Alpaki wyparły owce. Ich hodowla zanika, ale wciąż może się opłacać, nie tylko w górach
W tym artykule:
- Produkcja owczarska ma problemy, wręcz zanika
- Ani wełna, ani jagnięcia nie pozwalają zarobić na produkcji
- Alpaki wyparły krajową owczą wełnę, upadła ostatnia przemysłowa przędzalnia
- Dopłaty do owiec ratują sytuację indywidualnych hodowli
- Czy hodowla owiec jest trudna? Nie, ale strzyc trzeba minim raz w roku
- Przyszłość hodowli owiec w Polsce. Mamy długie zęby na jagnięcinę
Produkcja owczarska ma problemy, wręcz zanika
Kołuda Wielka słynie z gęsi, rodzimej rasy, która stanowi dziś zdecydowaną większość populacji hodowlanej tego gatunku w Polsce. Mało kto wie, że to jedna z dwóch ważnych gałęzi jej działalności hodowlanej. Drugą są owce. W ich przypadku sytuacja wygląda zgoła inaczej, niż będącej hitem w ostatnich latach gęsiny.
Ekspert wskazuje, że owce od początku istnienia zakładu były główną działalnością, kiedy to w powojennej Polsce owce stanowiły ważną gałąź gospodarki narodowej, wspomina rozmówca Strefy Agro.
- Były one wtedy bardzo dochodową działalnością i przynosiły rolnikowi duże profity ze sprzedaży wełny dla przemysłu włókienniczego, a na drugim miejscu stawiano produkcję żywca owczego. Mleko i skóry traktowano jako produkty uboczne – wymienia dr inż. Rafał Zwierzyński.
Dziś jednak produkcja owczarska w Polsce boryka się z poważnymi problemami, które sprawiają, że staje się ona coraz mniej opłacalna i traci na znaczeniu. Ekspert mówi wprost: - Dzisiaj produkcja owczarska jest w odwrocie, zanika. Obecnie pogłowie owiec liczy ponad 200 tys. sztuk, gdzie w latach 60-tych ubiegłego wieku liczyło ponad 3 miliony.
Ani wełna, ani jagnięcia nie pozwalają zarobić na produkcji
- Obecnie produkcja wełny jest skrajnie deficytowa. Cena za kilogram postrzyżonej wełny wynosi zaledwie 1,50 zł za kg. Biorąc pod uwagę, że z jednej owcy uzyskuje się około 5 kilogramów surowego runa, przychód ze sprzedaży wełny z jednej sztuki to zaledwie 7,50 zł. Tymczasem koszt strzyżenia jednej owcy to około 16 zł, co oznacza, że przychód ze sprzedaży wełny nie pokrywa nawet kosztów samego strzyżenia – podaje przykład kierownik działu produkcji rolniczej w Instytucie Zootechniki.
Również produkcja żywca jagnięcego jest słabo opłacalna, pomimo wzrostu cen w ostatnich latach. - Obecnie cena za kilogram żywca jagnięcego waha się w granicach 12-13 zł, co stanowi wzrost w porównaniu do 8 zł sprzed pięciu lat.
Niestety, w tym samym okresie drastycznie wzrosły koszty produkcji, w tym ceny pasz, energii elektrycznej oraz koszty pracownicze, co sprawia, że zwiększona cena skupu nie rekompensuje poniesionych wydatków, a produkcja pozostaje nieopłacalna.
Alpaki wyparły krajową owczą wełnę, upadła ostatnia przemysłowa przędzalnia
Rośnie zapotrzebowanie na ubrania z naturalnych materiałów, w sklepach kosztują znacznie więcej, niż wiskoza, poliester, a producenci eksponują na metkach ich obecność w składzie. Co zatem z polską wełną?
- Obecnie rynek wełny w Polsce zmaga się z poważnymi wyzwaniami, które doprowadziły do spadku opłacalności hodowli owiec. Głównym problemem jest brak zapotrzebowania na wełnę, wynikający z różnorodności ras owiec hodowanych w kraju i związanej z tym niejednorodnej jakości surowca – wyjaśnia dr inż. Rafał Zwierzyński.
Tłumaczy, że w Polsce występuje kilkadziesiąt ras owiec, z których każda charakteryzuje się inną jakością runa.
- Wełna pochodząca od ras prymitywnych jest szorstka i ostra, natomiast owce szlachetne dostarczają wełny delikatniejszej, porównywalnej z alpaką. Niestety, to właśnie wełna z alpak, ze względu na swoją delikatność, zdominowała rynek, skutecznie wypierając wełnę owczą. Aby produkcja wełny stała się opłacalna i atrakcyjna dla producentów, konieczne jest zwiększenie skali hodowli owiec o delikatniejszej wełnie.
