Słupsk: Alkohol pod kluczem od 22:00. Nowy bat na imprezowiczów czy zamach na wolność?
Nocna prohibicja w Słupsku stała się faktem. Między godziną 22:00 a 6:00 butelki z procentami ani w sklepie osiedlowym, ani w Żabce, ani na stacji benzynowej już w mieście nie kupimy. Słupsk dołączył do grona miast, które zdecydowały się na nocny zakaz sprzedaży alkoholu. Urzędnicy mówią o porządku i zdrowiu publicznym. Krytycy o absurdzie i ograniczaniu wolności. Miasto stawia na ciszę, porządek i bezpieczeństwo, ale nie wszyscy wierzą w skuteczność tej decyzji. Dla jednych to krok w stronę normalności, dla innych przykład miejskiej nadgorliwości.
Decyzję taką podjęli radni na sesji 25 czerwca. Uchwała Rady Miejskiej, opublikowana 15 lipca w Dzienniku Urzędowym Województwa Pomorskiego, wzbudza skrajne emocje. Jedni mówią o większym bezpieczeństwie, drudzy o ograniczaniu wolności.
Tylko sklepy. Lokale gastronomiczne bez zmian
Nowe przepisy obejmują wszystkie sklepy, stacje benzynowe oraz punkty sprzedaży detalicznej, ale nie dotyczą lokali gastronomicznych, w których alkohol podawany jest do spożycia na miejscu. Wprowadzenie ograniczenia ma na celu poprawę bezpieczeństwa, ograniczenie zakłóceń porządku publicznego oraz zmniejszenie liczby incydentów związanych z nadużywaniem alkoholu.
- Zanim w ogóle zabraliśmy się za projekt tej uchwały, dokładnie przeanalizowaliśmy zarówno kwestie ekonomiczne, społeczne, jak i zdrowotne - mówi Monika Carmen Reksnis, zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych. - W Polsce 176 gmin już wprowadziło takie zakazy. Nigdzie nie doszło do zamknięcia sklepów z tego powodu. Co więcej, w niektórych miejscach, jak Konstancin, liczba nietrzeźwych kierowców spadła o jedną trzecią.
Według urzędników ograniczenie sprzedaży nocnej alkoholu ma być jednym z wielu narzędzi przeciwdziałania uzależnieniom i nie uderza w wolność konsumencką. Ma natomiast zatrzymać zjawiska kompulsywnego picia i przeciwdziałać zakupom alkoholu przez młodzież i kierowców.
Radni podzieleni
Podczas głosowania nad uchwałą zdecydowana większość radnych opowiedziała się za jej przyjęciem. Tylko troje było przeciw: Marzena Gmińska (PiS), Jan Lange (PO) i Jacek Zabiegły (PiS).
- To kolejny krok w ograniczaniu wolności obywatelskiej w tej kadencji. Wcześniej nie zgodziliśmy się na pub przy Tuwima, zlikwidowaliśmy gokarty w parku, a teraz jeszcze nocna prohibicja. Zamiast realnych działań prewencyjnych - jak więcej patroli nocnych - idziemy na skróty - komentował Zabiegły. - Nie mam pewności, czy to kogokolwiek powstrzyma przed piciem. Przecież mogą się po prostu lepiej zaopatrzyć wcześniej.
Zdaniem Jana Langego stracą przedsiębiorcy.
- Uważam, że to wchodzenie z butami w działalność gospodarczą. Zakaz sprzedaży alkoholu to ograniczenie wolności gospodarczej. Nie zmniejszy on spożywania alkoholu, a sprawi, że powstaną miejsca, gdzie będzie można kupić alkohol z nielegalnych źródeł i niewiadomego pochodzenia. Jeśli chcemy uczyć kultury picia, nie tędy droga - uważa radny Lange.
Zwolennicy uchwały przywoływali jednak konkretne dane i doświadczenia innych samorządów.
- W Krakowie liczba policyjnych i strażackich interwencji spadła wyraźnie - mówi radna Renata Stec (PO). - To działa.
Podobnie argumentowała Małgorzata Lenart (Łączy nas Słupsk): - Ludzie mieszkający obok sklepów nocnych odetchną z ulgą. Mniej hałasu, mniej śmieci, więcej spokoju.
Ograniczenie czy realna zmiana?
Choć większość Rady Miejskiej uchwałę poparła, w mieście nie brakuje sceptyków. W mediach społecznościowych mieszkańcy spierają się, czy zakaz przyniesie rzeczywistą poprawę sytuacji.
- Czy to coś zmieni? Kto chce, to i tak się napije - pisze jeden z komentujących na profilu gp24. - Wreszcie będzie można spokojnie spać. Może znikną libacje pod blokiem - odpowiada inny.
Miasto zapowiada, że będzie monitorować skutki uchwały i nie wyklucza kolejnych działań profilaktycznych. Pozostaje pytanie, kto będzie zakaz sprzedaży egzekwował.
Straż Miejska w Słupsku? Nie.
- Pracujemy do godziny 22, więc nasi pracownicy nie będą nocą chodzić po sklepach i kontrolować, czy alkohol nie jest sprzedawany. Jeśli ktoś chce poinformować o sprzedaży alkoholu po godzinie 22, powinien dzwonić na 112 - mówi Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku.
Reagować za to będzie policja.
- W związku z wprowadzoną przez słupski samorząd uchwałą dotyczącą zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach 22-6, która będzie dotyczyła terenu miasta Słupska od 30 lipca, funkcjonariusze będą reagować na zgłoszenia dotyczące niestosowania się do obowiązujących przepisów. Mundurowi będą w stałym kontakcie z przedstawicielami miasta oraz funkcjonariuszami Straży Miejskiej i będą podejmowali interwencje w miejscach, w których sprzedawcy nie będą respektować wprowadzonych ograniczeń - informuje podkom. Jakub Bagiński, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. - W takich sytuacjach policjanci będą informować przedstawicieli miasta, co może skutkować odebraniem zezwolenia na sprzedaż alkoholu, a także sporządzać dokumentację w związku z wykroczeniem z art. 54 Kodeksu Wykroczeń, czyli naruszeniem przepisów porządkowych o zachowaniu w miejscach publicznych w odniesieniu do uchwały Rady Miasta Słupska.
Sam zakaz może nie wystarczyć, by zmienić wieloletnie nawyki, ale - jak podkreślają urzędnicy - to krok w stronę większego porządku i bezpieczeństwa w Słupsku.