Chrzanów: Pogrzeb tragicznie zmarłego 5-latka
Tragiczny wypadek w Chrzanowie. Nie żyje 5-latek
Dziecko poruszało się na rowerku i zostało potrącone przez autobus komunikacji miejskiej na ul. Oświęcimskiej, tuż przy Rondzie 4 czerwca 1989 roku. Mimo natychmiastowej reanimacji i transportu śmigłowcem LPR do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, jego życia nie udało się uratować.
Ustalenia śledczych ws. wypadku. Ktoś usłyszy zarzuty?
Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Kluczowe znaczenie w sprawie będzie miała opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.
- Na razie nie są znane dokładne szczegóły zdarzenia, a analiza przebiegu wypadku jest w toku. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że kierowca przepuścił dwie osoby poruszające się na rowerach, jednak prawdopodobnie nie zauważył chłopca, który wjechał na przejście - poinformowała prokurator Oliwia Bożek-Michalec, p.o. rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Według śledczych coraz bardziej prawdopodobne jest, że ani kierowca autobusu, ani matka chłopca nie usłyszą zarzutów. Kierowca miał znajdować się w sytuacji, w której dostrzeżenie dziecka i wykonanie manewru obronnego mogło być obiektywnie niemożliwe.
Dzieci bez opieki dorosłych. Rodzice jednak nie zawinili
Ustalono, że w chwili zdarzenia dzieci nie były pod opieką osoby dorosłej. Najmłodszy - 5-letni chłopiec - jechał rowerkiem w towarzystwie starszych braci w wieku 7 i 13 lat.
Ta informacja wywołała w internecie falę krytycznych komentarzy pod adresem matki, której zarzucano, że nie dopilnowała dziecka. Śledczy odnieśli się jednak do tych ocen.
Dzieci poruszały się same. Jedno miało 7 lat, drugie 13, a z nimi był również chłopiec, który zginął - wyjaśniła prokurator Bożek-Michalec.
Śledczy podkreślają, że ocena sytuacji musi być oparta na faktach, a nie emocjach.
Dzieci samowolnie się oddaliły, nie posłuchały rodziców. Rodzice byli w pobliżu. Nie bezpośrednio przy dzieciach, ale w pobliżu - podkreśla prokurator.
Śledztwo w toku. Będzie rekonstrukcja zdarzenia
Śledztwo w tej sprawie jednak jeszcze się nie zakończyło. Wykonana ma zostać opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków. Prawdopodobnie potwierdzi ona dotychczasowe ustalenia prokuratury, czyli to że kierowca nie miał szans uniknąć wypadki, dziecko pojawiło się na przejściu nagle i nie dało szans na reakcję.
Kierowca - 69-letni mieszkaniec regionu - był trzeźwy. Nie znajdował się także pod wpływem środków odurzających.