Stanisław Cyganiewicz. Najbogatszy sportowiec II RP
Zaczynał w galicyjskiej wiosce, a skończył jako milioner znany na całym świecie. Stanisław Cyganiewicz, występujący jako Zbyszko, był nie tylko siłaczem z klasą, ale też jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców swojej epoki. W czasach, gdy Polska dopiero się odradzała, on już zarabiał fortunę w Ameryce i bił się z legendami. Jak chłopak z Jodłowej podbił światowy ring i stał się najbogatszym sportowcem II RP?
Od leśniczówki do paryskich salonów
Stanisław Cyganiewicz urodził się 1 kwietnia 1881 roku we wsi Jodłowa w Galicji. Jego ojciec był góralem i leśniczym spod Limanowej, więc młody Stanisław od najmłodszych lat miał kontakt z przyrodą, ciężką pracą i... z własnymi mięśniami.
Las był jego pierwszą siłownią. Nie miał modnych hantli ani trenera personalnego, ale miał drwa, dzikie ścieżki i niekończące się przestrzenie.
Szkołę podstawową ukończył w Pilźnie, a potem przeniósł się do gimnazjum w Tarnowie. Mimo że nie pochodził z bogatego domu, był zdolny i zdeterminowany. Szybko wciągnęły go klasyczne zapasy. Trafił pod skrzydła Władysława Pytlasińskiego, jednego z pionierów polskiego zapaśnictwa. To był strzał w dziesiątkę.
Zapaśnik z dyplomem
W międzyczasie Cyganiewicz nie zaniedbywał nauki. Studiował filozofię i prawo na Uniwersytecie Wiedeńskim, później kontynuował edukację w Paryżu. Był inteligentnym, wykształconym mężczyzną, który znał języki obce i potrafił rozmawiać z dziennikarzami jak równy z równym.
W 1903 roku zaczął brać udział w międzynarodowych turniejach zapaśniczych. W krótkim czasie stał się jedną z gwiazd – nie tylko dzięki sile, ale też widowiskowemu stylowi walki. Rok 1906 przyniósł mu jedno z największych zwycięstw – wygrał prestiżowy turniej w Paryżu i został okrzyknięty "mistrzem świata".
Pojedynek z legendą
W historii zapasów niewiele jest pojedynków, które elektryzowały tłumy tak, jak starcie Stanisława Cyganiewicza z legendarnym Hindusem Gamą, nazywanym też "Wielkim Gamą". Obaj byli niepokonani. Obaj potrafili rozerwać przeciwnika na strzępy, choćby ten ważył sto kilo. Kiedy więc ogłoszono, że dojdzie do ich walki – świat zadrżał.
Do starcia doszło w 1910 roku w Londynie. Gama – zwalisty, brutalny, niepokonany w Indiach. Kontra Zbyszko, kulturalny europejski atleta z tytułem mistrza świata.
Walka zakończyła się... remisem. Obaj giganci nie zdołali się pokonać, choć Zbyszko – jak głosiła prasa – nie stracił wtedy twarzy, a wręcz zyskał jeszcze więcej sławy. Ostateczne zwycięstwo miał jednak zgarnąć Gama w rewanżu. Ale mimo to, pozycja Zbyszki w świecie była niepodważalna.
Zbyszko w Ameryce. Mięśnie warte miliony
Kiedy Stanisław Cyganiewicz pojechał do Stanów Zjednoczonych, nie był już anonimowym sportowcem. Amerykanie uwielbiali zapaśników, ale tylko tych, którzy dawali prawdziwe show. Zbyszko umiał to zrobić jak nikt inny. Potrafił wzbudzić sympatię widowni, a przy tym bił się naprawdę – nie udawał. To nie był jeszcze wrestling, jaki znamy dziś – to były twarde, krwawe, fizycznie wyczerpujące walki.
Tam stoczył setki pojedynków. Walczył m.in. z Frankiem Gotchem, George’em Hackenshmidtem i Edem "Stranglerem" Lewisem – legendami amerykańskiego sportu.
Był gwiazdą nie tylko na arenie. Udzielał wywiadów, pozował do zdjęć, brał udział w kampaniach reklamowych. Zyskał sławę porównywalną z największymi sportowcami wszech czasów. W pewnym momencie uznawano go za najbogatszego sportowca II RP.
Zapaśnik z klasą
Zbyszko miał klasę. Nie był typem brutala, który po walce rozbija kufel o stół i znika w cieniu. Nosił się elegancko, miał starannie przycięte wąsy, chętnie rozmawiał z prasą. Znał kilka języków, co robiło ogromne wrażenie na zagranicznych dziennikarzach. Nazywano go "gentlemanem ringu".
Wbrew stereotypowi, nie topił pieniędzy w alkoholu i hazardzie. Inwestował. Kupił farmę w Illinois, gdzie hodował konie i prowadził spokojne życie w stylu amerykańskiego farmera. Niektórzy sąsiedzi nie wierzyli, że ten potężny mężczyzna to ta sama gwiazda zapaśniczego świata, o której pisano w gazetach.
A jednak – był. I kiedy tylko ktoś poprosił o wspomnienia z dawnych walk, Zbyszko potrafił opowiadać godzinami. Bez zadęcia, bez mitologizowania. Po prostu z pasją.
Nowe życie po ringu
Z wiekiem Zbyszko powoli wycofywał się z aktywnego uprawiania sportu. Po 1925 roku występował już coraz rzadziej. Mimo to nie zniknął z życia publicznego. W USA wciąż był znaną postacią – na tyle, że w 1950 roku... zagrał samego siebie w filmie Night and the City ("Miasto ciemności").
Był to klasyczny, czarno-biały dramat kryminalny w stylu noir, z zapasami w tle. Dla Zbyszki był to rodzaj hołdu i podsumowania kariery – pojawił się w jednej ze scen jako doświadczony mistrz, który przyjmuje wyzwanie młodszego przeciwnika.
To właśnie dzięki temu filmowi poznało go nowe pokolenie Amerykanów – nie z areny, lecz z ekranu. A ci starsi – po prostu ucieszyli się, że ich idol wrócił na chwilę do światła reflektorów.
Spokojna starość Stanisława Cyganiewicza
W późniejszych latach życia Stanisław Cyganiewicz wrócił do ojczyzny. Przez pewien czas mieszkał w Warszawie, ale ostatecznie osiadł w Stalowej Woli. Nie był już wtedy ani tak sławny, ani tak zamożny, jak dawniej. Ale dla wielu, którzy pamiętali jego walki sprzed lat – był żywą legendą. Był wzorem – nie tylko siły fizycznej, ale też wytrwałości, elegancji i klasy.
Zmarł 23 września 1967 roku. W ostatnich latach życia udzielał się jako komentator, doradzał młodym zapaśnikom, dzielił się doświadczeniem. Nie był typem gwiazdora – nie oczekiwał hołdów. Ale ci, którzy wiedzieli, kim był naprawdę, traktowali go z ogromnym szacunkiem.
Wybrana bibliografia:
· Jakubowski S., Zbyszko Cyganiewicz - Herkules z Galicji.
· Ufel L., Wygrał ponad 1000 walk, był największą polską gwiazdą. Za jedno zwycięstwo zgarnął fortunę