Tu nie chodzi tylko o rywalizację – laureaci o I Międzynarodowym Konkursie Bogdana Paprockiego

Pierwsza edycja Międzynarodowego Konkursu Bogdana Paprockiego w Bydgoszczy okazała się nie tylko prezentacją imponujących talentów, lecz także intensywną szkołą muzycznego rzemiosła i psychicznej wytrzymałości. Laureaci — młodzi śpiewacy z Polski i zagranicy — opowiadają o wymagającym repertuarze, stresie kolejnych etapów, fascynacji polską muzyką i wyjątkowo serdecznej atmosferze, która sprawiła, że konkurs stał się dla nich ważnym artystycznym doświadczeniem.
Laureaci I Międzynarodowego Konkursu im. Bogdana Paprockiego: Paulina Makarowska, Paweł Trojak, Wiktor Stajkowski, Gwang-Geun Noh, Yuliia Zasimova, Hedwig Ritter, Robin Park i Krzysztof Lachman © Simona SkrebutėnaitėFot. Licencjodawca
Tomasz Pasternak

Yuliia Zasimova, I Nagroda w kategorii głosów żeńskich (ex aequo)

Konkursy są zawsze trudne dla śpiewaków. To bardzo ważne momenty w naszej karierze, ponieważ dają nam szansę na znalezienie agenta lub pracy. Trzeba nieustannie pracować nad głosem, techniką, repertuarem — i wybierać utwory, które naprawdę pasują do naszego głosu. Uważam, że ten konkurs był znakomicie zorganizowany, a ogólny poziom uczestników naprawdę wysoki.

Występowałam tu już dwa razy i bardzo lubię tę scenę. Samo doświadczenie bycia tutaj sprawia mi przyjemność. Ale wejście na scenę zawsze wiąże się ze stresem — trzeba zaśpiewać i poruszyć serca ludzi. Więc tak, to zawsze jest stresujące, nawet jeśli śpiewałam tutaj wcześniej. Publiczność była bardzo wspierająca. I po raz kolejny — cały konkurs był świetnie zorganizowany. Zawsze dokładnie wiedzieliśmy, gdzie mamy być i o której — wszystko było jasne i profesjonalne. Bardzo podobała mi się atmosfera tego konkursu.

Sufit w jej sypialni to perełka. "Stwierdziłam, że chcę tak się budzić"

Bo tu nie chodzi tylko o rywalizację — chodzi również o dzielenie się pasją do muzyki i wspieranie się nawzajem przez cały ten proces.

Yuliia Zasimova © Simona Skrebutėnaitė
Yuliia Zasimova © Simona Skrebutėnaitė

Hedwig Ritter, I Nagroda w kategorii głosów żeńskich (ex aequo)

Powiedziałabym, że nie był to ani najłatwiejszy, ani najtrudniejszy konkurs, w jakim brałam udział. Zdarzało mi się śpiewać w konkursach, w których musiałam wykonywać bardzo rzadki repertuar — i to było naprawdę wymagające. Oczywiście ciągłe śpiewanie oratoriów jest trudne, ale nie przeszkadzało mi to. Doceniłam natomiast, że miałyśmy tak dużą swobodę w wyborze repertuaru w obrębie poszczególnych gatunków — to było ogromne udogodnienie.

Organizacja również była na tak wysokim poziomie, że naprawdę mogłam się odprężyć. Jedynym wyzwaniem była intensywność śpiewania pod koniec konkursu. Występowanie dzień po dniu bardzo mnie stresowało i miałam problemy ze snem. To było dla mnie najtrudniejsze — być codziennie w pełni gotową na nowy program.

Kiedy zdecydowałam się zaśpiewać arię Halki, akurat przebywałam w Krakowie i poprosiłam tamtejszą asystentkę muzyczną o wspólne przećwiczenie utworu — również pod kątem polskiej wymowy. Muszę przyznać, że od samego początku poczułam z tą muzyką niezwykłą więź. Nie znałam jej wcześniej, ale w jakiś sposób przemówiła do mnie natychmiast.

