Zaginiony Monet. Najsłynniejsza kradzież dzieła sztuki w Polsce
Claude Monet namalował w 1882 roku jedyny swój obraz w polskich kolekcjach – widok nadmorskiej miejscowości Pourville w Normandii. Dzieło przetrwało wojnę i sowiecką grabież, by w XXI wieku paść ofiarą zuchwałej kradzieży z poznańskiego muzeum. Historia jego zniknięcia i odnalezienia po dziesięciu latach brzmi jak scenariusz filmowy.
Normandzkie lato 1882
Monet spędził kilka tygodni w Dieppe, malując lokalne krajobrazy prosto z natury. Z urwiska uchwycił panoramę plaży, skałę Amont i zatokę, używając błękitów, zieleni i żółci. Badania płótna ujawniły ziarna piasku wmontowane w farbę – dowód na pracę bezpośrednio na wybrzeżu.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Obraz stanowi część szerszego cyklu poświęconego tej lokacji. Malarz eksperymentował ze światłem i atmosferą, co widać w swobodnych pociągnięciach pędzla. Wymiary płótna to 60 na 73 centymetry.
Droga do Poznania
Pierwszym właścicielem dzieła był Durand-Ruel, paryski handlarz sztuką współpracujący z Monetem. Niemieckie towarzystwo artystyczne kupiło płótno w 1906 roku na poznańskiej wystawie impresjonistów, którą przygotował berlińska galeria Cassirer.
Tego samego roku obraz zawisł w Kaiser Friedrich Museum. Przetrwał tam do 1943 roku, kiedy Wehrmacht wywiózł go do Saksonii. Stamtąd trafił jako łup wojenny do Leningradu, jednak Sowieci zwrócili go Polsce w 1956 roku.
Przez lata siedemdziesiąte dzieło eksponowano w rogalińskim pałacu. Decyzję o przeniesieniu z powrotem do Poznania podjęto w 1990 roku.
Genialny plan kradzieży
We wrześniu 2000 roku Robert Z. pojawił się w muzeum z sztalugami i zgodą dyrekcji na szkicowanie. Czterdziestojednoletni mieszkaniec Olkusza wcześniej zamówił kopię u ukraińskiego malarza w Krakowie za trzysta złotych, przyklejając ją do szyby.
Nasłuchując stukotu obcasów dozorującej pani Lucyny, systematycznie nacinał płótno wzdłuż ramy małym nożykiem. Podmienił oryginał na podróbkę i spokojnie opuścił budynek. Fałszerstwem odkryto dopiero dwa dni później, gdy szyba zaczęła odchodzić od kopii.
Policja umorzyła śledztwo w 2001 roku mimo skali przestępstwa. Wyceniano je na największą kradzież dzieła sztuki w powojennej historii kraju.
Szafa w przedpokoju
Styczeń 2010 przyniósł przełom – funkcjonariusze znaleźli Moneta w mieszkaniu rodziców złodzieja. Płótno spoczywało za szafą w przedpokoju przez całą dekadę. Trop prowadził przez kartotekę alimentacyjną, gdzie odcisk palca pasował do tego ze sprawy.
Robert Z. przyznał się podczas przesłuchania. Twierdził, że kierowała nim pasja do sztuki i chęć prywatnego posiadania arcydzieła, wykluczając kontakty z nielegalnymi kolekcjonerami.
Poznański sąd skazał go latem 2010 na trzy lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Wyrok zobowiązywał go również do pokrycia dwudziestu ośmiu tysięcy złotych kosztów restauracji. Muzeum odzyskało obraz 15 stycznia 2010.