Gołańcz: Zamek Kasztelański - bitwa, legenda i odbudowa
W połowie września podczas Gołanieckiej Biesiady Zamkowej odbyć ma się symboliczne przekazanie kluczy do zamku oznaczające zakończenie prac rewitalizacyjnych i częściowe otwarcie zabytku dla mieszkańców i turystów.
Przed przekroczeniem bramy zamkowej warto przypomnieć sobie historię miejsca jak i związaną z nim legendę.
Unikat z bogatą historią
- Gołaniecki zamek to z pewnością jeden z cenniejszych zabytków w powiecie wągrowieckim czy najcenniejszym to już kwestia niezwykle subiektywna, której rozstrzygnąć tu nie sposób. Ważnym jest jednak aby powiedzieć to wyraźnie, iż mamy do czynienia z budowlą oryginalną zachowaną do poziomu gzymsu najwyższej kondygnacji, a tym samym będącą najstarszym przetrwałym w takiej skali świeckim budynkiem na terenie Wielkopolski. O potędze fundatora jak i skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, iż gołaniecka wieża mieszkalna, w momencie wznoszenia mogła równać się z królewską wieżą w Kole, której budowę rozpoczął Kazimierz Wielki po 1365 roku - przyznał profesor UAM dr hab. Artur Różański, współautor książki opisującej dzieje gołanieckiego zamku
Historia gołanieckiego zabytku swoje początki ma w XIV wieku. Za jego fundatora można przyjąć biskupa włocławkiego Macieja z Gołańczy żyjącego w latach 1285-1368, który wywodził się z rodu Pałuków.
W kolejnych dziesięcioleciach siedziba miała przejść w ręce kolejnych rodów: Grzymalitów-Grudzińskich, Smoguleckich, Flemingów i Przebendowskich.
Zamek nigdy nie pełnił funkcji państwowych, znajdował się w rękach rodów aktualnie nim zarządzających.
Badania nad historią miejsca wykluczają istnienie kasztelana mającego zamieszkiwać zamek, a który kojarzony jest z zabytkiem.
Z biegiem lat siedziba znamienitych rodów zmieniała się. Każdy z właścicieli dodawał coś od siebie.
- W pierwotnej fazie funkcjonowania zamku wprost do elewacji frontowej doprowadzono pomost przerzucony przez podmokłe tereny zlokalizowane na północ od zamku. Pomost wiódł wprost do ostrołucznego ceglanego portalu umieszczonego we wnęce, obustronnie ujętej prowadnicami na bronę - opuszczana krata. W takiej to kreacji obiekt funkcjonował do około połowy XV wieku. Dzięki zachowanemu dokumentowi pochodzącemu z 1450 roku, dowiadujemy się, iż ostatni sukcesorzy męskiej linii Pałuków-Gołanieckich bracia Michał i Andrzej podzielili między siebie zamek i przynależne mu dobra. Jak można przypuszczać to właśnie ich dziełem, bądź fundacją ojca wymienionych: Jakuba Kusza było pobudowanie zewnętrznej linii muru obronnego, z cylindryczną wieżą w narożniku północno‑zachodnim i murowaną bramą. Obszar ten od południa (od strony jeziora) zamknięty był umocnieniami drewniano‑ziemnymi okalającymi w części wydarty jezioru teren - wyjaśnił Artur Różański
Szwedzki najazd
Najtragiczniejszym momentem w historii zamku nad jeziorem Smolary był czas Potopu. Wojska szwedzkie pustoszące tereny Rzeczpospolitej dotarły na ziemię gołaniecką i przypuściły szturm na zamek.
Najcięższe i najtragiczniejsze w skutkach walki miały rozegrać się w dniach 1-3 maja 1656 roku. Wtedy to zamek miał zostać zniszczony. Część zabudowań m,in. brama wjazdowa, fragment muru obwodowego nigdy nie zostały odbudowane.
Podczas walki śmierci ponieśli obrońcy zamku, których szczątki odkryto podczas badań archeologicznych prowadzonych w latach 2009-2016.
Dawni obrońcy Gołańczy w 2016 roku zostali złożeni w zbiorowej mogile u stóp twierdzy zostali przeniesieni do grobowca znajdującego się przy kościele poklasztornym.