Muszę przyznać, że trzymałam się raczej na uboczu, głównie dlatego, że miałyśmy naprawdę dużo do śpiewania i musiałam oszczędzać energię. Pozostali uczestnicy byli jednak bardzo mili. Po prostu nie miałam zbyt wielu okazji, by lepiej poznać innych. Ale ogólnie atmosfera była bardzo ciepła i wszyscy nas wspierali.

Hedwig Ritter © Simona Skrebutėnaitė
Hedwig Ritter © Simona Skrebutėnaitė

Robin Park, II Nagroda w kategorii głosów męskich

To było naprawdę wymagające. Było trudno, ponieważ musieliśmy wykonać trzy utwory — oratorium, pieśń i arię. Każdy z nich reprezentuje zupełnie inny styl, a mimo to trzeba je było zaśpiewać w jednym programie. To wymagało bardzo starannego przygotowania. Poza tym trzy utwory łącznie to dość dużo, więc pod tym względem było to wyzwanie. Oczywiście cały konkurs wymagał ogromnej pracy: pierwszy etap, drugi etap, a potem wielki finał. Musiałam naprawdę dbać o głos — nie mówić zbyt dużo, odpoczywać, być gotową na każdy występ i porządnie się rozśpiewać. Starałam się koncentrować na sobie. Dla mnie nie jest najważniejsze, jak śpiewają inni ani czy jestem od kogoś lepsza czy gorsza. Nie o to chodzi. Naprawdę chcę skupiać się na własnej pracy i rozwijać się jako artystka. Dlatego nie słuchałam innych wykonawców.

Przede wszystkim było tu bardzo miło. Brałem już udział w kilku konkursach i one również były dobre — ale tutaj szczególnie, naprawdę pokochałam Polskę. Uwielbiam Polaków; moim zdaniem są bardzo przyjaźni i bardzo mądrzy. Bardzo podobało mi się bycie tutaj, dlatego ten konkurs sprawił mi wiele radości. Oczywiście, ponieważ był to konkurs, pojawiała się pewna presja i byłam zdenerwowana — to normalne. Ale ogólnie atmosfera była fantastyczna.

Robin Park © Simona Skrebutėnaitė
Robin Park © Simona Skrebutėnaitė

Paulina Makarowska, II Nagroda w kategorii głosów żeńskich

To był zdecydowanie jeden z trudniejszych konkursów. Zarówno skład jury, jak i poziom uczestników – wielu z nich śpiewa już na co dzień na operowych scenach – sprawiał, że była to dla mnie duża próba, zwłaszcza że jestem dopiero na trzecim roku studiów licencjackich.

Bardzo podobało mi się to, że regulamin wymagał nie tylko arii operowych, lecz także oratorium i pieśni. Uważam, że śpiewak powinien umieć odnaleźć się w różnych gatunkach – zarówno w operze, jak i w oratorium czy w repertuarze pieśniowym. Taki zestaw obowiązkowy pozwalał naprawdę pokazać swoją wszechstronność.

Przejście z sali kameralnej na dużą scenę z orkiestrą było dla mnie ogromną przyjemnością. Bardzo czekałam na ten moment – dźwięk w dużej sali niósł się inaczej, pełniej, i zdecydowanie lepiej się w tym czułam. Oczywiście w kameralnej przestrzeni też trzeba umieć się odnaleźć, ale występ na scenie głównej Opery Nova był dla mnie wyjątkowy.

Atmosfera konkursu była bardzo dobra. Wszyscy byli życzliwi, wspierający, świetnie się współpracowało i naprawdę czułam, że trafiliśmy na wspaniałych gospodarzy. Wszystko było doskonale zorganizowane, a uczestnicy odnosili się do siebie z sympatią i szacunkiem.

Paulina Makarowska © Simona Skrebutėnaitė
Paulina Makarowska © Simona Skrebutėnaitė

Krzysztof Lachman (tenor), III Nagroda w kategorii głosów męskich

Myślę, że był to konkurs naprawdę wymagający. Na co dzień nie biorę udziału w wielu konkursach, ale zdecydowałem się wystąpić ze względu na patrona – tenora. Nie traktowałem tego jako okazji do pokazania się, raczej jako szansę, by zmierzyć się ze swoim strachem i innym rodzajem tremy niż tej ze spektakli.

