Nie żyje Bruno Słowiński. Mały wojownik zmarł po walce z chorobą
Bruno Słowiński dzielnie walczył z rakiem
Czteroletni Bruno Słowiński przeszedł w swoim życiu już bardzo wiele. Niejednokrotnie pisaliśmy i wspieraliśmy chłopca w walce z neuroblastomą. Za jego zdrowie i życie modliło się mnóstwo osób, większość z nich pomagała rodzinie również finansowo, bo leczenie w Barcelonie było bardzo kosztowne.
Gdy już wydawało się, że wróg został pokonany, zaatakowała kolejna choroba - naczyniakomięsak. Pisaliśmy o tym tutaj:
22 maja rodzice chłopca na facebook'owej grupie Dzielny Bruno przekazali dramatyczną wiadomość:
Jesteśmy po rozmowie z lekarzami i to była nasza najtrudniejsza rozmowa w życiuWyniki wszystkich badań potwierdziły bardzo agresywną angiosarcomę i neuroblastomę jednocześnie.Nie będzie kontynuacji leczenia.Jesteśmy pod opieką paliatywną, która robi wszystko, aby Bruno nie cierpiał.Potrzebujemy w najbliższym czasie modlitwy, spokoju, siły, Cudu
W kolejnych wpisach rodzice przekazywali, że Bruno bardzo cierpi.
Jesteśmy cały czas po opieką paliatywną.Jest więcej bólu,snu.Mniej aktywności.Klinka w Stanach też nie może pomóc - pisali 8 czerwca.
Bruno Słowiński z Końskich zmarł po długiej walce z chorobą
Rodzice oraz wszyscy, którzy wspierali chłopca w walce z chorobą do końca jednak wierzyli, że stanie się cud i wyzdrowieje. Jednak we wtorek, 22 lipca przekazano najgorszą wiadomość z możliwych. Maleńki Bruno zmarł. Oto wpis z grupy Dzielny Bruno:
Brunko Najdroższy SyneczkuBrunko już jest wolnyBardzo Was prosimy o zostawianie żółtych serduszek w komentarzu jako wyraz wsparcia.Bruno kochał żółty kolor.Mamy do Was prośbę o nie udostępnianie zdjęć Bruna z pożegnaniami.Uszanujcie to.To jest miejsce gdzie możecie napisać jeśli czujecie taką potrzebę nie udostępniajcie, nie spamujcie.Prosimy teraz o ciszęDziękujemy Wam za wszystko
Rodzicom i bliskim Bruna cała redakcja Echa Dnia składa wyrazy współczucia.
Historia choroby Bruna Słowińskiego z Końskich
Neuroblastomę, czyli nowotwór złośliwy zdiagnozowano u niespełna dwuletniego wówczas Bruna w 2022 roku. Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia zaczął kuleć. W nocy był niespokojny, często się budził i płakał, miał powiększony brzuszek. Diagnoza była druzgocąca - wielki guz w brzuszku.
Nadzieją była klinika w Barcelonie, która specjalizuje się w najcięższych przypadkach tego nowotworu. Koszt leczenia był jednak gigantyczny. Na szczęście, dzięki ludziom o wielkich sercach chłopiec z rodzicami mógł udał się do szpitala w Barcelonie, gdzie leczy się najcięższe przypadki tej choroby.
W styczniu 2023 roku Bruna w szpitalu w Barcelonie odwiedził Robert Lewandowski.
Więcej o tej wizycie pisaliśmy:
Trochę to trwało, ale w końcu w czerwcu 2024 rodzice Bruna przekazali, że chłopiec jest w całkowitej remisji.
Jednak szczęście rodziny nie trwało długo. W listopadzie Bruno zaczął narzekać na ból nogi… Rodzice zareagowali natychmiast. Pojechali do kliniki w Barcelonie i dowiedzieli się, że nie ma powodu do obaw. Tymczasem na początku 2025 roku na facebookowej grupie Dzielny Bruno pojawił się wpis rodziców chłopczyka:
Od miesiąca robimy badania i szukamy przyczyny bólu nogi u Bruna. W listopadzie odetchnęliśmy z ulgą, że to nie neuroblastoma. W grudniu ból był coraz większy, więc przylecieliśmy do Barcelony na biopsję nogi i PET. Wyniki są bezlitosne. Naczyniakomięsak. Zupełnie inny nowotwór, niezależny od neuroblastomy. Od jutra zaczynamy leczenie chemią. Nic więcej nie umiemy napisać. Prosimy o modlitwę i dobre myśli.
Chłopiec wraz z rodzicami wrócił pod opiekę szpitala w Barcelonie. W maju przekazano łamiące serca wieści.
Wyniki wszystkich badań potwierdziły bardzo agresywną angiosarcomę i neuroblastomę jednocześnie.Nie będzie kontynuacji leczenia.
Bruno od tamtego czasu był pod opieką paliatywną, która robiła co mogła, aby nie cierpiał.