Pasażerowie chcą jeździć koleją, ale apelują też o godne warunki podróży. Zgłosili problem na linii SKA 2, z Oświęcimia do Krakowa

Od 1 października 2022, odkąd przywrócono stałe połączenie na linii 94 pomiędzy Krakowem a Oświęcimiem (na początku do Przeciszowa, w związku z finiszem inwestycji, ale potem już do Oświęcimia), pasażerowie od razu przesiedli się na pociągi, choć wydawało się, że po 10-letniej przerwie potrzeba będzie dwóch, a nawet trzech lat, zanim ludzie przesiądą się do pociągów. Stało się inaczej, co zapewne cieszy przewoźnika, czyli Koleje Małopolskie.

- Odkąd przywrócono ruch pociągów na linii 94 zrezygnowałem z opłacania akademika w Krakowie dla córki. Teraz zostawia samochód pod dworcem w Brzeźnicy, jedzie do Krakowa i po zajęciach wraca do domu. O wiele taniej kupując bilet miesięczny niż płacąc za lokum w Krakowie - tłumaczy 53-letni Wiesław, mieszkaniec Brzeźnicy.

Jednak powrót mody na kolej spowodował, że pasażerowie nie zawsze mogą mówić o komforcie podróży, zwłaszcza, kiedy przewoźnik wystawia tylko jeden skład we wczesnych godzinach rannych, czyli okresie dojazdów do pracy w Krakowie, a potem powrotu do domów.

- Codziennie jestem podróżnym pociągu SKA 2, relacji Oświęcim - Kraków Główny, którym dojeżdżam do szkoły i pracy - zwraca uwagę pan Mirosław. - Mieszkańcy obszarów położonych poza Krakowem z ogromną ekscytacją przyjęliśmy informacje o uruchomieniu relacji między Oświęcimiem a Krakowem, do którego codziennie docieramy do szkoły i pracy. Ten odcinek SKA2 jest bardzo popularny. Jest to dla nas duże ułatwienie i komfort i bardzo za to dziękujemy. Jednak zdecydowanie potrzebujemy podwójnych składów pociągów z Oświęcimia do Krakowa w godzinach o 6.27 i o 7.22 oraz w relacji odwrotnej, w kierunku Oświęcimia, o godz. 17.23 i o 18.26. To właśnie w tych godzinach najwięcej ludzi jedzie do pracy i szkoły oraz wraca późnym popołudniem i wieczorem do swoich domów. Pojedynczy skład już na Krakowie Głównym jest prawie pełny, a później na Grzegórzkach, Zabłociu, Podgórzu i Bonarce dosiadają się kolejne osoby. Pociąg jest pełny i nie ma gdzie stać, a co dopiero usiąść - alarmuje pan Mieczysław.

Mieszkańcy obszarów podkrakowskich bardzo proszą o ułatwienie podróżowania. Liczą, że przewoźnik przychylnie spojrzy na los pasażerów, jak to było choćby w 2024 roku, kiedy z podobnym problemem borykali się pasażerowie linii SKA 3, relacji Oświęcim - Kraków Główny, ale z Krzeszowic. Kilkanaście dni po prośbie pasażerów skład SKA 3 (30758/9), został wzmocniony dodatkowym pojazdem. Czy tym razem będzie podobnie?

- Koleje Małopolskie i wszyscy przewoźnicy czekają na nowe, już zamówione pociągi. Dla Kolei Małopolskich dostawa nowych, pierwszych sześciu sztuk, planowana jest w 2026 roku - tłumaczy Radosław Włoszek, prezes Kolei Małopolskich. Z kontekstu jego wypowiedzi można wywnioskować, że spełnienie oczekiwań pasażerów może być trudne do wykonania, bo - przy obecnym zasobie taboru - że komuś dołożyć skład, z innego trzeba byłoby zapewne ująć. Wierzyć jednak trzeba w dobrą wolę przewoźnika, że wyjdzie frontem do pasażerów.

Pasażerowie zwracają uwagę, że przepełnione pociągi mogą także sprawić spadek przychodów z biletów.

- Tłok w pociągu po wyruszeniu z Krakowa i zebraniu pasażerów z kolejnych przystanków jest taki, że wszyscy są ściśnięci jak przysłowiowe śledzie. Jak konduktor może przejść, by sprawdzić bilety - analizuje pani Marianna z Oświęcimia. - Jadąc do końca trasy, po minięciu podkrakowskich miejscowości, pociąg powoli się wyludnia, więc z kontrolą biletów nie ma kłopotu. Jednak wsiadający na początku mogą z czasem zaniechać kupna biletów, bo przejedzie w ścisku kilka stacji i wysiądzie. Warto, żeby przewoźnik także o tym pomyślał.