Długie życie w dobrej formie, czyli seniorzy nie siedźcie sami w domu

Wiele osób po przejściu na emeryturę, stracie bliskiej osoby, nie radzi sobie w życiu. Zamyka się w czterech ścianach. Popada w depresje. Ale przecież tak być nie musi. Jeszcze można przeżyć cudowne chwile, nawiązać nowe przyjaźnie i cieszyć się każdym dniem. Przekonują o tym choćby słuchacze Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Długie życie w dobrej formie, czyli seniorzy nie siedźcie sami w domuDługie życie w dobrej formie, czyli seniorzy nie siedźcie sami w domu
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Leszek Kalinowski

Zdaniem Bogumiły Hyli-Dąbek lekarstwem na wszystko jest aktywność i aktywność, i jeszcze raz aktywność.

- A że życie płata figle i zaskakuje?! Oczywiście, że tak. Dziewięć lat temu miałam poważny wypadek. Problemy zdrowotne, głównie z nogą, wyrywały mnie z życia, z aktywności. Ale się nie poddałam. Teraz po raz kolejny sytuacja się powtórzyła. Stoczyłam nierówną walkę i nie dałam się. Powiedziałam mojej nodze: Ty mną nie będziesz rządziła. Co to, to nie! Nie, nie nie! - mówi zielonogórzanka. - Nie ma co biadolić, że tu boli, tam strzyka, tu noga odmawia posłuszeństwa. Trzeba iść do przodu. Psychiczne nastawienie to połowa sukcesu. Albo i więcej...

Pytała Polki, czy inwestują. Oto co wyszło z badań

Muszę być między ludźmi

Urszula Sawczuk od zawsze wiedziała, że jak przejdzie na emeryturę, nie może zamknąć się w domu. To byłaby najgorsza rzecz, jaką mogłaby sobie zrobić. Wiedziała, że musi być między ludźmi, że musi mieć jakieś zajęcie.

- Całe życie miałam kontakt z ludźmi, pracowałam w PZU. Dlatego nie czekałam, ale od razu po przejściu na emeryturę zapisałam się do Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Chciałam ćwiczyć, tańczyć - opowiada. - Czytałam wiele artykułów o ZUTW, dokładnie poznałam ofertę zajęć w tej wspaniałej uczelni. No i jestem. Mój mąż nadal pracuje, więc do południa siedziałabym sama w domu i rozmyślała. A tak nie mam na to czasu, bo tu mogę porozmawiać z ludźmi, pośmiać się, skorzystać z bogatej oferty. Nie tylko poprawić kondycję fizyczną, ale i psychiczną. A jedna i druga jest niezwykle ważna dla zdrowia. Organizm później się starzeje.

Warto słuchać i wprowadzać zmiany

Nie tylko panie Bogumiła i Urszula cały czas żądne są wiedzy, nowych umiejętności. Nic więc dziwnego, że obu pań nie mogło zabraknąć na spotkaniu, które zorganizował w ZUTW lubuski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Takich spotkań nigdy dość, bo cóż jest ważniejszego niż zdrowie? - mówi prezes ZUTW Zofia Banaszak, której energii dodaje to, że może sprawiać radość innym ludziom. I robi to od początku istnienia tego najstarszego UTW na Ziemi Lubuskiej. A i także wcześniej, gdy pracowała w szkole. - Z lubuskim oddziałem NFZ współpracujemy od dawna. Spotkania są zawsze owocne. I bardzo przydatne.

Dyrektor lubuskiego NFZ Edward Jakubowski podkreśla, że warto wspierać wszelkie inicjatywy, dotyczące profilaktyki zdrowotnej. Stąd takie spotkania jak to pod nazwą "Długie życie w dobrej formie".

- Konsultacje z różnymi specjalistami, których zapraszamy na otwarte spotkania dla mieszkańców do naszej siedziby, są bardzo potrzebne. Seniorzy z uwagą słuchają specjalistów i wprowadzają zmiany, które mają poprawić ich samopoczucie - mówi dyrektor.

Tym razem w siedzibie ZUTW gościli: fizjoterapeuta, farmaceuta, dietetyk, psychoterapeuta... Czym się podzielili z seniorami?

Zamiast windy - schody

Fizjoterapeutka, Justyna Lech, koordynator wojewódzki Krajowej Rady Fizjoterapeutów, zwraca uwagę na ruch, który jest niezwykle istotny dla zdrowia fizycznego i psychicznego.