Trema nie odpuściła ani na moment. Każdy etap był trudny. Chciałem dać z siebie wszystko i sprawdzić, czy udźwignę presję oraz zaśpiewam tak, jak planowałem. W pierwszych dwóch etapach akustyka była wymagająca, dlatego finał z orkiestrą okazał się prawdziwą przyjemnością. Cieszę się, że udało mi się sprostać wszystkim wyzwaniom.

Starałem się słuchać innych uczestników, szczególnie tenorów, dlatego byłem zaskoczony, że jako jedyny tenor trafiłem do finału. Atmosfera między uczestnikami była bardzo dobra; wzajemnie się wspieraliśmy mimo konkursowego charakteru wydarzenia.

W repertuarze pokazałem dwa różne style – lirycznego Nemorina i dramatycznego Stefana. Bałem się, czy uda mi się je pogodzić, bo aria Nemorina jest typowo belcantowa, a Stefan wymaga innej emisji. Jednak w finale bardzo chciałem wykonać coś polskiego. Aria Stefana jest mi szczególnie bliska – może jeszcze trochę za wcześnie na całą partię, ale wierzę, że za kilka lat będę mógł ją w pełni zaśpiewać. To niezwykły utwór, wzruszający do łez, i cieszę się, że mogłem przekazać jego emocje.

Krzysztof Lachman © Simona Skrebutėnaitė
Krzysztof Lachman © Simona Skrebutėnaitė

Wiktor Stajkowski (bas), wyróżnienie

To był zdecydowanie trudny konkurs. Poziom uczestników okazał się najwyższy, z jakim dotychczas miałem okazję się zmierzyć. Właśnie dlatego cieszę się, że mogłem wziąć udział w wydarzeniu o tak wysokiej jakości wykonawczej i stanąć obok osób prezentujących tak imponujący poziom. Cieszę się, że zostałem zauważony.

Jeśli chodzi o mój repertuar, wykonywałem utwory basowe i bas-barytonowe. Wciąż się rozwijam i staram się eksplorować różne kierunki. Ze względu na młody wiek mój głos nadal dojrzewa, pojawiają się nowe możliwości, dlatego nie chcę się jeszcze jednoznacznie określać. Być może za jakiś czas będę śpiewał Króla Filipa w „Don Carlosie”, a może pójdę bardziej w stronę Leporella w „Don Giovannim” – czas pokaże. Na razie to etap testowania i poszukiwania swojej drogi.

Atmosfera podczas konkursu była bardzo dobra. Nie spotkałem się z żadnymi nieprzyjemnościami – wręcz przeciwnie. W finale i wcześniejszych etapach pojawiły się osoby, z którymi miałem już wcześniej okazję współpracować czy się spotkać, więc panowała raczej przyjazna, wspierająca atmosfera. Nikt nikomu nie rzucał kłód pod nogi, wszyscy byli dla siebie życzliwi. I naprawdę było tu bardzo przyjemnie.

Wiktor Stajkowski © Simona Skrebutėnaitė
Wiktor Stajkowski © Simona Skrebutėnaitė

Gwang-Geun Noh, bas, wyróżnienie

Nauka polskiej wymowy była dla mnie naprawdę trudna. To był mój pierwszy kontakt z polskim repertuarem, a ponieważ nie miałem w swoim otoczeniu żadnych polskich znajomych, nie pozostawało mi nic innego, jak słuchać nagrań na YouTube w kółko i ćwiczyć samodzielnie. To właśnie było najtrudniejsze. Pozostały repertuar wykonywałem już wielokrotnie, więc był do opanowania, ale przygotowanie polskiej arii okazało się prawdziwym wyzwaniem.

Za każdym razem, gdy śpiewam arię Banka, najtrudniejsze jest dla mnie skupienie się na atmosferze i sytuacji, którą opisuje. Wymaga to ogromnego przygotowania psychicznego, by w pełni poczuć strach i niepokój zawarty w muzyce. Jednocześnie muszę zwracać uwagę na technikę wokalną i aktorstwo, co czyni to zadanie jeszcze większym wyzwaniem.

Atmosfera tutaj była naprawdę wspaniała. Ludzie okazali się bardzo życzliwi. Wysłałem wszystkich uczestników i byłem pod ogromnym wrażeniem — każdy śpiewał znakomicie. Pomyślałem wtedy: „Muszę ćwiczyć jeszcze więcej, jeśli chcę wygrać ten konkurs”. A potem po prostu się rozluźniłem i zacząłem cieszyć się występami innych.

