Świerkocin: Pijany kierowca i pasażer z siekierą skazani
Samochód jechał wężykiem. W środku - dwóch pijanych mężczyzn. Jeden z nożem, drugi z siekierą. Dziewięcioletnia dziewczynka trafia do szpitala. Teraz zapadł wyrok.
Obywatelskie zatrzymanie w Świerkocinie zakończyło się atakiem
Wszystko wydarzyło się w maju na drodze w Świerkocinie. Peugeot poruszał się zygzakiem - od krawężnika do krawężnika. Za kierownicą siedział Paweł S., obok niego pasażer Jan Z. Na to wszystko zareagował Krzysztof K., który podejrzewał, że kierowca jest pijany. Zatrzymał peugeota i wyjął kluczyki ze stacyjki. Wtedy sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Pytała Polki, czy inwestują. Oto co wyszło z badań
Z auta wyskoczył Jan Z. z siekierą. Uderzył w szybę samochodu świadka - odłamki szkła raniły w twarz 9-letnią dziewczynkę, która podróżowała na tylnym siedzeniu. Dziecko trafiło do szpitala.
Chwilę później z peugeota wybiegł Paweł S. z nożem. Według zeznań pokrzywdzonych - groził Krzysztofowi K. śmiercią. Miał zabrać torebkę pasażerki z dokumentami i uciec. Obaj mężczyźni zostali obezwładnieni przez świadków i przekazani policji.
Kierowca miał 3 promile, pasażer 1,6 promila alkoholu. Samochód z fałszywymi tablicami
Badania wykazały, że Paweł S. miał 3,1 promila alkoholu, nie posiadał prawa jazdy, a peugeot miał tablice przypisane do innego pojazdu. Jan Z. był również pijany - miał 1,6 promila. Jak ustalono później - działał w warunkach recydywy. Wcześniej odsiadywał wyrok m.in. za ciężkie pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Oskarżeni bronili się: „Myśleliśmy, że to kibole”
Na początku sierpnia w Sądzie Rejonowym w Gorzowie ruszył proces. Obaj mężczyźni nie przyznali się do większości zarzutów. Twierdzili, że zostali zaatakowani przez „kiboli”, a ich zachowanie było efektem stresu i alkoholu. Obaj oskarżeni zapewniali, że z powodu zajścia cierpią na depresję, nerwicę i traumę.
Prokurator zarzucił Pawłowi S. prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, kradzież dokumentów z auta Krzysztofa K., posługiwanie się cudzymi tablicami rejestracyjnymi oraz grożenie nożem. Jan Z. odpowiadał za grożenie śmiercią z użyciem siekiery oraz za uszkodzenie ciała dziewczynki. Wszystko to w warunkach recydywy.
Prokurator: dożywotni zakaz prowadzenia, zadośćuczynienie i przepadek auta
We wtorek 3 września w Sądzie Rejonowym w Gorzowie zapadł wyrok w tej sprawie. Prokuratorka w mowie końcowej wnioskowała o uznanie winy obu oskarżonych. Chciała dla Pawła S. 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów, przepadku peugeota oraz zadośćuczynienia 10 tys. zł dla rannej dziewczynki. Dla Jana Z. – 1 roku i 6 miesięcy więzienia oraz zasądzenia zadośćuczynienia, zgodnie z wnioskiem pełnomocnika pokrzywdzonych.
- Zatrzymanie obywatelskie to akt odwagi. Wnioskuję o 15 tys. zł zadośćuczynienia dla dziewczynki i po 5 tys. zł dla Krzysztofa oraz matki dziewczynki - mówił mecenas Michał Kałużny, pełnomocnik rodziny.
Zapadł wyrok: rok i osiem miesięcy za atak z nożem i siekierą w Świerkocinie
Sędzia Jacek Krycki z Sądu Rejonowego w Gorzowie uznał obu mężczyzn za winnych wszystkich czynów. Paweł S. został skazany na łączną karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Otrzymał też 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów, świadczenie pieniężne 7 tys. zł na funduszu pomocy pokrzywdzonym, przepadek peugeota oraz 5 tys. zł zadośćuczynienia dla Krzysztofa K.
Jan Z. usłyszał karę 1 roku i 8 miesięcy więzienia. Ma zapłacić 5 tys. zł Krzysztofowi K. oraz 15 tys. zł dziewczynce Nadii D.
Obaj oskarżeni mają zakaz kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonych przez 5 lat na odległość mniejszą niż 100 metrów. Wyrok nie jest prawomocny.
Sędzia: „Panowie czujecie się ofiarami. To niewiarygodne”
W ustnym uzasadnieniu sędzia Jacek Krycki nie pozostawił wątpliwości. - Zamiast refleksji – agresja. Zamiast przeprosin - atak. I jeszcze mówicie, że to wy jesteście poszkodowani? - mówił wprost.
Oceniając zachowanie Jana Z., sędzia powiedział. - Wszyscy świadkowie krzyczeli, że w aucie jest dziecko. Pan to zignorował. Dziewczynka była cała pokrwawiona. Ma blizny. To trauma na lata - podkreślał sędzia Krycki.
Sąd skrytykował też postawę oskarżonych podczas procesu. - Panowie nie czujecie skruchy. Zachowujecie się, jakbyście byli ofiarami tej sytuacji. Mówicie o traumie i depresji, ale trauma spotkała tych, których zaatakowaliście - przyznał sędzia.
W sprawie Pawła S. sąd uznał również winę za kradzież dokumentów. - Podbiegł pan, zabrał torebkę i uciekł. To klasyczna kradzież. To nie było pana. Został pan zatrzymany, wyrzucił pan ją, bo był pan goniony.
Sąd zaznaczył, że reakcja świadków była uzasadniona i konieczna. - Nie wiadomo, jakby się to skończyło, gdyby nie osoby postronne. Mamy nóż, siekierę, dzieci w samochodzie i dwóch pijanych sprawców.