Naciągacze stosują nowe metody. Uwaga na "darmowe" wyjazdy do sanatorium
Ciszę w mieszkaniu wdowy z Bydgoszczy przerwała melodia telefonu. Dzwoniła (ponoć) pracownica sanatorium. Seniorka nie dosłyszała, w jakiej miejscowości znajduje się uzdrowisko, ale chodziło o darmowy pobyt nad morzem. - W ramach naszego promocyjnego programu została pani wytypowana do skorzystania z bezpłatnego, tygodniowego pobytu nad Bałtykiem - niemal recytowała przedstawicielka sanatorium. - Będzie to swoiste podziękowanie za pani długoletni staż pracy.
Faktycznie, emerytka z Bydgoszczy przepracowała w jednej firmie jako księgowa ponad 25 lat. - Zapraszamy na spotkanie informacyjne - kontynuowała pracownica. - Odbędzie się ono w hotelu w Bydgoszczy i będzie połączone z pokazem walizek, które będzie można kupić na miejscu.
Pokaz z badaniami
Kilka dni później seniorka dostała tradycyjną pocztą (na dane, które podała telefonicznie) zaproszenie na spotkanie. Wybrała się z koleżanką, ponieważ pani z sanatorium powiedziała, że osoba, posiadająca zaproszenie, może zabrać inną osobę pod warunkiem, że ta jest w wieku emerytalnym. Tłumaczyła, że promocyjny wyjazd do sanatorium dotyczy jedynie takich osób.
- Na spotkaniu w hotelu pojawiło się około 20 gości - opowiada wdowa. - Leciała nastrojowa muzyczka, serwowano kawę. Stał parawan, za nim kozetka. Ze sceny witały nas dwie panie i pan. One miały ubrane garsonki, a on lekarski fartuch. Planowałyśmy z koleżanką zostać tylko na części odnośnie wyjazdu nad morze.
Tyle, że spotkanie zaczęło się akurat od reklamy walizek. - Pan podobno był lekarzem - wspomina bydgoszczanka. - Miał na miejscu przebadać wszystkich chętnych wyjechać do uzdrowiska. To pod kątem sprawdzenia ogólnego stanu zdrowia, bo kolejne badania, już szczegółowe, mielibyśmy mieć w kurorcie. Przed badaniami organizatorzy spotkania wyjaśnili nam, że one potrwają długo, dlatego najpierw pokażą walizki, a później będą nas badać.
Pogadanka o walizkach trwała prawie godzinę. - To był wykład. Dwie panie i nawet lekarz zachęcali nas do zakupu walizek, najlepiej w zestawie. Trzy walizki w komplecie kosztowały 6400 zł, a gdybyśmy kupili je osobno, wydalibyśmy przynajmniej 1500 zł więcej, więc niby się opłacało. Koleżanka i ja nie byłyśmy zainteresowane walizkami nie tylko ze względu na wysoką cenę, ale też dlatego, że walizki wyglądały jak plastikowe pudła, a nie jak wysokiej jakości bagaże.
Zakupy na raty
Zaraz po prezentacji można było kupić walizki. - Cztery osoby się zdecydowały, chociaż my obie do tej grupy się nie zaliczałyśmy - zaznacza bydgoszczanka. - Dwie osoby spośród kupujących nie miały gotówki przy sobie, ale przedstawicielki sanatorium przygotowały się na taką opcję. Podsunęły kupującym formularze zakupów na raty. Cała czwórka była zadowolona z zakupów.
Druga część spotkania rzeczywiście dotyczyła badań. - Facet w kitlu, przedstawiający się jako doktor, mierzył nam ciśnienie, wzrost, sprawdzał wagę - podkreśla nasza rozmówczyni. - Wszystko zapisywał. Na koniec wystawiał zaświadczenia z adnotacją "Zdolny do wyjazdu do sanatorium". Ani obie przedstawicielki uzdrowiska, ani lekarz, nie przekazali nam żadnych informacji odnośnie wyjazdu. Obiecali zadzwonić w najbliższych dniach. Minął miesiąc, nie zatelefonowali. Na spotkaniu myślałam, że naprawdę chodzi o wyjazd do sanatorium, a pokaz walizek to atrakcja programu. Teraz wiem, że organizatorom chodziło o sprzedaż tego badziewia, a sanatorium stanowiło pretekst. Nikt by nie wyjechał za darmo na tydzień nad morze.
Nie daj się oszukać
Naciągacze stosują nowe sztuczki, żeby przyciągnąć klientów i przekonać ich do drogich zakupów. Pseudosprzedawcy już nie wciskają pościeli i garnków, tylko kuszą bezpłatnymi wyjazdami. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów apeluje o rozwagę.
- Konsumentom trudno zorientować się, że wbrew informacjom telefonicznym, spotkania mają charakter pokazu handlowego, nakierowanego wyłącznie na sprzedaż towarów - przypomina Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. - Tymczasem przedsiębiorcy mają obowiązek dostarczyć konsumentom rzetelnej informacji i nie mogą wprowadzać w błąd co do prawdziwego celu zaproszeń.
Kto dał się naciągnąć na zakupy, jeszcze nie jest przegrany. W przypadku umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa, prawo odstąpienia od umowy jest podstawowym uprawnieniem konsumentów. Mają oni na to 14 dni.
......................
Słowniczek
dym - kłótnia
hejtować - nienawidzieć
k - (czytaj: ky) - skrót od "ok", czyli "w porządku"
lajkować - lubić, chwalić
selfie - zdjęcie, które robimy sami sobie