Lublin. Letnia wycieczka do muzeum motoryzacji Jaro Retro Auto Classic Garage. Tu czas się zatrzymał, ale silniki wciąż działają!
W tym artykule:
Jaro Retro Auto Classic Garage – samochody pamiętające PRL i amerykański sen
Wszystko zaczęło się przypadku. Zaś ten „przypadek”, dziś figurujący w rejestrze wojewódzkiej ewidencji ochrony zabytków, to syrena 105, pierwsze zabytkowe auto kupione przez Jarosława Janowskiego, podczas jednej z podróży po Polsce. Syrena miała być jedynym klasykiem w garażu pana Jarosława. Na szczęście, stało się inaczej – sprawiła, że właściciel złapał kolekcjonerskiego bakcyla, po czym postanowił stworzyć muzeum motoryzacji PRL.
Kolejny splot okoliczności doprowadził do tego, że do polskich Syrenek, Fiatów, Warszaw, Nysek dołączyły amerykańskie klasyki i powstało Jaro Retro Auto Classic Garage. Dziś kolekcja liczy około trzydziestu motoryzacyjnych diamentów.
Ford T, który zmotoryzował Stany Zjednoczone
Wszystkich lśniących tu modeli nie sposób opisać. Z pewności uwagę przyciągną dwa egzemplarze forda T z 1916 i 1918 roku, które przyczyniły się do zmotoryzowania Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, jeden z nich jest w kolorze niebieskim.
- To jeden z wyjątków. Znane jest słynny cytat Henry'ego Forda, że klient może mieć model T w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to czarny. Natomiast inne kolory można było mieć za znaczną dopłatą, ponieważ to zatrzymywało produkcję. Z linią produkcyjną forda T wiąże się jeszcze inna historia. Miał to być samochód tani i dostępny dla każdego. Początkowo jeden egzemplarz był składany przez jednego mechanika. Dostawał on komplet części i składał samochód w 24 godziny. Kiedy wprowadzono linię produkcyjną, każdy mechanik miał inne zadanie i to skróciło czas produkcji jednego egzemplarza do około półtorej godziny, zaś cena spadła z 950 do 350 dolarów. Tym sposobem zmotoryzowano Amerykę – mówi Jacek Wroński, kustosz muzeum.
Polski samochód dla ludu
Skoro mowa o samochodach dostępnych dla wszystkich, to w muzeum z pewnością zachwyci model polskiego mikrusa MR 300 zaparkowanego tuż obok Warszawy. W założeniu miał być on polskim samochodem dla ludu. Skończyło się to jednak niepowodzeniem.
- Auto skonstruowane na wzór niemieckiego Goggomobila. To była krótka seria 1728 sztuk. Co ciekawe, był produkowany w tym samym czasie co Warszawa. Kosztował 35 tysięcy złotych, co odpowiadało około 60 ówczesnym średnim pensjom. Z kolei Warszawa kosztowała 120 tysięcy. Zatem miał to być samochód dla ludu, ale słaba konstrukcja nie sprawdziła się – tłumaczy kustosz muzeum.
Skoro o polskiej motoryzacji, to mieszkańców Lublina z pewnością zainteresuje pierwszy model samochodu produkowany w lubelskiej fabryce FSC. Obok pierwszego modelu Nysy dumnie stoi lublin 51, który został odrestaurowany z założeniem zachowania oryginalnych części.
Odpalasz i jedziesz – te klasyki wciąż mają moc
Ciekawostką tego miejsca jest to, że wszystkie samochody są sprawne technicznie i w każdej chwili można nimi jeździć. Część z nich regularnie podróżuje na pokazy, rajdy i zloty zabytkowych aut. Wyjątek stanowi leciwa Warszawa, która wyróżnia się na tle jaskrawych kolorów innych modeli. Jest przeznaczona na sprzedaż i czeka na właściciela, który przywróci jej dawną świetność.
- To warszawa M 20 z pierwszego miesiąca produkcji tych aut, zatem to nie tylko wartość kolekcjonerska, ale też historyczna. A o samym modelu można powiedzieć - bezpośrednia córka Pobiedy, a wnuczka Chevroleta – tłumaczy Jacek Wroński kustosz muzeum.
Wspomniana Warszawa ma ustąpić miejsca kolejnym autom, których renowacja dobiega końca. W kolejce do muzeum stoją aktualnie mercedesa V 170 oraz mercedes potocznie zwany pontonem.
W Jaro Garage warto posłuchać także historii stojących tu aut amerykańskich oraz poznać je od strony technicznej, ale o tym opowie kustosz podczas waszych odwiedzin w muzeum.
Muzeum działa w Lublinie przy ul. Jana Kasprowicza 32. Czynne jest od wtorku do niedzieli od godz. 10 do 18.