Skromny bohater. Ocalił życie dziecku podczas meczu
To miał być zwykły mecz, ale nagle wszystko się zmieniło. 8 sierpnia 1982 roku na Fenway Park wydarzyło się coś, co na zawsze wpisało się w historię baseballu i ludzkiej odwagi.
Dramatyczny incydent
W letni dzień w Bostonie Fenway Park był wypełniony kibicami, którzy świetnie się bawili. W czwartej rundzie meczu Boston Red Sox z Chicago White Sox, Dave Stapleton uderzył piłkę faulową, która z ogromną siłą poleciała w kierunku trybun nad pierwszą bazą.
Wśród widzów siedział czteroletni Jonathan Keane z ojcem Tomem i młodszym bratem. Piłka uderzyła chłopca w czoło, powodując poważne obrażenia – rozcięcie skóry i złamanie czaszki.
W jednej chwili radość zamieniła się w przerażenie. Ojciec chłopca zobaczył, jak jego syn osuwa się nieprzytomny, a krew zaczyna płynąć z głowy. Wokół zapanował chaos, a reakcje tłumu były pełne bezradności i szoku.
Jim Rice na ratunek
Jim Rice, 29-letni lewoskrzydłowy Red Sox, nie zawahał się ani przez moment. Słysząc krzyk i widząc dramatyczną scenę, natychmiast przeskoczył przez barierkę, podbiegł do rannego dziecka, wziął je na ręce i pobiegł przez tunel do klubowej świetlicy, gdzie czekał już klubowy lekarz dr Arthur Pappas. Cała akcja trwała mniej niż minutę, a Rice wykazał się niezwykłą zimną krwią i zdecydowaniem.
Lekarz natychmiast wezwał karetkę i udzielił chłopcu pierwszej pomocy. Jonathan został przewieziony do Boston Children’s Hospital, gdzie przeszedł operację ratującą życie. Lekarze jednoznacznie stwierdzili, że gdyby nie szybka reakcja Rice’a, chłopiec mógłby umrzeć lub doznać trwałego uszczerbku na zdrowiu.
Cisza po burzy
Po dramatycznym wydarzeniu Jim Rice wrócił na boisko, wciąż mając na sobie zakrwawiony mundur. Nie szukał rozgłosu, nie udzielał wywiadów, nie komentował swojego czynu. Dla niego był to odruch serca – jak sam powiedział: "Gdyby to było twoje dziecko, co byś zrobił?".
W tamtym meczu, choć Red Sox przegrali, wszyscy zapamiętali Rice tego dnia nie za sportowe osiągnięcia, lecz za odwagę i człowieczeństwo. Przez lata nie wspominał publicznie o swoim czynie, a jego postawa stała się wzorem dla innych sportowców i kibiców.
Pomoc bez rozgłosu
Historia nie kończy się na ratunku. Gdy Jim Rice dowiedział się, że rodzina Keane’ów nie jest w stanie pokryć kosztów leczenia, bez rozgłosu opłacił wszystkie rachunki szpitalne Jonathana. Nie chciał rozgłosu ani podziękowań – po prostu zrobił to, co uważał za słuszne.
Rice odwiedził chłopca w szpitalu, a rok później, podczas ceremonii otwarcia sezonu, Jonathan Keane – już w pełni zdrowy – rzucił pierwszą piłkę na Fenway Park w obecności swojego wybawcy. Jonathan do dziś nosi bliznę nad lewym okiem, ale nie ma żadnych poważnych następstw urazu.
Jonathan Keane po latach
Dziś Jonathan Keane jest dorosłym człowiekiem i nie pamięta samego incydentu, ale wie, że zawdzięcza życie Jimowi Rice’owi. W wywiadach podkreśla: "Jim Rice uratował mi życie. Bez niego nie byłoby mnie tutaj".
Ojciec chłopca, Tom Keane, również wielokrotnie dziękował Rice’owi za szybką i bezinteresowną pomoc. Wspominał, że gdyby nie natychmiastowa reakcja, jego syn mógłby nie przeżyć lub doznać trwałych obrażeń neurologicznych.