WAŻNE
TERAZ

Incydent przed biurem PO. 44-latek z zarzutami

Ks. Mieczysław Puzewicz przeprasza. Chodzi o "głęboko niewłaściwe odnoszenie się do dziewcząt i kobiet"

Ks. Mieczysław Puzewicz, znany lubelski duchowny, wydał oświadczenie, w którym przeprosił za przypadki naruszenia przez niego nietykalności osobistej dziewcząt i kobiet, które opisano w reportażu Gazety Wyborczej z 19 maja. W odpowiedzi na publikację lubelska kuria nałożyła na niego zakaz kontaktu z małoletnimi i pozbawiła funkcji diecezjalnych. Jego sprawa trafiła też do Watykanu.
Wirtualna Polska
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Małgorzata Genca/archiwum
Jakub Sarek

- Nie działałem z intencją skrzywdzenia kogokolwiek, jednak przekroczyłem granice, jakie powinny być zachowane w relacji duszpasterza do młodzieży. Chcę szczerze przeprosić te osoby i ich bliskich za moje zachowania – pisze w oświadczeniu przesłanym wczoraj (27 maja) po południu do Katolickiej Agencji Informacyjej ks. Mieczysław Puzewicz (jego pełną treść publikujemy na końcu tekstu).

To odpowiedź na reportaż Dużego Formatu Gazety Wyborczej z 19 maja 2025 r. opisującego przypadki naruszenia przez duchownego nietykalności cielesnej kobiet, którego miał dopuszczać się w latach 2003-19.

W reakcji na tekst "Wyborczej" lubelska kuria nałożyła na niego zakaz zajęć i kontaktów z osobami małoletnimi i pozbawiła diecezjalnej funkcji pełnomocnika metropolity lubelskiego ds. pomocy osobom wykluczonym.

Ksiądz zaangażowany społecznie

65-letni ks. Mieczysław Puzewicz to jeden z najbardziej rozpoznawalnych lubelskich duchownych. Założyciel Centrum Wolontariatu, instytucji, która zajmuje się pomocą byłym więźniom, osobom w kryzysie bezdomności czy uchodźcom z ogarniętej wojną na Ukrainie. Kapłanem jest od 1990 r. W przeszłości pełnił funkcję rzecznika arcybiskupa-metropolity lubelskiego Józefa Życińskiego, w latach 2011-17 dyrektora radia eR (obecnie Radio Plus), przez blisko dwie dekady również diecezjalnego duszpasterza młodzieży. W latach 1997-2010 był rektorem Kościoła Świętego Ducha na lubelskim deptaku. W Radiu Lublin prowadził autorską audycję "Spojrzenia". Był wielokrotnie nagradzany za swoją działalność charytatywną m.in. Angelusem (2022 r.) czy Nagrodą Województwa Małopolskiego im. św. Jana Pawła II Veritatis Splendor, czyli "Małopolskim Noblem" (2018 r.).

Reportaż Wyborczej

19 maja w Dużym Formacie Gazecie Wyborczej ukazał się reportaż Pawła Piotra Reszki zatytułowany "Duszpasterz młodzieży chce całusa. Wolontariuszki przerywają milczenie". Jego bohaterem jest właśnie ksiądz Puzewicz. Reszka w swojej publikacji opisuje przypadki naruszenia nietykalności kobiet, których miał dopuszczać się duchowny. Miało do nich dochodzić w latach 2003-19. Jak relacjonowała jedna z kobiet, w 2004 r. kapłan zaproponował, że odwiezie ją do domu. Zatrzymali się pod jej blokiem. Nagle ks. Puzewicz nachylił się w jej stronę.

- Próbował mnie pocałować, złapał za pierś. To było jak grom z jasnego nieba, spanikowałam strasznie, zaczęłam krzyczeć. Wydawało mi się, że jestem opanowaną osobą, ale nigdy bym się nie spodziewała, że mnie to spotka. Wtedy on zamknął drzwi w aucie. Powiedział: „Nie wypuszczę cię, dopóki się nie uspokoisz”. Siedziałam tam w ciężkim szoku, nie wiem, ile to trwało, straciłam poczucie czasu. Po pewnym czasie otworzył drzwi. Powiedział jeszcze: „Tylko nie próbuj o tym nikomu mówić. I tak nikt ci nie uwierzy – czytamy w reportażu Reszki.

O kontaktach z ks. Puzewiczem w czasie gdy ten szefował radiu eR, opowiadała dziennikarzowi też inna z kobiet.

