak będzie asfalt. A nie bruk – uważa. – Dziwne jest to, że tu gdzie woda zawsze stała, będzie jeszcze niżej – dodaje.
Mieszkańcy pokazują zdemontowane nowe lampy.
– Niby musiały być postawione, bo było dofinansowanie i trzeba było wydać – wyjaśniają.
Odpowiada burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego
Paweł Mierzwiak, burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego przypomina, że sprawę oświetlenia wyjaśniał na zebraniach we wsiach wielokrotnie. Świadomie podjął takie ryzyko.
– Otrzymaliśmy dofinansowanie na nowe oświetlenie w całej gminie, to było 90 proc. kosztów. Mówiłem, że będę ryzykować tym, że jak będą remontowane drogi, to wolę wybudować nowe oświetlenie i je kiedyś przebudować, niż stracić możliwość dofinansowania. Bez tych milionów nie byłoby nowoczesnego oświetlenia ledowego w gminie. Jesteśmy drugą gminą w województwie, która ma własne oświetlenie drogowe i nie korzysta z usług spółki Enea Oświetlenie. To są nasze słupy i nasze oprawy – tłumaczy.
Burmistrz dodaje, że w innych miejscowościach, może za 10 lat będą przebudowy dróg, a oświetlenie przez ten czas będzie. W sprawie obniżenia drogi, przyznaje, że pismo otrzymał i skierował do inspektora nadzoru budowlanego, projektanta i wykonawcy.
– Pracujemy nad tym. Przeanalizujemy to. Zawsze to, co jest możliwe, dostosowujemy do mieszkańców – zapewnia.
Rozmówcy sprawę oświetlenia kwitują krótko, że „to kompletna beztroska, na zasadzie wydajmy bo są pieniądze”.