Oszukał starsze kobiety na 60 tysięcy złotych. Słowak z amerykańskim paszportem stanie przed sądem
Do oszustw doszło w maju 2022 roku. Grupa działała według sprawdzonego schematu - dzwonili do seniorów, przedstawiali się jako funkcjonariusze lub prokuratorzy i przekonywali, że ich oszczędności są zagrożone. Wmawiali ofiarom, że muszą natychmiast przekazać pieniądze "w bezpieczne miejsce".
Rola oskarżonego była prosta - przyjeżdżał z Czech do Polski i odbierał gotówkę od nabranych ludzi. Tak oszukał dwie kobiety z Białegostoku i Warszawy na łączną kwotę 60 tysięcy złotych. W Zakopanem próbował oszukać kolejne dwie kobiety, ale tym razem się nie udało - zorientowały się w porę.
- Rola podejrzanego, obywatela słowackiego i amerykańskiego, który przyjeżdżał z Republiki Czeskiej, polegała na odbieraniu pieniędzy od pokrzywdzonych na terytorium Polski - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst.
Cała operacja była międzynarodowa. Telefonujący oszuści używali angielskich kart, oskarżony miał czeskie, a call center działało na Węgrzech.
Żmudne śledztwo i międzynarodowa współpraca
Złapanie sprawcy zajęło sporo czasu i wymagało współpracy służb z kilku krajów. Sąd wydał za nim europejski nakaz aresztowania, a zatrzymano go w listopadzie w Czechach. Do Polski trafił dopiero w lutym tego roku.
- Niezbędny materiał dowodowy zgromadzono dzięki żmudnej pracy prokuratora Prokuratury Okręgowej w Białymstoku i analityków kryminalnych zatrudnionych w tej jednostce oraz funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, przy ścisłej współpracy z prokuratorami i policjantami z Republiki Czeskiej, Węgier, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych - podkreśla prokurator Janyst.
Gdy stanął przed prokuraturą, przyznał się do wszystkich zarzutów. Zgodził się na rok i sześć miesięcy więzienia oraz zobowiązał się zwrócić ukradzione pieniądze. Prokuratura zabezpieczyła już prawie 40 tysięcy złotych z jego majątku.
Uwaga na oszustów "na policjanta"
To kolejny przypadek pokazujący, jak działają oszuści "na policjanta". Seniorzy wciąż dają się nabrać na te historie. Warto pamiętać - prawdziwi funkcjonariusze nigdy nie proszą przez telefon o pieniądze. W razie wątpliwości lepiej się rozłączyć i sprawdzić w komisariacie, czy ktoś rzeczywiście prowadzi sprawę.