- Gdy zrobiła jego zdaniem coś nie tak, jej materiał był nie dość dobry, wzywał ją do swojego gabinetu, byli sami.– I wtedy podchodził tak bardzo blisko i czułam jego ręce na sobie. Czasem podchodził od tyłu, kładł mi dłonie na ramionach, a potem czułam, że zbliżają się do moich piersi, czasem ustawiał się naprzeciwko mnie i znów czułam te jego ręce, po ramionach, w górę w stronę klatki piersiowej. Odsuwałam się, nie mogłam tego znieść.

W 2005 r. Józefa Życińskiego, ówczesnego arcybiskupa lubelskiego o niewłaściwych zachowaniach księdza informuje Mariusz Mróz, współpracownik Radia Lublin. Ten miał mu nie uwierzyć. Dziennikarz leczył się na depresję, wiosną 2005 r. popełnił samobójstwo w lesie pod Lublinem.

Jesienią 2010 r. z arcybiskupem Życińskim spotyka się koordynatorka młodzieżowego wolontariatu. W aparacie ks. Puzewicza zauważyła intymne zdjęcia 16-latki "kilka zdjęć, jej twarz zrobiona z bardzo bliska, zbliżenie na nogi, kolana, a potem ujęcie z aparatu włożonego pod spódniczkę".

Po tych wydarzeniach ks. Puzewicz stracił stanowisko rzecznika prasowego abpa Życińskiego, diecezjalnego duszpasterza młodzieży i rektora kościoła Świętego Ducha. Dziennikarzy o tym, że ks. Puzewicz przestał pełnić tę pierwszą funkcję, poinformowano z kilkutygodniowym opóźnieniem. I to po ich telefonach.

Przyczyną jego rezygnacji miały być względy osobiste.

- Ksiądz Puzewicz przedstawił je arcybiskupowi Życińskiemu, nie ma obowiązku przekazywania tego do wiadomości publicznej – mówił wówczas „Kurierowi” ks. Tomasz Adamczyk, osobisty sekretarz arcybiskupa Życińskiego.

W styczniu 2011 r. ponownie został jednak rzecznikiem arcybiskupa lubelskiego. Objął też funkcję dyrektora Radia eR, rozgłośni archidiecezji lubelskiej.

Abp Józef Życiński zmarł miesiąc później. Do września 2012 r. ks. Puzewicz pełnił też funkcję j rzecznika prasowego jego następcy, abpa Stanisława Budzika.

Wobec kapłana nie przeprowadzono wówczas żadnego postępowania kanonicznego.

Jak opisuje Reszka, w 2010 r. dyrektor jednego z lubelskich liceów zawiadamia policję po tym, gdy jedna z uczennic zaalarmowała go, że dostaje od ks. Puzewicza sms-y. Policja przekazała sprawę prokuraturze, która jednak dochodzenia nie wszczęła. Powód? Nie dotyczy osoby poniżej 15. roku życia, i to prywatna kwestia dziewczyny i księdza. Po aktach sprawy nie ma już śladu, zostały zniszczone, bo minął termin ich przechowywania. Prokurator, który zajmował się tą sprawą, przeszedł w stan spoczynku.

List z Kanady i reakcja lubelskiej kurii

Jak czytamy w reportażu Reszki, jesienią 2024 r. do lubelskiej kurii trafia list od Polki mieszkającej w Kanadzie. Kobieta opisuje w nim relacje z ks. Puzewiczem z lat 2002-05, kiedy przebywała w Polsce. Gdy rozpoczynała znajomość z kapłanem, miała 15 lat. Z reportażu Reszki wynika, że w tym czasie ks. Puzewicz miał jej wysyłać smsy m.in. o następującej treści: „Kiedy znów będziesz w Lublinie, zatańczysz dla mnie nago?", „Czy będziesz uprawiać ze mną seks?" lub „Dlaczego nie chcesz uprawiać ze mną seksu, gdy będziesz tu następnym razem, skoro będziesz miała już 18 lat?".

"Kurierowi Lubelskiemu" udało się z nią skontaktować.

- Byłam w relacji o wyraźnym charakterze seksualnym, do której zostałam wciągnięta przez wieloletnią manipulację psychiczną i duchową. Nie doszło do fizycznego aktu seksualnego, ale byłam stale poddawana presji, by zgodzić się na jego propozycje. Wciągał mnie w rozmowy i wiadomości o treści seksualnej, testował moje granice, oswajał mnie z językiem pożądania i posłuszeństwa. To również jest forma przemocy. To również niszczy psychikę - mówi nam Katarzyna (pod takim imieniem występuje też w reportażu Reszki).

Kontakt z lubelską kurią polecił jej diakon z Kanady, który przygotowywał ją do ślubu.

- Dochodzenie wstępne zostało rozpoczęte w październiku 2024 r. i zamknięte 20 grudnia. W ramach dochodzenia wysłuchaliśmy świadectw osób mających wiedzę w tej sprawie, jak i oskarżanego księdza. Wszystkie dokumenty zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej. Otrzymaliśmy już odpowiedź, że zgłoszenie zostało przyjęte przez Dykasterię Nauki Wiary. Czekamy na dalsze instrukcje i od nich będzie zależało ukaranie duchownego – przekazał „Kurierowi” ks. Adam Jaszcz, kanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie.

