Igołomia: Wykopki z dawnych lat. Pole i koszyki z ziemniakami
Organizatorem pokazu wykopków w stylu lat 80-tych było Stowarzyszenie Koło Gospodyń Wiejskich Igołomia. Panie i panowie, bo do pracy zaangażowani byli wszyscy ruszyli do pracy już wczesnym popołudniem. Kto chciał mógł przyjść, zbierać ziemniaki, poczuć atmosferę z minionych czasów.
Dla jednych to przypomnienie dawnej pracy na roli, gdy w pole chodziło się z motyką i koszem, a nie - jak dzisiaj - śledziło wzrokiem za kombajnem. Dla innych to okazją, żeby zobaczyć prawdziwe, wiejskie wykopki sprzed czterech dekad. Na wykopki w Igołomi przyszło kilkadziesiąt osób, uczniowie z podstawówki, młodzież i dzieci, wielu młodych ludzi. Oni z tych wykopków mieli największą frajdę.
Wykopki pokazowe - pole przy szkole
Koło Gospodyń Wiejskich w Igołomi w tym roku robi drugi taki pokaz. Najpierw panie przygotowywały pokaz żniwny i opowieści, jak dawniej wyglądały żniwa. Teraz nastała jesień i przyszedł czas na wykopki.
- Pomysł - podobnie jak ze żniwami - poddała Zuzanna Stawinoga, nasza radna i członkini KGW Igołomia. To było zaraz po dożynkach - opowiada Monika Paluch, przewodnicząca KGW Igołomia.
Panie usiadły zmęczone dożynkowymi przygotowaniami i całym świętem plonów obiecywały sobie, że odpoczną w najbliższym czasie od społecznych zajęć. No i zrodził się nowy pomysł.
- Monika, masz posadzone ziemniaki? - zapytała wtedy Zuzanna Stawinoga.
- No mam, na dzierżawionym polu przy szkole - odpowiedziała pani Monika, przewodnicząca KGW.
Pani Zuzanna nikogo nie musiała namawiać. Rzuciła hasło: "Zróbmy wykopki". I od razu zaczęły się przygotowania.
Jak mówi sołtys Igołomi Konrad Szymacha, panie są aktywne i pomysłowe, postanowiły przygotować wykopki jak za dawnych czasów, z lat 80-tych. Wtedy każdy w tych okolicach miał kawałek pola obsadzony ziemniakami i wiedział jak wykopki wyglądają.
Mimo, że gmina Igołomia-Wawrzeńczyce jest rolnicza, to gospodarstwa są specjalistyczne nastawione na produkcję kilka rodzajów warzyw. Ziemniaki mało kto uprawia. A jeśli już to w pole jedzie kombajn i zbiera ziemniaki, nikt nie chodzi z koszykami po polu.
Kopiorka do kopania ziemniaków była pożyczona
Jednak to pole obok szkoły, dzierżawione przez Paluchów, było w tym roku miejscem pokazowym.
- Chodziło o to, żeby pokazać głównie dzieciom jak dawniej wyglądały wykopki. Musiał być stary ciągnik, to jeszcze się udało znaleźć, ale potem zaczęło się poszukiwanie maszyny do kopania ziemniaków. Teraz ludzie takich nie mają, w końcu udało się pożyczyć od sąsiada - mówi Monika Paluch.
Spośród najstarszych zbieraczy ziemniaków na polu niewiele osób wiedziało jak taka maszyna się nazywała, ale mąż pani Moniki - Grzegorz Paluch, przygotował się do tego i nawet podał nazwę gwarową.
- To kopiorka do kopania ziemniaków - mówi. - Taka kopiorka kiedyś miała dyszel, ciągnął ją koń. Ta, którą dzisiaj kopiemy została przerobiona tak, żeby można ją było podpiąć do ciągnika, bo konia już u nas na wsi nie ma - mówi Grzegorz Paluch.
A Krzysztof Wesołowski dodaje, że kiedyś po wykopkach, gdy na polach pracowały konie, to gospodarze szli jeszcze z ręczną kopaczką, podbieraczką. Pokazuje takie stare narzędzie przypominające motykę i prezentuje jak wykopywało się te ziemniaki, które były głębiej w ziemi.
Na koniec ognisko i pieczone ziemniaki
Pokazy w Igołomi się udały. Jedni pracowali, inni mieli dobrą zabawę, dzieci zobaczyły skąd biorą się ziemniaki zanim trafią do sklepu. Jeden z ojców przed pokazem powiedział dzieciom, że idą kopać ziemniaki.
- Córka zapytała: "Do Lewiatana?" - kilkuletnie dzieci nawet w rolniczych zagłębiach są przekonane, że ziemniaki są ze sklepu. Tym razem mieszkańcy Igołomi mieli okazję pokazać dzieciom prawdziwe wykopki.
- Teraz dzieci idą na pokazy, żeby zobaczyć prace w polu, a dawniej na przełomie września i października w szkole były dwa tygodnie przerwy w nauce - specjalnie na wykopki. Do ludzi samotnych dzieci szły całymi klasami, żeby pomóc w zbieraniu ziemniaków - wspomina Krzysztof Wesołowski.
Grzegorz Paluch podkreśla, że dziś rolnikom nie opłaca się sadzić ziemniaków. Wylicza, że na skupie ziemniaki kosztują 40 groszy za kilogram, a w sklepie od 1,50 do 2 zł. A do tego tych małych z pola się nawet nie zbiera.
W Igołomi wykopki grupa zbieraczy zakończyła ogniskiem. Gdy jedni zbierali ziemniaki, inni już je piekli i przygotowywali na poczęstunek w dawnym stylu - prosto z ogniska.