Zostawił psa w nagrzanym samochodzie doprowadzając do jego śmierci. Prokuratura uważa, że wyrok jest za niski

Tragiczne zdarzenia rozegrały się w lipcu ubiegłego roku, na jednym z osiedli w Kaliszu. Policja otrzymała zgłoszenie o psie rasy doberman zamkniętym w rozgrzanym samochodzie w upalny dzień. Na miejsce przyjechały policja, straż pożarna, lekarz weterynarii i przedstawiciele schroniska dla zwierząt. Pomimo udzielonej pomocy, zwierzę zmarło jeszcze tego samego dnia wieczorem.

Policja ustaliła, że właścicielem jest 26-latek, który podczas wizyty policjantów, miał niemal promil alkoholu w organizmie. Nie umiał wyjaśnić, dlaczego zostawił zwierzę w samochodzie. Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd wydał wyrok w trybie nakazowym, czyli bez rozprawy, uznając 26-latka za winnego i wydając karę 4 tysięcy złotych grzywny, wpłaty tysiąca złotych na rzecz fundacji działającej na rzecz ochrony zwierząt oraz rocznego zakazu posiadania zwierząt.

Wyrok zaskarżył prokurator, który uważa, że kara jest zbyt niska. Przypomina, że po uwolnieniu psa z pojazdu, lekarz weterynarii stwierdził, że temperatura ciała zwierzęcia wynosiła ok. 60 stopni Celsjusza, a policja określiła, że w samochodzie mogło być nawet 100 stopni. To warunki, w których pies bardzo cierpiał.

Zdaniem prokuratora, kara jest niewystarczająca także z uwagi na kształtowanie świadomości prawnej oraz działań prewencji, by działania nie powtórzyły się w przyszłości. Kara powinna skutecznie odstraszać zarówno skazanego, jak i pozostałe osoby w społeczeństwie.

Prokuratura uważa, że odpowiednią karą była by ta związana z pozbawieniem wolności 26-latka.