Lublin: Miejsca wstydu. Są w samym centrum i wymagają przebudowy
Informację o tym, że wreszcie znalazły się pieniądze i w końcu ruszy rewitalizacja błoni zamkowych, przyjąłem z wielką radością. Wychowywałem się w śródmieściu Lublina, w dzieciństwie na trawie pod zamkiem grałem z kolegami w piłkę i pamiętam, że było to miejsce może siermiężne, jak cały PRL, ale tętniło życiem. Przychodziły tu matki z dziećmi i z wózkami, ludzie spacerowali całymi rodzinami, a latem opalali się na kocach rozłożonych na trawie. Od co najmniej dwudziestu lat jest to miejsce zdegradowane, zapuszczone aż żal patrzeć. A znajduje się tuż obok zamku, przy szlaku, którym chodzą na Stare Miasto tysiące turystów.
Dlatego trzymam kciuki za to, co na konferencji prasowej obiecał prezydent Krzysztof Żuk, że w 2027 roku błonia będą piękne i zaczną służyć lublinianom za miejsce wypoczynku. Tym bardziej, że pierwsze plany rewitalizacji tego terenu ogłaszane były bodajże już w 2016 r., ale... no właśnie, nic się nie działo.
Są jeszcze w centrum Lublina co najmniej dwa takie miejsca wstydu, które wymagają gospodarskiej ręki, bo w przeciwnym razie staną się takim samym symbolem niemocy jak niesławny Teatr w Budowie przy Al. Racławickich. Starsi lublinianie z pewnością go pamiętają.
Pierwsza lokalizacja to teren między ul. Świętoduską a Lubartowską, gdzie kiedyś dawno temu była kawiarnia Arkady i urokliwy skwer. Ten teren od chyba 20 lat nie może doczekać się zagospodarowania. Nie będę w tym miejscu przypominał wszystkich perypetii związanych z tą inwestycją, nie będę opisywał jak to koszmarnie szpeci centrum miasta, ani szukał winnych tego stanu. Apeluję tylko do władz miasta, że skoro wreszcie w tym roku zawarto porozumienie z inwestorem i pojawiło się światełko w tunelu, to dopilnujcie, by nie zgasło, aby wreszcie doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału. Żeby przejeżdżając obok, nie trzeba było odwracać oczu ze wstydu.
I jeszcze miejsce, którego przyszłość napawa mnie niepokojem. Chodzi o teren przy al. Tysiąclecia, gdzie dogorywa dawny dworzec główny PKS, a obok niego równie opustoszałe targowisko. Pasażerów coraz mniej, podobnie klientów na targu. Handel niby trwa, ale jest bardzo anemiczny. Na pobliskiej ul. Ruskiej targowisko z ubraniami już zostało zlikwidowane parę miesięcy temu. Teraz parkują tam samochody.
Upływ czasu oznacza coraz większą degradację tego terenu, żal będzie na to patrzeć. Jeśli się nie mylę, to plac dworcowy, budynek i pobliskie działki należą do urzędu marszałkowskiego, inne do urzędu miasta. W ub. roku władze samorządowe miasta i województwa podpisały z UMCS list intencyjny w sprawie organizacji tu"Eksploratorium Marii Curie", czegoś w rodzaju centrum nauki. Ale na to potrzeba setek milionów złotych. Czy się one znajdą i kiedy? Oby to nie trwało długie lata. Na razie wokół tego tematu zapadła cisza. Nie chcę krakać, ale obawiam się, że niewiele będzie się tu działo. Obym był złym prorokiem.