Koszykarze PGE Startu Lublin w pierwszym w ćwierćfinale fazy play-off pokonali drużynę ze Słupska. Zobacz zdjęcia
PGE Start Lublin – Energa Icon Sea Czarni Słupsk 84:82 (27:26, 16:19, 25:18, 16:19)
Start: Brown 23, Lecomte 15, Ramey 14, Williams 14, Drame 12 , De Lattibeaudiere 4, Krasuski 2, Pelczar, Put. Trener: Wojciech Kamiński
Czarni: Stein 21, Jackson 19, Nowakowski 17, Dziemba 10, Tomczak 9, Ford 3, Sueing 2, Musiał 1, Manjgafić. Trener: Roberts Štelmahers
Sędziowali: W. Liszka, P. Gajdosz, P. Pacek
Czerwono-czarni zakwalifikowali się do fazy play-off po raz pierwszy od 2021 roku. Lublinianie zakończyli rundę zasadniczą na trzecim miejscu w ligowej tabeli, natomiast słupszczanie na szóstym. W kampanii 2024/25, w trakcie sezonu regularnego, PGE Start pokonał rywali przed własną publicznością (83:77). Z kolei na Pomorzu górą była drużyna Energi Icon Sea Czarnych (79:56). To tylko zapowiadało, że emocje w ćwierćfinałach pomiędzy tymi ekipami są gwarantowane.
Czwartkowa konfrontacja rozpoczęła się od szybkiego prowadzenia Startu (5:0), gdy najpierw trójką popisał się Cj Williams, a za chwilę za dwa punkty trafił Emanuel Lecomte. Dwie minuty później goście prowadzili już jednak 9:7, po rzucie zza linii 6,75 metra w wykonaniu Alexa Steina. Gospodarze szybko wyrównali, a w 6. minucie mieli pięć oczek przewagi (16:11). Po kolejnych dwóch minutach, podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego wypracowali sobie ośmiopunktową zaliczkę (25:17). W tym okresie dwukrotnie zza łuku trafił m.in. Tevin Brown. Przeciwnicy nie poddawali się, łapiąc kontakt po pierwszej kwarcie (26:27). Co ciekawe lublinianie na dwie minuty przed jej zakończeniem prowadzili 27:20, ale nie potrafili już celnie rzucić do kosza gości w tej części gry.
Słupszczanie drugą ćwiartkę zaczęli od serii 9:0, odskakując w 13. minucie na 35:27. O czas musiał poprosić wtedy lubelski szkoleniowiec. Niewiele to pomogło, bowiem czerwono-czarni po kolejnych czterech minutach przegrywali 29:41 i drugą przerwę na żądanie wykorzystał wówczas Wojciech Kamiński. Tym razem przyniosło to efekt, gdyż na minutę przed zakończeniem pierwszej połowy Courtney Ramey doprowadził do remisu (43:43). Amerykanin od stanu 43:34 zdobył dziewięć punktów z rzędu. Ostatecznie zespoły zeszły na przerwę przy prowadzeniu drużyny ze Słupska 45:43. Rezultat premierowej odsłony przypieczętował Mateusz Dziemba.
Po zmianie stron lublinianom udało się odskoczyć w 25. minucie na sześć oczek (57:51), gdy kolejną trójkę zaaplikował rywalom Lecomte. Słupszczanie zbliżyli się na 56:58, ale seria 8:0 Startu spowodowała, że team znad Bystrzycy miał już w 28. minucie dziesięciopunktowy zapas (66:56). Z kolei przed decydującą kwartą lublinianie prowadzili 68:63 i wszystko w tym starciu było jeszcze możliwe.
Po dwóch minutach gry w czwartej odsłonie tablica pokazywała remis (69:69). Za chwilę dwa celne rzuty oddał Williams, w tym jeden za trzy punkty i Start wygrywał 74:69. Na cztery minuty przed końcową syreną gospodarze prowadzili natomiast 78:71, będąc coraz bliżej końcowego triumfu. Jeśli ktoś myślał, że to koniec emocji, to był w błędzie. Dwie minuty później ekipa Czarnych wyrównała (78:78).
Emocje sięgnęły zenitu w ostatniej minucie. Na dokładnie 13 sekund do końca, czerwono-czarni prowadzili jednym punktem (83:82), ale za chwilę jeden rzut osobisty wykorzystał Brown. Kluczowy blok zaliczył potem Tyran De Lattibeaudiere, Start obronił ostatnią akcję i finalnie triumfował 84:82.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Tevin Brown z 23 punktami i 6 zbiórkami na koncie. Alex Stein zdobył natomiast dla gości 21 oczek, do których dodał 8 asyst i zaliczył 6 zbiórek.