Szkolne zakupy. Sklepy tną liczbę promocji, ale ceny nie poszły mocno w górę
Poniżej inflacji
Podczas wakacji artykuły szkolne zdrożały średnio o 2,9 proc. rok do roku. Tak wynika z raportu pt. "Idzie szkoła. Polacy na zakupach", autorstwa UCE Research, Hiper-Com Poland i Shopfully. Analiza pokazuje średnią wartość cenową artykułów szkolnych, notowaną rok do roku. Dotyczy to 18 kategorii i 58 najczęściej wybieranych przez konsumentów tego typu produktów. Łącznie zestawiono ze sobą prawie 60 tys. cen detalicznych z ponad 17,8 tys. sklepów należących do 35 sieci handlowych. Badaniem objęto wszystkie na rynku dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience oraz cash&carry.
- Wynik świadczy o świadomej polityce cenowej sieci handlowych oraz producentów, którzy w okresie intensywnych przygotowań do roku szkolnego starają się nie zrażać klientów wysokimi podwyżkami - mówi Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland. - Artykuły szkolne to kategoria silnie sezonowa, a więc mocno promowana i konkurencyjna. Zbyt agresywne podnoszenie cen mogłoby spowodować odpływ klientów do konkurencji lub opóźnienie decyzji zakupowych.
Wzrost cen na ten rodzaj towaru jest nieco mniejszy niż ogólny poziom inflacji, który wynosił według GUS 3,1 proc., a także słabszy niż zwiększenie kosztów codziennych zakupów w lipcu, w tym samej żywności.
Jak wyjaśnia dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny POHID-u, art. szkolne są sprowadzane przez wielu operatorów głównie z Azji. Dlatego mogą być tanie.
- Poza tym w sieciach handlowych jest widoczny efekt masowej sprzedaży. Wyskok z drożyzną w kategorii produktów koniecznych dla dzieci do nauki mógłby niemiło się skończyć dla sprzedawcy. Trudno szafować jakością. Artykuły są podobne i zróżnicowane w stosunkowo niewielkim zakresie, w poszczególnych segmentach zaopatrzenia ucznia - dodaje dr Faliński.
W ocenie Roberta Biegaja z Shopfully, to bardzo dobra wiadomość dla rodziców uczniów, że wzrost cen przyborów szkolnych oscyluje wokół ogólnej inflacji.
- W tym roku sieci handlowe w dużej mierze obniżyły marże na tego typu asortyment, żeby mocniej przyciągać do sklepów konsumentów. Chcą ich zachęcić też do zrobienia przy okazji innych zakupów, na których marże są wyższe. Taka strategia szczególnie dotyczy dyskontów i hipermarketów - podkreśla ekspert.
Upłynnianie tanizny
Z raportu wynika również, że ze wszystkich analizowanych art. szkolnych średnio najbardziej podrożały:
- korektory (+12,5%),
- kredki (+ 9,9%),
- ołówki i wkłady do nich (+7,6%),
- akcesoria szkolno-biurowe, w tym np. okładki na zeszyty i notatniki (+7,6%),
- długopisy klasyczne ze skuwką (+6,1%).
- Te produkty w znaczącej części są oparte na chemii, a ta zdrożała na rynkach międzynarodowych. Podrożały półprodukty i surowce. Wzrósł koszt transportu, a w krajach docelowych, takich jak Polska, podniosły się płace i koszty energii oraz pochodne. Razem dało to kilkuprocentowe zwyżki - analizuje dr Faliński.
Z kolei na minusie znalazły się długopisy automatyczne (-5,3%), cienkopisy (-32,%), temperówki (-3,2%), karteczki samoprzylepne i bloczki biurowe (-3,2%), zakreślacze (-3,2%) oraz markery (-1,8%).
Jak komentuje ekspertka z Hiper-Com Poland, produkty te są łatwe do standaryzacji. Przez to sieci mogą agresywniej negocjować ich ceny i promować tańsze zamienniki.
- W przypadku tych produktów sięgnięto do zapasów zgromadzonych w związku z oczekiwaniem na nowe cła na linii Azja - kraje atlantyckie. W sytuacji zawirowań pojawiła się okazja wyprzedania tańszych zamienników. Mówiąc wprost, by nie zostać z towarem po akcji powakacyjnych zakupów, zaproponowano niższe ceny. Zjawiska tego można doszukiwać się, patrząc np. na taniejące długopisy automatyczne vs. drożejące klasyczne, a także cienkopisy vs. ołówki i żelopisy - zwraca uwagę były dyrektor generalny POHiD-u.
Mniej promocji i gazetek
W ramach raportu przeanalizowano też prawie pół tysiąca gazetek handlowych z promocjami o łącznej ilości ponad 17,4 tys. stron i powierzchni przeszło 280 tys. cm kw. wydanych w lipcu oraz do połowy sierpnia 2025 i 2024 roku. W ww. publikacjach 5 formatów znalazło się w sumie ponad 18,1 tys. promocji. I tak z analizy wynika, że w całym lipcu i przez połowę sierpnia sieci handlowe zrobiły o 17,6 proc. mniej tego typu akcji niż rok wcześniej.
- W mojej opinii, w tym roku sieci handlowe przeprowadziły dużo mniej akcji rabatowych na asortyment szkolny, ponieważ na przestrzeni lipca i sierpnia już i tak obniżyły swoje marże, w tym ceny regularne. I dlatego robienie dodatkowych promocji byłoby dla nich sporą startą. Nie zdecydowały się więc na tego typu ruch. Jednak, patrząc na nieduże podwyżki cen, nie jest to złą informacją dla konsumentów - zaznacza Robert Biegaj.