Kasztelanka Hanka
Choć wiarygodność istnienia postaci gołanieckiego kasztelana jest podważana stał się on postacią zawiązaną z zamkiem. Sam zabytek często określany jest kasztelańskim. A legendarną postacią z nim związaną ma być jego córka - Kasztelanka Hanka.
Według lokalnych podań legenda ma opowiadać o córce właściciela zamku, który zarządzał nim podczas szwedzkiego najazdu. Podobno wrogie wojska zgodziły się opuścić zamek i oszczędzić jego głodujących mieszkańców jeśli wraz z nimi odejdzie córka kasztelana w której zakochał się dowódca Szwedów.
Dziewczyna miała się zgodzić lecz zarzekła, że jeśli ona odejdzie zrobią to też wrogie wojska. Kasztelanka miała jednak przechytrzyć zakochanego w niej wojskowego i "odejść" poprzez skok w wody jeziora.
Hanka miała utonąć w wodach jeziora Smolary a wrogowie dotrzymać obietnicy i odejść.
Podobno duch dziewczyny co roku powraca w Noc Świętojańską i krąży po zamku.
Nawiązanie do gołanieckiej legendy znaleźć można w książce "Klechdy domowe" Czesława Kędzierskiego
- Od głębin, od topieli
Wypływa kasztelanka,
Wśród fal świetlanej bieli
Róż wodny sięga wiankaRaz w rok w czerwcową nockę,
Gdy roczek jeden minie -
Tęsknota ciągnie pannę
Z pałacu w wód głębinie.Wypływa kasztelanka,
By ujrzeć ojców zamek
I ziemię swą ojczystą,
I świeżych róż wziąć wianek.Nie chciała cudzoziemca,
Swój ocalić chciała lud,
W ofiarnej więc miłości
Do jeziornych zeszła wód.O panno ty rycerska,
W fali świetlanej bieli płyń,
Dzielna i bohaterska
Słyń wśród ludu Polski, słyń.
Lub w "Duchach polskich" Bogny Wernichowskiej i Macieja Kozłowskiego
- W okalającym zamek jeziorze(tylko w wigilię świętego Jana)Każdy niewiastę zobaczyć możeW pieniącej wody szatę odzianą.Córka starosty golanieckiegoWolała skoczyć w wód owych wnękęNiż stać się z musu żoną obcego.Długo się zatem mścił Szwed ponury,Że go dziewica, Polka nie chciała.Z zamku zostały jedynie mury,Po niej legenda tylko została.Nieszczęsna starościanka z GoOwą legendę (i różne inne)Od mojej matki słyszałam.Notując wszystko w główce swej zwinnejDzięki niej też ją tu opisałam.
Naukowcy badający tereny zamku podważają autentyczność legendy i zawartych w niej wydarzeń.
- Zamieszanie w tym temacie wprowadza tekst Samuela Pufendorfa, który wspomina jakiegoś kasztelana siedzącego w zamku. Najpewniej S. Pufendorf miał na myśli najstarszego spośród potomstwa Ewy Alojzy; Pawła Wawrzyńca, który w 1656 roku miał ukończone 20 lat, a o których milczą późniejsze źródła. Gdzie zatem owa "kasztelanka"? Wypada odnotować, iż "popotopowe" źródła nie wzmiankują już także urodzonej w 1642 roku Marciny Izabeli (córki Ewy Alojzy i siostry Pawła Wawrzyńca) mającej w chwili ataku na Gołańcz 14 wiosen. O jej śmierci nie informuje wprawdzie chłopska relacja z 1659 roku, niemniej zanurzona w tradycji legenda wspomina o ofierze odważnej młodej kobiety, określanej jako córka właściciela zamku. Pomijając niemożliwe do zweryfikowania wątki romantyczne i oczywiste błędy, sama obecność 14-latki w obleganych murach nie jest wykluczona, zważywszy na przebywanie tam jej matki oraz odnalezienie dziecięcych i młodzieńczych szkieletów we wspominanej mogile. - uważa archeolog Artur Różański.
Nowy etap w dziejach zamku
Życie ma wrócić w zamkowe mury jesienią 2025 roku. Trwające od lat prace rewitalizacyjne mają zostać zakończone. Zabytek ma zostać otwarty dla mieszkańców i zwiedzających. Będzie to zapewne ważne wydarzenie dla lokalnej społeczności - po wielu dekadach symbol miasta, umieszczony w herbie gminy, znów zacznie przyciągać wzrok i gościć osoby spragnione wiedzy i emocji.