Gwang-Geun Noh © Simona Skrebutėnaitė
Gwang-Geun Noh © Simona Skrebutėnaitė

Paweł Trojak (baryton), wyróżnienie

Zestawienie oratorium z ariami operowymi jest bardzo wymagające, bo to dwa zupełnie różne światy. Oratorium wymaga większej świadomości prowadzenia głosu, subtelności i powściągliwości emocjonalnej, a także dbałości o długie frazy i modlitewny charakter tej formy. Później trzeba przejść do arii operowych i śpiewać zupełnie innym, pełniejszym głosem. Pieśń również wymaga odmiennego podejścia. Dlatego uważam, że program konkursu świetnie pokazywał zarówno technikę, jak i muzykalność uczestników oraz ich umiejętność odnajdywania się w różnych stylach.

Każdy konkurs mnie czegoś uczy – pozwala zobaczyć, co stres mi odbiera i nad czym muszę jeszcze pracować. Startuję rzadziej niż kiedyś, ale nadal lubię się sprawdzić i ocenić, w jakim miejscu jestem. To zawsze okazja do wyjścia ze strefy komfortu.

W trakcie konkursu nigdy nie słucham innych uczestników, żeby nie sugerować się powtarzającymi się programami i zachować własne pomysły interpretacyjne. Dopiero później słucham dla przyjemności – i bywa, że coś mnie zainspiruje.

Atmosfera była bardzo dobra i wspierająca. Oczywiście w największych konkursach czuć większą presję, ale generalnie świat opery idzie w kierunku życzliwości i wzajemnego wsparcia. Wszyscy wiemy, jak wymagający to zawód, dlatego tak ważne jest, by czerpać radość z tego, że możemy robić to, co kochamy. A kiedy robi się coś z pasją, trudno nazwać to pracą.

Paweł Trojak © Simona Skrebutėnaitė
Paweł Trojak © Simona Skrebutėnaitė
Wybrane dla Ciebie
Banjo‑Kazooie wraca po 27 latach. Efekt prac fana imponuje
Banjo‑Kazooie wraca po 27 latach. Efekt prac fana imponuje
Łódź: Będzie przebudowa ul. Aleksandrowskiej oraz układu drogowego wokół dworca
Łódź: Będzie przebudowa ul. Aleksandrowskiej oraz układu drogowego wokół dworca
Bydgoszcz: Darmowa pomoc prawna. Uczelnia i sąd zapraszają
Bydgoszcz: Darmowa pomoc prawna. Uczelnia i sąd zapraszają
L4 z kodem "C" rośnie. Najczęściej biorą je 35–49‑latkowie
L4 z kodem "C" rośnie. Najczęściej biorą je 35–49‑latkowie
To egzotyczny hit. Jest podobny do liczi
To egzotyczny hit. Jest podobny do liczi
Koszalin: Zaskakująca prognoza pogody. Będzie zdecydowanie cieplej
Koszalin: Zaskakująca prognoza pogody. Będzie zdecydowanie cieplej
Owad, który potrzebuje zimy. Cichy wskaźnik zmian klimatu
Owad, który potrzebuje zimy. Cichy wskaźnik zmian klimatu
Zielona Góra: Skarby z giełdy staroci. Monety, szkło i figurki sprzed lat
Zielona Góra: Skarby z giełdy staroci. Monety, szkło i figurki sprzed lat
Cieszyn: Burmistrz Staszkiewicz zostaje na stanowisku
Cieszyn: Burmistrz Staszkiewicz zostaje na stanowisku
Żnin: Mikołajkowa magia na rynku. Wielu krwiodawców i słodycze dla dzieci z Gniewkowa
Żnin: Mikołajkowa magia na rynku. Wielu krwiodawców i słodycze dla dzieci z Gniewkowa
Warszawa: Autobus uderzył w taksówkę. Mocno się uszkodził
Warszawa: Autobus uderzył w taksówkę. Mocno się uszkodził
Żnin: 75-lecie PTTK. Sentymentalna podróż w przeszłość
Żnin: 75-lecie PTTK. Sentymentalna podróż w przeszłość
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