Holandia 1944. Gdy jedynym pokarmem była kora i cebulki tulipanów
Klęska operacji Market Garden przyniosła Holandii niezamierzone konsekwencje o skali kataklizmu humanitarnego. Od października 1944 do maja 1945 roku mieszkańcy Amsterdamu, Rotterdamu i Hagi żywili się korą drzew oraz cebulkami tulipanów, a dzieci umierały z wyczerpania na ulicach. Co wiemy o tej zapomnianej tragedii?
Niemiecki odwet po klęsce aliantów
Nieudana operacja Market Garden stała się pretekstem do bezprecedensowych represji wobec holenderskiej ludności cywilnej. Arthur Seyss-Inquart już 17 września 1944 roku wprowadził całkowity zakaz transportu żywności na obszary pozostające pod okupacją niemiecką. Komisarz Rzeszy w Holandii mścił się za entuzjazm, z jakim mieszkańcy Eindhoven i innych miast witali spadochroniarzy alianckich.
Holenderscy kolejarze na wezwanie rządu emigracyjnego ogłosili strajk generalny, paraliżując całą sieć kolejową w kraju. Niemcy odpowiedzieli zablokowaniem żeglugi śródlądowej, odcinając miasta od dostaw żywności transportowanych po kanałach.
Okupanci zastosowali taktykę spalonej ziemi, niszcząc elektrownie, mosty, fabryki i urządzenia portowe. Zalali część Holandii, niszcząc grunty uprawne i utrudniając komunikację lądową. Z samego Rotterdamu wywieźli do przymusowych robót w Niemczech czterdzieści tysięcy mężczyzn, pozbawiając rodziny żywicieli i gospodarstwa siły roboczej.
Około stu osiemdziesięciu tysięcy mieszkańców północnego brzegu Dolnego Renu zostało przymusowo wysiedlonych jeszcze przed zakończeniem walk. Arnhem po dziewięciu dniach walk zamieniło się w stertę gruzów, a jego mieszkańcy trafili do prowizorycznych obozów dla uchodźców. Niemcy rozpoczęli systematyczne grabienie zapasów zbóż, produktów mleczarskich i żywego inwentarza z holenderskich gospodarstw.
Życie codzienne podczas głodowej zimy
Racje żywnościowe w holenderskich miastach spadły z października 1944 roku do poziomu zagłodzenia. Masła zabrakło już w październiku, a kartki na sto gramów sera wydawano raz na dwa tygodnie. Mięsa nie było wcale, mimo że kartki na nie nadal drukowano.
Racja ziemniaków na cały tydzień wynosiła jeden kilogram, co zmuszało mieszkańców do poszukiwania alternatywnych źródeł pożywienia. Buraki cukrowe stały się podstawą jadłospisu, choć powodowały biegunki i osłabiały już wyczerpanych głodujących.
Cebulki tulipanów zamieniły się w przysmak, choć z czasem stawały się coraz trudniej dostępne. Mieszkańcy Amsterdamu, Hagi i Rotterdamu zdzierali korę z drzew, gotowali ją i jedli w postaci mdłej papki.
Na opał palono meblami, parkietem i framugami okiennymi, rozbierając także domy pozostawione przez Żydów deportowanych do obozów zagłady.
Dziesiątki tysięcy mieszkańców miast organizowały wyprawy na prowincję w poszukiwaniu żywności. Pokonywali dziesiątki kilometrów na rowerach lub z wózkami dziecięcymi, często nocując u obcych ludzi na wsiach. Wymieniali kosztowności, ubrania i pozostałe przedmioty wartościowe na ziemniaki lub kromki chleba, tworząc rozbudowaną sieć czarnorynkowego handlu.
Medyczne skutki masowego głodzenia
Jak szacują ostrożnie uczeni, ponad 20 tysięcy holenderskich cywilów zmarło bezpośrednio z powodu wyczerpania organizmu głodem między październikiem 1944 a majem 1945 roku. Największa śmiertelność wystąpiła w marcu 1945 roku, gdy wycieńczeni ludzie nie mieli już sił na walkę o przetrwanie. Ofiarami stawali się przede wszystkim starsi mężczyźni oraz małe dzieci, których organizmy nie wytrzymywały długotrwałego niedożywienia.
Dwieście tysięcy mieszkańców północnej i zachodniej Holandii doznało trwałych uszkodzeń zdrowia. Dwukrotnie wzrosła śmiertelność z powodu gruźlicy, a w miastach wybuchały epidemie tyfusu brzusznego i dyfterytu. Niedobór witamin powodował powstawanie bolesnych ran na dłoniach i stopach głodujących, które goiły się bardzo wolno z powodu ogólnego wyczerpania organizmu.
Dzieci urodzone podczas głodowej zimy lub tuż po niej wykazywały wady rozwojowe oraz większą podatność na zaburzenia psychiczne w życiu dorosłym. Współczesne badania medyczne potwierdziły, że potomstwo kobiet głodujących w ciąży częściej cierpiało na cukrzycę, otyłość, choroby układu krążenia oraz schizofrenię.
Spóźniona pomoc międzynarodowa
Alianckie dostawy żywności dotarły do okupowanej Holandii dopiero pod koniec stycznia 1945 roku. Pierwsze szwedzkie statki przewiozły dwadzieścia tysięcy ton mąki, co stanowiło kroplę w morzu potrzeb głodującej ludności czterech i pół miliona. Brytyjski premier Winston Churchill początkowo odrzucał prośby holenderskiego rządu emigracyjnego, twierdząc, że Niemcy przejmą dostawy dla własnych potrzeb.
Negocjacje w sprawie dostaw humanitarnych rozpoczęły się dopiero w marcu 1945 roku. Seyss-Inquart zgodził się na wstrzymanie egzekucji zakładników oraz częściowe wznowienie dystrybucji żywności w zamian za lokalne zawieszenie broni. Groził jednocześnie wysadzeniem tam przeciwpowodziowych i zalaniem całej Holandii w przypadku alianckich ataków na jego pozycje.
Operacje Manna i Chowhound zostały uruchomione dopiero pod koniec kwietnia 1945 roku. Brytyjskie, kanadyjskie i amerykańskie bombowce zrzuciły miliony racji żywnościowych nad terenami najbardziej dotkniętymi głodem. Piloci latali bez eskort i na małej wysokości, ryzykując życie dla ratowania holenderskich cywilów, których właśni sojusznicy pozostawili na pastwę losu przez siedem miesięcy.
Źródło
Inspiracją do napisania niniejszego artykułu stała się książka Corneliusa Ryana O jeden most za daleko. Historia operacji "Market Garden" wrzesień 1944, wydana nakładem wydawnictwa Rebis (Poznań 2025).