Wrocław: Protest przeciwko "germanizacji". Była pikieta i zbiórka podpisów. Jednym z postulatów jest zmiana nazwy Hali Stulecia
W tym artykule:
"Tu jest Wrocław, a nie Breslau" Protest Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej w Rynku
W niedzielę (27 lipca) na wrocławskim Rynku odbyła się pikieta organizowana przez Ruch Narodowy (Konfederacja) oraz Młodzież Wszechpolską. Wydarzenie rozpoczęło się o godzinie 13:45 pod pomnikiem Aleksandra Fredry. Organizatorzy chcieli wyrazić sprzeciw wobec – jak mówią – "prób germanizacji Wrocławia".
Na miejscu pojawiło się ponad 100 osób. Część uczestników przygotowała banery z hasłami, takimi jak:
- "Tu jest Wrocław, a nie Breslau",
- "Dolnośląskie zawsze polskie",
- "Wczoraj Rosja, dziś Bruksela suwerenność nam zabiera".
– Chcemy zapobiec procesowi, który stopniowo postępuje – germanizacji wrocławskiej przestrzeni publicznej. Widzimy to chociażby w Auli Leopoldyńskiej, skąd zniknął polski orzeł, czy na moście Pomorskim, gdzie pojawił się napis "Werderbrücke". Obawiamy się, że podobne działania mogą objąć wkrótce Most Grunwaldzki – mówi "Gazecie Wrocławskiej" Miłosz Tamulewicz, prezes Ruchu Narodowego we Wrocławiu i lider dolnośląskiej Konfederacji.
Zobacz też: Czerwony alarm dla Dolnego Śląska. Służby i WOT w pełnej gotowości
Organizatorzy podkreślają, że ich celem jest przypominanie o polskości Wrocławia. Zwracają uwagę, że miasto ma także niemiecką przeszłość, ale – jak twierdzą – w historycznych proporcjach polskie dzieje sięgają około 400 lat.
– Podobnie długie są rządy czeskie, a niemiecka historia jest dopiero na trzecim miejscu. Nikt nie kwestionuje faktu, że przedwojenne niemieckie nazwy istniały, ale powinniśmy zadać pytanie, jaki jest cel ich przywracania. Naszym zdaniem należy pielęgnować i przekazywać dalej przede wszystkim współczesną, polską historię miasta. Chcielibyśmy, aby nawet za kilkaset lat zachowane były polskie akcenty we wrocławskiej przestrzeni publicznej – zakładając, że Wrocław pozostanie w polskich rękach – dodaje nasz rozmówca.
Tamulewicz podkreślił, że data pikiety nie jest przypadkowa. 27 lipca przypada rocznica zarządzenia dotyczącego zmian nazw ulic. Tego dnia dokładnie 80 lat temu przemianowano wówczas m.in. ulicę Adolfa Hitlera na ul. Adama Mickiewicza, czy ul. Bismarka na ul. Bolesława Chrobrego.
Chcą zmiany nazwy Hali Stulecia na Halę Tysiąclecia
Podczas pikiety organizatorzy przedstawili swoje postulaty. Jednym z nich jest zmiana nazwy Hali Stulecia na Halę Tysiąclecia.
– Rozpoczynamy zbiórkę podpisów pod obywatelską inicjatywą uchwałodawczą, której celem jest zmiana nazwy Hali Stulecia na Halę Tysiąclecia. Obecna nazwa upamiętnia zwycięstwo Niemiec nad Napoleonem w 1813 roku, które uhonorowano w 1913 roku budową obiektu. My chcemy tę nazwę spolonizować – upamiętnić trwający obecnie rok tysiąclecia Korony Polskiej i przypomnieć, że Wrocław jest związany z Polską od tysiąca lat – mówi nam Bartłomiej Lech ze Stowarzyszenia Młodzież Wszechpolska.
Argumentem za zmianą nazwy ma być fakt, że około tysiąc lat temu Piastowie wznieśli gród na Ostrowie Tumskim, a w 1000 roku utworzono we Wrocławiu biskupstwo podległe archidiecezji gnieźnieńskiej. Było to zarazem oficjalne włączenie Wrocławia w struktury tworzącego się państwa polskiego.
Krytycznie Młodzież Wszechpolska odnosi się do prób przywracania niemieckich symboli i inskrypcji, jak np. "Kaiserbrücke" na moście Grunwaldzkim. Napis ten pojawił się w czasach niemieckich, zniknął po I wojnie światowej, a po 1945 roku – wraz z repolonizacją Wrocławia – nie został odtworzony.