I dodaje, że duchowny nie pełni już żadnych funkcji diecezjalnych.

- Kapłan ma zakaz zajęć i kontaktów z osobami małoletnimi. Zapewnił też, że w jego bieżących zajęciach nie biorą udziału takie osoby – wyjaśnia ks. Jaszcz.

Jak dowiedział się "Kurier Lubelski", stało się tak po publikacji tekstu Wyborczej.

Zapytano Katarzynę dlaczego nie zgłosiła wtedy sprawy organom ścigania.

- Wpłynęło na to kilka czynników. Po pierwsze, zdawałam sobie sprawę, że ówczesne prawo polskie nie chroni osób powyżej 15. roku życia, którego doświadczają takich sytuacji. Po drugie, nie miałam z nim nigdy stosunków seksualnych, więc policja nie zajęłaby się moją sprawą. Po trzecie, cała ta sprawa była dla mnie tak wykańczająca emocjonalnie, że jedyną rzeczą, którą chciałam zrobić, gdy miałam 19 lat, to być po prostu od tego jak najdalej. Nie miałam na to siły. Po czwarte, duchowny miał wtedy tak silną pozycję, że nikt nie dawał, temu co mówię, wiary i patrzył na mnie z politowaniem. Bo jak to? Taki święty człowiek może dopuszczać się takich czynów - tłumaczy kobieta.

Petycja ws. odebrania nagród

Po publikacji reportażu Gazety Wyborczej, w sieci pojawiła się petycja o odebranie ks. Puzewiczowi nagród i funkcji publicznych. Jej autorką jest Katarzyna, bohaterka reportażu Reszki.

- To, że osoba pełniąca funkcje publiczne i odznaczana za działalność społeczną jednocześnie wykorzystywała swoją pozycję do krzywdzenia innych, jest głębokim nadużyciem zaufania. Przez lata budował swój autorytet publiczny, podczas gdy — jak dziś wiemy — dochodziło do nieakceptowalnych działań ukrywanych za zamkniętymi drzwiami. Dalsze honorowanie tej osoby milczeniem, biernością lub utrzymywaniem przyznanych nagród i tytułów oznacza przyzwolenie na przemoc i brak odpowiedzialności – czytamy w petycji.

Jak przekonuje jej autorka, odebranie mu tych zaszczytów to:

  • wyraz solidarności z pokrzywdzonymi,
  • jasny sygnał, że społeczeństwo nie nagradza i nie chroni krzywdzicieli,
  • ważny krok ku sprawiedliwości i budowaniu zaufania do instytucji publicznych i społecznych.

Oświadczenie ks. Puzewicza

W reportażu Reszki ks. Mieczysław Puzewicz zaprzeczał, że wchodził w relacje intymne z wolontariuszkami.

We wtorek (27 maja) po południu ks. Mieczysław Puzewicz przesłał jednak do Katolickiej Agencji Informacyjnej oświadczenie. Oto jego pełna treść:

"W ostatnim czasie w niektórych mediach ukazały się artykuły dotyczące moich zachowań sprzed 15 i 20 lat, kiedy pełniłem w Archidiecezji Lubelskiej funkcję duszpasterza młodzieży. We wspomnianych artykułach przytoczone zostały przypadki mojego głęboko niewłaściwego odnoszenia się do kilku dziewcząt i kobiet, w tym naruszenia ich nietykalności cielesnej.

Chcę szczerze przeprosić te osoby i ich bliskich za moje zachowania. Żałuję, że do nich doszło. Jestem zdecydowany z każdą z tych osób – jeśli wyrażą na to zgodę – spotkać się osobiście i przeprosić.

Jestem też gotowy do przyjęcia wszystkich decyzji w tej sprawie, jakie podejmą moi przełożeni. Tradycja chrześcijańska uczy, że po popełnieniu zła, dokonuje się rachunku sumienia, wyznania winy i podjęcia pokuty. Podjąłem pokutę wewnętrzną, a jej zewnętrznym znakiem będzie stworzony i finansowany przeze mnie ośrodek dla bezdomnej młodzieży, którym pokieruje Archidiecezja Lubelska. Od prawie 25 lat służę ludziom ubogim, bezdomnym i więźniom, wśród nich coraz częściej pojawiają się osoby młode, pełnoletnie, ale potrzebujące długiego i kompleksowego wsparcia. To im będzie dedykowany wspomniany ośrodek.

