Bieszczadzki GOPR uratował kobietę we wstrząsie anafilaktycznym
Czując pierwsze mocno niepokojące objawy po ukąszeniu turystka zdołała zaalarmować o sytuacji GOPR. Na pomoc ruszyli ratownicy z Ustrzyk Górnych, przytomną, choć z wyraźnymi objawami wstrząsu anafilaktycznego kobietę, odnaleźli w rejonie Przełęczy Goprowców.
Wstępna pomoc przedmedyczna niewiele pomogła, bo objawy anafilaksji wciąż się nasilały, nie można było wykluczyć, że działanie toksyny może realnie zagrażać życiu kobiety, toteż ratownicy, iż konieczne jest jak najszybsze przetransportowanie pacjentki do szpitala. Najszybsze, czyli śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i taki też został wezwany do poszkodowanej.
Kiedy był w drodze do Przełęczy Goprowców okazało się, że przekierowano jego zadanie do innego, pilniejszego przypadku, toteż będący na miejscu ratownicy musieli podjąć decyzję i innej formie transportu. Tymczasem stan pacjentki wciąż się pogarszał, zdecydowano więc umieści ją na noszach, dotarli do przełęczy pod Tarnicą, tu turystką położono na teleszce za quadem, którym kobietę dotransportowano do Wołosatego, gdzie czekała już karetka pogotowia ZOZ w Sanoku.
Statystyki GOPR i służb medycznych dowodzą, że przypadki anafileksji w wyniku ukąszeń przez owady błonkoskrzydłe nie są w Bieszczadach wyjątkowością. Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe ZOZ w Sanoku ma zwyczaj ostrzegać turystów przed takim zagrożeniami.
- Przez najbliższych kilka dni zapowiadane są upały w całej Polsce w tym oczywiście w naszych Bieszczadach - brzmi fragment komunikatu sanockiego pogotowia. - Podczas takiej pogody bardzo aktywne są owady błonkoskrzydłe - szukają pożywienia ale przede wszystkim wody. Uważajmy na nasze napoje, nie pozostawiajmy ich otwartych i zawsze sprawdzajmy przed napiciem się, czy nic do nich nie wleciało.
I przypomina, wręcz zaleca: "jeśli jesteśmy uczuleni na jad owadów błonkoskrzydłych nośmy zawsze przy sobie ampułko-strzykawkę z adrenaliną". To jedyny sposób, który może niemal natychmiast powstrzymać groźbę powikłań wstrząsowych, które mogą prowadzić nawet do śmierci. Do dramatycznej, ale szczęśliwie zakończonej sytuacji doszło upalnego lipca minionego roku w Solinie, gdzie koszący trawę mężczyzna kilkukrotnie został ukąszony przez pszczoły. Świadom, że jest alergikiem zdołał jeszcze dojechać do apteki w Polańczyków, gdzie farmaceutę poinformował o sytuacji, po czym stracił przytomność. Farmaceuta natychmiast podał pacjentowi adrenalinę i przekazał go służbom medycznym. Medycy radzą, by świadomi swojej podatności na jad błonkoskrzydłych trzymali w okresie letnim w lodówkach ampułko-strzykawki z adrenaliną. Bo mogą uratować życie.