Łódź: Młodzi naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego badają migracje komarów jako nosicieli wirusów
Polowanie na komary
- Złożyliśmy wniosek do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i otrzymaliśmy finansowanie projektu – mówi Kamil Słomczyński. – Na realizację projektu, który właśnie rozpoczęliśmy, mamy 12 miesięcy. W tej chwili jesteśmy na etapie wstępnym gromadzenia materiału. Przewiduję, że potrwa to mniej więcej do połowy września, ale oczywiście w tym czasie prowadzić będziemy już wstępne badania. Jesień i zimę dopiero poświęcimy na prace laboratoryjne, a wiosnę – na podsumowanie i wnioski.
W tej chwili młodzi naukowcy zbierają materiał – czyli łowią komary. Gdzie? W parkach, ogrodach działkowych, ogrodach zoologicznych. Na komary zastawiane są tam specjalne pułapki. Wabi je światło i dwutlenek węgla, a do specjalnych woreczków zasysa powietrze.
- Pomagają nam osoby, które doglądają pułapek, a my co tydzień – dwa – odbieramy od nich komary i analizujemy je pod kątem obecności wirusów i różnorodności genetycznej – wyjaśnia Kamil Słomczyński. - Im więcej komarów pozyskamy do badań, tym oczywiście lepiej. Nie jest to proste, bo ze względu na suszę komarów jest bardzo mało. Pewnie z tego powodu narzekamy tylko my. Ale już mieliśmy dobry pogodowo moment około dwóch tygodni temu, który spowodował, że teraz jest odpowiedni czas na pozyskiwanie materiału.
Poznać wroga i opracować strategię walki
Trudno przewidzieć liczbę komarów w tym czy kolejnym sezonie. Wiele zależy od pogody: temperatury, opadów i wilgotności. Zmiany klimatyczne dodatkowo komplikują sytuację. Cieplejsze i bardziej wilgotne warunki sprzyjają szybkiemu rozwojowi larw, susza – utrudnia ten proces.
Sprzyjająca pogoda i zapał naukowców są niezbędne, by poświęcić komarom uwagę. To bardzo ważne, bo są one uważane za najniebezpieczniejsze zwierzęta na świecie ze względu na wirusy, jakie przenoszą. Te wirusy mogą wywołać groźne, zabójcze dla organizmu człowieka choroby. Mówi się nawet o milionie zgonów rocznie.
50 gatunków komarów w Polsce
W Polsce żyje ponad 50 gatunków komarów. Ostatnio dołączył do nich Aedes japonicus, czyli doskwier japoński - gatunek inwazyjny, który najprawdopodobniej trafił do Europy w transportach opon.
Klimat w naszym kraju staje się coraz bardziej przyjazny dla takich przybyszów, a z nimi rośnie też ryzyko przenoszenia nowych chorób – dodaje Kamil Słomczyński. - Komary mogą być wektorami niebezpiecznych patogenów, takich jak wirus gorączki Zachodniego Nilu, dengi, Ziki czy zarodźców malarii. W Polsce nawet przypadek rodzimego zachorowania na gorączkę Zachodniego Nilu był potwierdzony. I choć dziś ryzyko epidemiologiczne wciąż uznawane jest za niskie, rosnąca mobilność ludzi i zmiany klimatyczne mogą ten stan szybko zmienić.
Dlatego ważne są badania nad komarami i tym, co one przenoszą. Czy powinniśmy się ich bać? Młodzi biolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego wyszli z założenia, że tego wroga należy śledzić i dokładnie poznać.
- Na pewno nie możemy komarów lekceważyć, lecz czuć wobec nich respekt – podkreśla Kamil Słomczyński. – Musimy z nimi żyć, bo stanowią istotny element ekosystemu. Żywią się nimi ptaki, nietoperze, ich larwy to pokarm dla płazów czy ryb. Monitorowanie i ograniczanie ich populacji w miastach, gdzie zagrożenie dla ludzi jest największe, to potrzeba i wyzwanie, przy jednoczesnym zachowaniu bioróżnorodności. Nasze badania mają na celu stwierdzenie, w jakich warunkach komary się rozwijają najlepiej, jakie gatunki komarów dominują i jakie patogeny mogą one przenosić. To pozwoli zapobiegać epidemiom w miastach.
Niewątpliwie dla ludzi komary są uciążliwe – ich ukłucie powoduje swędzące bąble i zaczerwienienia na skórze. Chronić się przed nimi najlepiej stosując klasyczne metody – repelenty i moskitiery. Należy pamiętać, że chemiczne opryski, którymi chce się zwalczyć komary, zabijają też zapylacze i inne pożyteczne owady.
***
Projekt monitorowania populacji komarów finansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Programu „Studenckie koła naukowe tworzą innowacje”.