Dodatkowym czynnikiem hamującym rozwój branży jest brak odpowiedniej infrastruktury przetwórczej. - Około 3 tygodni temu zamknięto ostatnią dużą przędzalnię w Polsce, zlokalizowaną na południu kraju. Oznacza to, że obecnie w Polsce nie ma miejsca, które mogłoby przemysłowo przetwarzać wełnę. Istnieją jedynie niewielkie manufaktury lub domowe przędzalnie.
Dopłaty do owiec ratują sytuację indywidualnych hodowli
W województwie kujawsko-pomorskim nadal funkcjonują gospodarstwa utrzymujące stada owiec, podobnie w innych rejonach kraju. W gospodarstwach indywidualnych przelicznik kosztów, zwłaszcza pracowniczych, jest inny, co może wpływać na ich opłacalność.
- Od kilku lat hodowcy owiec mogą liczyć na wsparcie finansowe. Dostępne są unijne dotacje, w tym płatności rolno-środowiskowe przeznaczone dla ras rodzimych owiec. Ponadto funkcjonują płatności dobrostanowe, które rekompensują rolnikom zapewnienie zwierzętom większej powierzchni bytowej. Dzięki tym dotacjom, indywidualne gospodarstwa rolne mogą nadal utrzymywać opłacalność w hodowli owiec. Warunki rynkowe na to nie pozwalają – mówi specjalista.
Czy hodowla owiec jest trudna? Nie, ale strzyc trzeba minim raz w roku
Hodowla owiec w Polsce, choć kojarzona głównie z terenami górskimi i tamtejszą turystyką, gdzie często stanowi dodatkowe źródło dochodu, wykazuje znaczne zróżnicowanie. W górach dominują rasy prymitywne, które są mniej wymagające pod względem warunków utrzymania – nie potrzebują specjalistycznych budynków, a ich dieta może być uboższa, oparta głównie na wypasie na łąkach i pastwiskach. Z kolei rasy szlachetne wymagają odpowiednich obiektów i dobrej jakościowo paszy.
- Wbrew pozorom hodowla owiec nie jest trudna, pod warunkiem zapewnienia zwierzętom odpowiednich warunków bytowych. Kluczowa jest właściwa profilaktyka zdrowotna, obejmująca regularne szczepienia i odrobaczanie. Ważne są także zabiegi zoohigieniczne, takie jak korekcja racic (dwukrotnie w roku) oraz strzyża, przeprowadzana minimum raz w roku.
W zakładach doświadczalnych, takich jak ten w Kołudzie Wielkiej, owce hodowane są od początku ich istnienia. Przykładem jest rasa merynos polskiej odmiany barwnej, która została wytworzona na miejscu.
- W początkowym etapie pracy pozostawiano do chowu pojedyncze barwne osobniki (głównie tryki), rodzące się w zarodowych stadach merynosa polskiego. Owce o ciemnym umaszczeniu kojarzono między sobą. W wyniku wieloletniej pracy hodowlanej wytworzono stado liczące obecnie ponad 200 matek oraz 11 linii ojcowskich tryków o barwnym runie. W stadzie dominują osobniki o czarnym umaszczeniu. Ponadto stosunkowo rzadko rodzą się jagnięta o brązowej lub siwej barwie runa. Dzięki temu zakłady te utrzymują i rozwijają cenne stada hodowlane.
Przyszłość hodowli owiec w Polsce. Mamy długie zęby na jagnięcinę
Mimo obecnych trudności, takich jak problemy ze zbytem wełny i jagnięciny, istnieje nadzieja na przełom w polskim owczarstwie. Zauważalny jest trend odradzania się produkcji włóczki w rodzinnych manufakturach i małych przetwórniach.
- Międzynarodowe konferencje, w których uczestniczą przedstawiciele z Czech, Słowacji, Litwy i Łotwy, potwierdzają, że problem z rynkiem wełny i jagnięciny dotyczy również innych krajów. Jednakże, tworzą się grupy osób, które zajmują się przetwórstwem wełny na włóczkę, co pozwala na jej sprzedaż po wyższych cenach – przekazuje ekspert.
Polacy wciąż rzadko sięgają po mięso jagnięce. - Wynika to z braku ugruntowanej kultury jego spożywania oraz z faktu, że na krajowy rynek często trafia mięso niższej jakości – pochodzące ze zwierząt wybrakowanych. Paradoksalnie, polska jagnięcina, która charakteryzuje się doskonałą jakością, jest eksportowana na rynki zagraniczne, podczas gdy do Polski importowana jest gorszej jakości jagnięcina, np. z Nowej Zelandii – tłumaczy dr inż. Rafał Zwierzyński.