Różaniec zamiast jogi? "To jest forma medytacji. Ma wprowadzić człowieka w jakąś mantrę". 7 października to święto Matki Bożej Różańcowej
"Różaniec to jest medytacja. Ma za zadanie wprowadzić człowieka w jakąś mantrę". 7 października przypada święto Matki Bożej Różańcowej, a o tym, jaka jest istota tej modlitwy i jak powinna ona przebiegać, rozmawiamy z księdzem Radkiem Rakowskim.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Piotr Hukalo
Marta Jarmuszczak
Różaniec zamiast jogi?
- Modlitwy medytacyjne są właśnie po to, żeby wprowadzić człowieka w taką mantrę, żeby wyregulować oddech, żeby oderwać się od tego świata, żeby człowiek skupił się na myślach i swoim sercu. To jest trochę jak joga - mówi nam ks. Radek Rakowski.
Jak podkreśla, w różańcu może chodzić o pewną relaksację. Błędem jest natomiast, tak często spotykane, "klepanie zdrowasiek".
"Trans, dzięki któremu szukamy kontaktu z Bogiem"
- Żeby człowiek mógł wejść w relację duchową z Bogiem, to różaniec i powtarzane rytmiczne modlitwy "Zdrowaś Maryjo", pomagają nam wejść w pewien trans, dzięki któremu szukamy kontaktu z Bogiem. Celem różańca nie jest odmawianie "Zdrowaś Maryjo" dziesięć razy - o tym niejako musisz zapomnieć, po to, żeby skupić się tylko na tajemnicach życia Jezusa Chrystusa, czyli Narodzeniu Pana Jezusa, Zmartwychwstaniu, Ukrzyżowaniu itd. Ty towarzyszysz Jezusowi oczyma wyobraźni, a to odmawianie i liczenie, zajęcie rąk koralikami pomaga ci się oderwać od myśli codziennych, żeby skupić się na Bogu - opowiada ks. Rakowski.
Różaniec w kościele, a wspólna medytacja jak w buddyjskiej świątyni
Jak zaznacza ksiądz Rakowski, wspólne odmawianie różańca jednym głosem w kościele może mijać się z celem tej modlitwy. Wierni wspólnie odmawiają modlitwę, jednak nie jest to forma medytacji.
- Odmawianie różańca tak naprawdę miałoby sens w większej grupie, kiedy każdy modliłby się półgłosem i swoim tempem. Wówczas w kaplicy byłoby słychać mruczenie jak w buddyjskiej świątyni - mówi ks. Radek.
Kultura wspólnego odmawiania różańca w kościele - wspólnym rytmem, może brać się z błędnego przekonania, że medytacja to coś obcego, a wręcz zagrażającego modlitwie.
- Trudno ludziom wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi - zwłaszcza starszemu pokoleniu. Młodsze pokolenie natomiast, które chodzi na medytacje, jogę, rozciągania, które dotknęło takiego sposobu patrzenia na świat, postrzega to inaczej. Wiele osób jednak bardzo się boi wschodnich medytacji i myśli sobie, że medytacja nie dotyczy Kościoła. A ona jest tam obecna od zawsze, bo kiedy odmawiamy litanię: "Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie, Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas, Ojcze, z nieba Boże, zmiłuj się nad nami..." i przez pół godziny powtarzamy to w kółko, ma nam to pomóc w tym, żeby myśl biegła do Boga cały czas, żeby Bóg był w centrum - nie, że ja tylko mówię Bogu o swoich problemach życiowych. Tu chodzi o coś wyższego, nie żeby przebłagać Boga, ale żeby Go adorować w Jego pięknie - tłumaczy ks. Rakowski.