– Miasto należy dziś do nas i nie chcemy niszczyć historycznych świadectw, które przetrwały, ale też nie ma potrzeby przywracania symboli jednoznacznie kojarzących się z niemiecką okupacją – dodaje Lech.
Wydarzenie odbyło się pod pomnikiem Aleksandra Fredry, który w 1956 roku przeniesiono do Wrocławia. Na cokole, na którym stoi, znajdował się przed wojną pomnik cesarza Wilhelma.
– To dowód, że argument "kiedyś tu było, więc powinno wrócić" jest nietrafiony – nikt nie żąda przecież powrotu pomnika cesarza, który zwalczał Polaków. Podobnie w Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu Wrocławskiego obraz Fryderyka II – twórcy rozbiorów Polski – został wstawiony dopiero po 80 latach od powstania sali, gdy Prusacy podmienili portret cesarza austriackiego Rudolfa – twierdzi Lech.
A co z utraconym wschodem? "Rozumiemy Ukraińców i Litwinów, ale..."
Wraz z końcem II wojny światowej Polska otrzymała tzw. "Ziemie Odzyskane", ale ogromne połacie terenu utraciła na wschodzie. Dawne polskie miasta, jak Wilno i Lwów, od lat należą już do innych nacji. Tam ta dyskusja również się toczy.
– Szanujemy inne narody i ich prawo do kształtowania tożsamości miast, rozumiemy np. Ukraińców i Litwinów, którzy chcą, by ich miasta miały współczesny narodowy charakter. Sprzeciwiamy się jednak polityce, która dyskryminuje mniejszości, jak na Wileńszczyźnie, gdzie Polacy są karani za używanie polskich nazw miejscowości, mimo że w niektórych stanowią 90 proc. mieszkańców. W Polsce, np. na Opolszczyźnie, mniejszość niemiecka korzysta z podwójnych nazw i własnych szkół – i nikt nie robi jej z tego powodu problemów. Wrocław to dziś polskie miasto, w którym nie ma już niemieckiej społeczności – uzasadnia nasz rozmówca.
Przywrócenie napisu to "działanie apolityczne"
Warto przypomnieć, że we Wrocławiu regularnie przywraca się zabytkowym obiektom pierwotne formy i kolory. Najnowsze przykłady to chociażby most Zwierzyniecki, który teraz prezentuje się w barwach pruskiej zieleni. Z kolei Bastion Sakwowy wypełnił się niebiesko-czerwonymi kolorami, dokładnie tak, jak miało to miejsce przed jego zniszczeniem.
to nie jest jedyny remont zabytkowego obiektu we Wrocławiu mogący przywrócić pierwotne barwy. W ostatnich latach miało to miejsce w przypadku m.in. mostu Zwierzynieckiego i Bastionu Sakwowego.
Te projekty kontrowersji nie wzbudzały:
Ostateczna decyzja o przywrócenie napisu na moście Grunwaldzkim należy do Daniela Gibskiego, Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Zarówno on, jak i władze Wrocławia wielokrotnie dementowały plotki, że dojdzie do zmiany mostu. Projekt zakłada jedynie odtworzenie oryginalnego wyglądu mostu zgodnie z zasadami ochrony zabytków.
– Przywracanie oryginalnego charakteru dolnośląskich zabytków jest działaniem jak najbardziej zasadnym, konserwatorskim, co ważne - kompletnie apolitycznym; próbę włączania tej dziedziny w polityczne gry ocenić należy nagannie, jako działanie rodem wprost ze słusznie minionej epoki, podobnie jak próbę manipulacji oryginalną formą naszych zabytków – komentował Gibski.
Pominięcie odtworzenia historycznych elementów mostu może się odbyć tylko za zgodą Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
– Z uwagi na zgłaszane wątpliwości dotyczące niektórych historycznych elementów mostu, zwrócimy się pisemnie do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wskazanie elementów historycznych, które muszą zostać odtworzone podczas remontu mostu – mówi Renata Granowska, Wiceprezydent Wrocławia. Czy to oznacza, że napis nie musi zostać odtworzony?
Remont mostu Grunwaldzkiego rozpocznie się prawdopodobnie w 2027 roku, po remoncie mostu Pokoju, na który należy przenieść ruch tramwajowy.