- Tak naprawdę ważna jest każda forma ruchu. Każdy może wybrać tę, którą najbardziej lubi. To może być spacer, pływanie, rower. Istotne, by ta aktywność fizyczna była systematyczna - tłumaczy. - Najlepiej codziennie. Niech to będą poranne ćwiczenia czy choćby półgodzinny spacer. Zamiast jechać windą, przejdźmy po schodach. Jadąc miejskim autobusem wysiądźmy o jeden przystanek wcześniej i podejdźmy do domu. Naprawdę ważne jest, żeby się ruszyć. Nasze mięśnie bardzo lubią ruch, stawy też. Dzięki temu dłużej mamy zachowaną sprawność. Ruch oczywiście też pozytywnie wpływa na układ krążenia, oddechowy, na obniżenie cholesterolu, no i także na naszą psychikę. Lista korzyści jest dużo większa...

Pamiętajmy jednak, by dobór aktywności fizycznej dopasować do naszych możliwości i obecnego stanu naszego zdrowia. Nie wolno od razu rzucać się na głęboką wodę, jeśli wcześniej za dużo się nie ruszaliśmy.

Przeglądamy seniorom apteczki

Daria Wielogórska-Rutka, prezes Lubuskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej, zwraca też uwagę, że wielu seniorów w trosce o swoje zdrowie sięga po zbyt wiele suplementów diety lub niewłaściwie łączy przepisywane leki.

- W ramach współpracy z Narodowym Funduszem Zdrowia bierzemy udział w różnych akcjach profilaktycznych. Możemy przejrzeć pacjentom apteczki. Bywa bowiem, że lekarz przepisze lek, senior sobie coś jeszcze dokupi, bo sąsiadka poradziła... A okazuje się, że to ten sam lek tylko pod inną nazwą. Nie możemy tak bezkarnie brać leków, bo reklama nam podpowiada, bo ktoś poleci.To samo dotyczy suplementów diety. Pamiętajmy o skutkach takiego postępowania - przestrzega farmaceutka. - Zawsze warto zapytać nas w aptece czy lekarza, jak brać dany lek. Czy można go łączyć z innymi zażywanymi lekami? Czy lepiej wziąć rano czy wieczorem, czy na czczo, przed czy w trakcie posiłku itd. To wszystko ma znaczenie. W przeciwnym razie możemy zaszkodzić np. naszemu układowi pokarmowemu.

Częściej, ale mniejsze porcje

Ważne dla zdrowia seniorów jest także odpowiednie żywienie. Nie ma jednak uniwersalnej, dobrej dla wszystkich osób w trzecim wieku diety. Jest ona bowiem zależna od wielu czynników, m.in. od wieku, wagi, wzrostu, trybu życia, chorób. Ogólne zalecenia są taki, że należy zmniejszyć spożywanie ilości tłuszczu, soli, cukru, jednocześnie zwiększając spożycie nienasyconych kwasów tłuszczowych, skrobi, błonnika.

Seniorzy powinni też pamiętać o tym, by jeść częściej, ale w mniejszych ilościach. Nie najadać się do syta. Unikać ciężkostrawnych, smażonych potraw. Najlepsze są dania gotowane lub pieczone. Wędliny czy mięso? Najlepiej chude. Warto sięgać za to po ryby, a zamiast codziennej porcji ziemniaków serwować sobie ryż i kasze. Przetwory mleczne? O obniżonej zawartości tłuszczu. Ważne też, by 6-8 razy dziennie pić wodę, herbatę, sok. Nawet gdy nie odczuwamy pragnienia.

Im późniejsza pora, tym porcje powinny być mniejsza. W ciągu dnia powinno się jeść 4-5 razy. Ostatni posiłek najlepiej spożyć 3 godziny przed snem. Pamiętając o tych zasadach, nie obciążymy zbytnio żołądka, nie będziemy mieć także większych skoków glukozy.

Dbajmy o dobre relacje

Dla wielu starszych osób nowy etap w życiu stanowi problem. Nie potrafią się dostosować do nowej sytuacji. Telefon już tak nie dzwoni często. Okazuje się, że nie mamy już tylu koleżanek i kolegów. Dzieci zajęte są swoimi sprawami, a często mieszkają też daleko...

