Radom: 120-lecie IV LO im. Tytusa Chałubińskiego. Dzień otwarty
Dzień Otwarty w IV Liceum Ogólnokształcącym imienia Tytusa Chałubińskiego w Radomiu z okazji 120-lecia istnienia szkoły
Podobnie jak w sobotę, wszyscy chętni mogli wziąć udział w zwiedzaniu szkoły, rozmowy z dawnymi i obecnymi nauczycielami, porozmawiać z kolegami z klasy. Frekwencja była nadzwyczajna. Setki osób skorzystało z okazji, aby przywołać wspomnienia. Warto dodać, że na uroczystej gali w Zespole Szkół Muzycznych sala koncertowa wypełniła się szczelnie, co oznacza, że uroczystości przyglądało się ponad 500 osób.
400 osób bawiło się natomiast na specjalnym balu, który odbył się w restauracji "U Grubego" w Wielogórze. Wzięli w nim udział absolwenci, byli i obecni nauczyciele szkoły, przyjaciele zasłużonej placówki edukacyjnej. W niedzielę wkopano na dziedzińcu szkoły kapsułę czasu upamiętniającą jubileuszowe uroczystości, był znowu czas na wspominki.
- Maturę zdawałam w 1992 roku i miałam wówczas wielką przyjemność, honor i zaszczyt reprezentować jako społeczność uczniowską jako przewodnicząca samorządu uczniowskiego. Jestem ogromnie wzruszona, zawsze czuję się "Chałubińszczanką". Zdarza się, że absolwentów naszej szkoły spotykam w Polsce i poza granicami i zawsze jest to radosne spotkanie. Teraz z ogromną przyjemnością patrzę na obecnych uczniów, bije od nich taka radosna młodość. To jest cudowne móc oglądać tych ludzi, którzy chodzą tymi sami ścieżkami co my, wchodzą do tych samych klas - mówiła Anna Narożniak (z domu Towarek).
- Najwięcej czasu spędzałem w sali gimnastycznej u profesora Wicherka. Wpoił nam zasady gry w koszykówkę. Zawsze mówił, że trzeba myśleć podczas gry, bo koszykówka to nie jest matematyka. - śmiał się Tadeusz Fogiel, współwłaściciel znanej radomskiej piekarni Fogiel & Fogiel.
- To był mój najlepszy czas w życiu, oprócz spędzonego na uniwersytecie, mimo że były to inne i trudne czasy w porównaniu z tym co mamy dzisiaj. Ale atmosfera tej szkoły, ludzie, którzy ją tworzyli są nie do zapomnienia. Gdziekolwiek mnie potem losy rzuciły to miałem związek ze szkołą - powiedział Mariusz Brymora, ambasador Polski w Macedonii Północnej.
- Będziemy szkołę wspominać do końca życia. To było naszym marzeniem, aby się do tej szkoły dostać, drugim skończyć, co się udało. To są niesamowite wspomnienia i wrażenia - mówił Marek Smal.
- Co nam dał pobyt w tej szkole ? Najbardziej to, że nie boimy się zabrać głosu gdziekolwiek i w jakiejkolwiek sprawie - mówi jego żona Ewa Smal, żona Marka Smala. Oboje poznali się właśnie w "Chałubińszczaku", a w ich klasie zawiązało się aż 7 małżeństw.