Łódź: Bezdomnych kotów jest w wakacje coraz więcej, przy ul. Marmurowej czekają na nowy dom
W wakacje schroniskowe klatki i boksy dla zwierząt zapełniają się szybciej niż w pozostałych miesiącach. To pokazuje, że dla wielu osób pupile nadal nie są pełnoprawnymi członkami rodziny, ale przedmiotami, które łatwo wyrzucić na ulicę jak zaczyna przeszkadzać.
Tak niestety wyglądają wakacje w Łodzi i zwierząt zawsze nam przybywa, dlatego cały czas zachęcamy do adopcji organizując specjalne akcje. Każdy kto pozna nasze zwierzęta przekonuje się, że to jest prawdziwy przyjaciel - mówi Albert Kurkowski, dyrektor placówki przy ul. Marmurowej w Łodzi.
W schroniskowej kociarni wśród ponad 60 kotów, wiele z nich to zwierzęta porzucone lub takie, które uległy wypadkom komunikacyjnym. Niestety tych wyleczonych nie szukają ich opiekunowie, a to pokazuje, że kot nie był w ich życiu ważny. Dużą grupą przyjętych do schroniska kotów są te zabrane z natury. Wiele osób widząc kota w miejskiej przestrzeni od razu interpretuje zjawisko jako "kot zagubiony". Tymczasem koty wolno bytujące to naturalne zjawisko na osiedlach, czy w centrum miasta.
Niestety taki kot zabrany z wolności nigdy się nie oswoi z człowiekiem. Zawsze będzie dzikim zwierzęciem, a w schronisku będzie nieszczęśliwy. My nawet nie mamy jak takiego kota uszczęśliwić, bo kilka miesięcy w klatce upośledza jego naturalne instynkty. On już sobie na wolności nie poradzi - tłumaczy Albert Kurkowski dyrektor schroniska.
Na dowód tego dyrektor placówki przytacza przykład swoich podopiecznych. W kociarni mieszka grupa kotów całkowicie dzikich. Nie można do nich podejść, sprzątnąć klatek bez ryzyka podrapania, czy innego ataku. Nawet, żeby wykonać badania weterynaryjne konieczne jest uśpienie. W schronisku mówi się o potencjalnej adopcji tych kotów do jakiejś wiejskiej przestrzeni (duży teren). Jednak musi im cały czas towarzyszyć człowiek - karmić, poić, dbać. Nikt się jeszcze na taką adopcję nie zdecydował.
Niestety wiele osób łapie koty wolno bytujące i odwozi je do schroniska jako koty porzucone lub zagubione. Tymczasem powinno się takie zwierzę zostawić w miejscu, w którym je spotkaliśmy.
Jak odróżnić kota porzuconego od kota wolno bytującego?
Według prawa (Ustawa o Ochronie Zwierząt) koty bytujące na terenach miejskich, wiejskich oraz w obrębie rodzinnych ogrodów działkowych stanowią naturalny element ekosystemu i nie są kotami bezdomnymi, lecz dzikimi. Należy im zapewnić swobodę przemieszczania się i wspierać, by były bezpieczne (rozstawianie wody latem, zimą zapewnienie schronienia).
- koty wolno bytujące to koty dzikie, nieudomowione
- nigdy nie dojdą do człowieka
- po wyłożone jedzenie lub wodę podejdą po zmierzchu, kiedy nikogo nie będzie w pobliżu
- złapane w klatkę - łapkę, będą agresywne
Niestety czasem młode koty przyzwyczajone do obecności człowieka "po sąsiedzku" są bardziej odważne (młodzieńcza brawura) i mogą podejść zwabione jedzeniem. I takie koty najczęściej trafiają do schroniska.
Domowy po wypadku, ale nikt go nie szuka
Inną kategorią kotów, które trafiają do schroniska są koty domowe, które wychodzą na dwór. Czasem zostają zgłoszone do animal patrol jako zwierzęta porzucone, a często dają się łatwo złapać, bo są oswojone z ludźmi. Zdarza się, że do placówki trafiają poturbowane i po wypadkach komunikacyjnych. Niestety mimo, tego że każdy kot natychmiast trafia na stronę schroniska po swoje zguby zgłaszają się tylko nieliczni łodzianie. Większość zwierząt, które w schronisku zostają uratowane (zoperowane) i dojdą do siebie zostaje w schronisku do momentu adopcji. Często zostają w schronisku na zawsze.
Jestem przeciwnikiem wypuszczania kotów domowych na dwór. Przede wszystkim jest to zagrożenie dla samego kota, który może się łatwo spłoszyć, uciec i się zgubić, czy zostać zaatakowanym przez psa, innego kota. Jest też problem taki, że te domowe koty są zagrożeniem dla innych zwierząt, głownie dla ptaków - dodaje Albert Kurkowski.