No i pojawiają się spadki nastroju, stany lękowe, depresyjne. Dobrze, gdy potrafimy o nich rozmawiać, bo jeszcze przed laty był to temat tabu.

- Wspaniałe jest to, że otwieramy się też na drugiego człowieka, na to, żeby mówić o tym, co się dzieje w środku, w nas, w naszych emocjach i że się tego nie wstydzimy. Bo to nie jest powód do wstydu, ale jest to bardzo ważny aspekt życia, dotyczących nas i innych osób - mówi psychoterapeuta Zbigniew Kamrat.

Dla niektórych seniorów problemem może być także odnalezienie się we współczesnym świecie. Gdzie wszystko załatwia się przez internet, za wszystko płaci się kartą lub telefonem. Nie bardzo się w tym odnajdują i czują się wykluczeni. Inni przeciwnie, potrafią się mocno wkręcić we wszelkie nowinki. Ale też bywa, że się w nich zatracają. Całe dnie spędzają w internecie, nie pamiętając, że nie tylko młodzi mogą się uzależnić np. od mediów społecznościowych. A przecież najważniejsze są dobre relacje twarzą w twarz.

- Jak jest klucz do zdrowia w wieku senioralnym? Krótko mówiąc, choć tak się nie da: Zatrzymać się na chwilę przy sobie. Nie bać się swoich emocji. Dbać o relacje, nawet te pojedyncze, wysypiać się, dobrze się odżywiać, wychodzić na słońce, znaleźć sobie jakąś pasję, zainteresowanie i robić sobie drobne przyjemności, które nam służą - wylicza Piotr Kamrat.

Można tu studiować, ile się chce

Słuchacze ZUTW dokładnie poznają te wszystkie wymieniane w artykule zasady, podczas licznych zajęć i rozmów. Nie tylko ze specjalistami, nie tylko podczas oficjalnych wykładów i ćwiczeń.

- Każdy tu znajdzie coś dla siebie, żeby robić to, co się najbardziej lubi i żeby się lepiej poczuć. Ale najważniejsze jest bycie z innymi - podkreśla prezeska ZUTW. - Dla mnie, jak i dla większości osób będących w UTW, organizujących różne zajęcia, wielką satysfakcję sprawie to co robię od 34 lat. Bo człowiek jest zadowolony, jak daje coś dobrego innym, a inni jeszcze potrafią to docenić.

Pani prezes ZUTW ubywa lat z każdym rokiem. Nic więc dziwnego, że mimo upływu tylu lat nie brakuje jej energii i siły, by prowadzić tę niezwykłą uczelnie, w której nowy rok akademicki rozpoczęło ponad 900 osób, w tym 100 na pierwszym roku. To jedyna uczelnia, w której indeksy nie mają końca.

Można tu studiować tyle lat, ile się chce. I czerpać wzory postępowania od innych np. od Zofii Banaszak. Warto więc poznać historię pani prezes, bo pasuje jak ulał do hasła: "Długie życie w dobrej formie".

MÓWIĄ O NIEJ ZOFIA, ZOSIA, ZOSIEŃKA

Już 33 lata jest rektorem. Na koncie ma tytuły: Honorowej Obywatelki Zielonej Góry, przyznany przez radę miasta, a także Lubuszanki Roku, przyznany przez Kapitułę "Gazety Lubuskiej". Jedni nazywają ją łączniczką, bo połączyła północ z południem województwa. Inni - Panią B., która jest The Best. Jeszcze inni - Zosieńką Kochaną! Mowa o Zofii Banaszak, prezesce Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Urodziła się w Drezdenku. Tu ukończyła szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące (którego absolwentką jest także m. in. aktorka Emilia Krakowska). Jako że zawsze czuła się humanistką, lubiła czytać książki, po maturze postanowiła na dalszą edukację wyjechać... nad morze. Bo przecież szum fal to poezja. No i jak tu nie lubić Bałtyku z piaszczystymi plażami. A poza tym czytała, że do Kołobrzegu przyjeżdża wielu znanych pisarzy, poetów, organizowane są tam liczne spotkania. Nie było więc opcji, by wybrać inne Studium Nauczycielskie niż to kołobrzeskie (kierunek - filologia polska).