Przepraszam również wszystkich, których ta sprawa dotknęła, szczególnie setki młodych ludzi zaangażowanych w pomoc osobom potrzebującym, a także tych, którzy ofiarnie wspomagają dobre dzieła.

Chcę podziękować za wszystkie słowa zasłużonej krytyki, jakie na mnie spadły w ostatnim czasie i które uczą mnie pokory. Chcę także podziękować wszystkim, od których otrzymałem oznaki życzliwości."

Ks. Mieczysław Puzewicz

"Oświadczenie księdza jest jedynie formą ulgi"

Po przeczytaniu oświadczenia ks. Puzewicza z "Kurierem Lubelskim" skontaktowała się Katarzyna, bohaterka reportażu o duchownym i autorka petycja ws. odebrania mu nagród.

- Oświadczenie, które ks. Puzewicz opublikował ostatnio w mediach, przynosi mi jedynie jedną formę ulgi: w końcu przyznał, że nasze świadectwa są prawdziwe. Po latach życia w cieniu wstydu, napiętnowania i gaslightingu (forma psychicznej manipulacji, w której jedna osoba próbuje wprowadzić drugą w błąd, sprawiając, że wątpi ona w swoje postrzeganie rzeczywistości, pamięć, czy osąd - dop. red.) — to ma dla mnie ogromne znaczenie. Ludzie wreszcie wiedzą, że nie kłamałyśmy - pisze nam w mailu Katarzyna.

I jednocześnie dodaje:

- Cała reszta tego oświadczenia jest głęboko niepokojąca i nie do przyjęcia. To nie wyraz skruchy. To dokument napisany z zimną kalkulacją. To gra pozorów, manipulacja emocjonalna i próba ratowania wizerunku — a nie żaden prawdziwy rachunek sumienia.

Jej zdaniem, kapłan używa eufemizmów typu "niewłaściwe zachowania", zamiast nazwać rzeczy po imieniu: manipulacja, przemoc seksualna, psychiczna, duchowa.

- Nie wspomina, że wielu z nas było niepełnoletnich, a zgoda wymuszana duchową zależnością nie jest zgodą. Tłumaczy się brakiem „intencji”, co rozmywa odpowiedzialność. To czyny są przemocą, nie intencje - podkreśla Katarzyna.

Wybrane dla Ciebie
Grudziądz: Uczniowie i panie z KGW gotowali z darów lasu. Konkurs w Zespole Szkół Gastronomicznych i Hotelarskich. Mamy wyniki
Grudziądz: Uczniowie i panie z KGW gotowali z darów lasu. Konkurs w Zespole Szkół Gastronomicznych i Hotelarskich. Mamy wyniki
Krwawa tajemnica jeziora na Cyprze. Po tej historii już nigdy nie spojrzysz na nie tak samo
Krwawa tajemnica jeziora na Cyprze. Po tej historii już nigdy nie spojrzysz na nie tak samo
Rybnik: Groźne psy. Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo
Rybnik: Groźne psy. Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo
Poznań: Miasto znów przekaże choinki przedsiębiorcom. Jak je zdobyć?
Poznań: Miasto znów przekaże choinki przedsiębiorcom. Jak je zdobyć?
Kolejne ogniska grypy ptaków, ponad 20 tys. szt. drobiu - do utylizacji
Kolejne ogniska grypy ptaków, ponad 20 tys. szt. drobiu - do utylizacji
Wytrzyszczka: Policyjny pościg. 36-latek miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów
Wytrzyszczka: Policyjny pościg. 36-latek miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów
Toruń: Problemy z ogrzewaniem. Rachunki za "zastępcze" ciepło nie będą wyższe
Toruń: Problemy z ogrzewaniem. Rachunki za "zastępcze" ciepło nie będą wyższe
Kalisz: Notorycznie łamał prawo. Został wydalony z Polski
Kalisz: Notorycznie łamał prawo. Został wydalony z Polski
Chojnice: Burmistrz ofiarą stalkingu! Prokurator prowadzi postępowanie. Czy opozycyjny radny ma kłopoty?
Chojnice: Burmistrz ofiarą stalkingu! Prokurator prowadzi postępowanie. Czy opozycyjny radny ma kłopoty?
Pułtusk: Nie czekaj na wypadek – policja zaprasza kierowców na bezpłatne kontrole
Pułtusk: Nie czekaj na wypadek – policja zaprasza kierowców na bezpłatne kontrole
Łęczyca: W podróż do Argentyny. Spotkanie z podróżniczką w bibliotece
Łęczyca: W podróż do Argentyny. Spotkanie z podróżniczką w bibliotece
Głogów: Groźne zdarzenie drogowe na ulicy Poniatowskiego. Dwie osoby w szpitalu
Głogów: Groźne zdarzenie drogowe na ulicy Poniatowskiego. Dwie osoby w szpitalu