A klasy były łączone

- To było świetne studium, z wybitnymi wykładowcami - wspomina. - Mieszkałam w domu studenckim, w którym były dwa skrzydła: jedno dla dziewczyn, drugie dla chłopaków. Nie można się było kontaktować. My byliśmy mocno obciążeni, bo w ciągu dwóch lat trzeba było praktycznie zrealizować program studiów. A także praktyki w Kołobrzegu i w mniejszych miejscowościach. Ale oczywiście znajdowaliśmy czas na spotkania, piosenki z gitarą i długie rozmowy.

Po ukończeniu Studium Nauczycielskiego wróciła do Drezdenka. W miasteczku nie znalazła zatrudnienia. Pracowała więc w miejscowościach, do których musiała dojeżdżać pociągiem (wstawała o trzeciej rano, by zdążyć na ósmą na lekcje) lub rowerem.

- Uczyłam m. in. w Przynotecku, gdzie klasy były łączone, w Dobiegniewie w tzw. tysiąclatce - przypomina i dodaje, że przecież był to czas, kiedy pracowało się po 7-8 godzin, także w soboty. Trzeba było na każdą lekcję pisać konspekty (a gdy klasy łączone to dwa różne). Często odbywały się hospitacje zajęć.

Uczyła nie tylko języka polskiego. Bo przecież brakowało albo godzin polskiego, by mieć etat. Albo nauczycieli. Sama więc solidnie przygotowywała się do zajęć z historii. Prowadziła też lekcje wychowania fizycznego.

W Zagórzu znalazła miłość

Podczas wakacji nad jeziorem, w pobliskim Zagórzu, poznała swojego przyszłego męża - Zbigniewa, który urzekł ją nie tylko piosenkami i życzliwym stosunkiem do świata. Przyjeżdżał tu z rodzicami na wczasy do ośrodka zielonogórskiej Polskiej Wełny. No i zaiskrzyło.

- Nadawali na tych samych falach - zauważają przyjaciele państwa Banaszaków i dodają, że to była miłość od pierwszego wejrzenia.

No a czego nie robi się dla miłości? Zostawia się Drezdenko, okoliczne lasy i jeziora i przeprowadza się do Zielonej Góry, gdzie także lasów i jezior nie brakuje. Zamiana północy na południe regionu nie była więc aż tak trudna.

- Ale Drezdenko ciągle mam w sercu. Oglądam dziś na Facebooku stare przedwojenne zdjęcia tego miasta. I za każdym razem powracają wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Np. widzę na dawnych zdjęciach basen zewnętrzy i pojawiają mi się obrazy, jak uczyłam się w nim pływać. Czułam się tam jak ryba w wodzie - zauważa Zofia Banaszak. - Mam przed oczami basenowe natryski, skocznię, z której korzystaliśmy w młodości. Widzę moje koleżanki, kolegów z tamtych lat.

Uniwerek zamieniła na WSP

Ślub odbył się w Drezdenku. A potem w Zielonej Górze przy ulicy Chmielnej państwo Banaszakowie wynajęli pokój i rozpoczęli wspólne życie.

- Dostałam pracę w Nietkowie. Dojazd był słaby, więc wsiadałam na motor i jechałam do szkoły. Gorzej było zimą, wtedy pozostawał autobus, który często się spóźniał - wspomina Lubuszanka, która chcąc poszerzać swoją wiedzę i umiejętności została studentką Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

A na świat przyszła córka - Kamilka. Urodziła się w szpitalu przy alei Niepodległości (tym samym, w którym urodziła się Maryla Rodowicz; dziś w budynku tym znajduje się Samorządowe Kolegium Odwoławcze). No i życie skłoniło Zofię Banaszak, by znów zamienić miejscowości i uczelnie. Poznański uniwerek na Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Zielonej Górze. Oczywiście kierunek - filologia polska.

Nauczyciel miał ogromny szacunek

Po Nietkowie przyszedł czas na pracę w szkole w Płotach, gdzie znów klasy były łączone. Kolejne miejsca pracy: Ogrodnicza Szkoła Zawodowa w Czerwieńsku, Technikum Ogrodnicze w Zawadzie, Zespół Szkół Ekonomicznych w Zielonej Górze.

- Na wsiach nauczyciel to był bardzo ważny człowiek. Miał wielki szacunek wśród uczniów i rodziców. To się czuło na każdym kroku. W Dniu Nauczyciela zabijano świnię i urządzano wielkie przyjęcie dla pedagogów. W podziękowaniu za naukę i wychowanie dzieci - wspomina Zofia Banaszak. - Zmiana szkół, środowiska pozwalała zdobywać wciąż nowe doświadczenia, dostosowywać się do różnych warunków. To też były lekcje życia.

Po latach pracy z młodzieżą głos jednak coraz bardziej dawał o sobie znać. Lekarze zalecali rezygnację z nauczania. Całkowicie? Nie, to nie było możliwe. Ale zamiana Ekonomika na Centrum Kształcenia Ustawicznego już tak. Tam nie trzeba było tak non stop operować głosem. Ostatnim miejscem pracy, skąd odeszła na emeryturę, był Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Zielonej Górze.

Co to była za niedziela?!

Ważnym wydarzeniem w życiu państwa Banaszaków były także narodziny drugiej córki - Agaty. Przyszła na świat w dniu wprowadzenia stanu wojennego - 13 grudnia 1981 roku.

- Jako że to była niedziela, chcieliśmy zadzwonić do znajomych - wspominają Banaszakowie. - W słuchawce cisza. Myśleliśmy, że jakaś awaria. Dopiero, gdy włączyliśmy telewizor, wystąpienie gen. Jaruzelskiego wyjaśniło, co się stało w ten mroźny dzień.

Przyszła mama źle się poczuła. Pojawiły się bóle. Razem z mężem i Kamilą poszła na przystanek. Nie jeździły autobusy. Wrócili do domu. Na szczęście znajomy mógł ich odwieźć do szpitala.

- Tam niemal wszystkich pacjentów wypisywano do domu. Zostały tylko ciężkie przypadki - wspomina pani Zofia. - Pojawiały się plotki, że będą dokwaterowywać ludzi do domów. Bałam się, gdzie my się podziejemy. Niepokój był straszny... W nocy urodziłam.

Mamy z maluchami też długo w szpitalu nie trzymali. Po dwóch, trzech dniach dostawało się wypis.

Ukradli portfel z kartkami na mięso

Tych Świąt Bożego Narodzenia też nie zapomną nigdy. Choć na wigilijnym stole niczego nie brakowało, a przecież wszystko było na kartki. Pan domu jak zwykle dbał o dobrze wysmażonego karpia, gospodyni o makiełki (makaron z makiem) i kapustę z grochem. Na sianku leżał opłatek, którym Kamila nakarmiła swoją małą siostrzyczkę Agatkę. Na szczęście obeszło się bez interwencji lekarza. Tylko pasterki zabrakło. Bo nie wolno było zgromadzeń publicznych urządzać. Obowiązywała godzina policyjna.

- W kolejnych latach nie czułam już takiego niepokoju - przyznaje Z. Banaszak. - Sytuację w kraju rekompensowała rodzina, przyjaciele. Kiedy w Domu Towarowym Centrum ukradli mi portfel z kartkami na mięso, cukier, czekoladę, a nawet buty dla dzieci, znajomi oddali swoje.

Babciu, dziadku do szkoły!

No i przyszedł rok 1992, czyli narodziny Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Zofia Banaszak, Janina Drzymała i Aleksandra Zjawin postanowiły wówczas powołać do życia uczelnię, która kształcić będzie seniorów. Wiele nauczyły się od profesor gerontologii Haliny Szwarc, założycielki w 1975 roku Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Warszawie. Była to pierwsza placówka tego typu w Polsce i trzecia na świecie. A w Zielonej Górze miał zostać otwarty pierwszy UTW na Ziemi Lubuskiej. Ta nietypowa uczelnia musiała mieć swoją patronkę w postaci wyższej uczelni. A że w Zielonej Górze były dwie, nie brakowało naukowców, więc można było spełnić wszelkie wymagania, by ZUTW otworzyć. I stworzyć Radę Programową, prowadzić na wysokim poziomie wykłady, zajęcia, lektoraty.

Swój udział w tworzeniu uczelni dla seniorów miała też "Gazeta Lubuska", która w artykułach nawoływała: "Babciu, dziadku do szkoły!" i wyjaśniała, na czym polega idea uniwersytetów trzeciego wieku. Początki działalności ZUTW wiązały się z Centrum Kształcenia Ustawicznego, potem nastąpiła przeprowadzka do siedziby Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. C.K. Norwida.

Uczelnia ujmuje lat

Przez 33 lata działalności ZUTW wiele się zmieniło, wiele się działo i dzieje nadal. Ale jedno jest stałe: studenci jak mówili, tak mówią dalej: - Ta uczelnia odmładza. Tu nie liczy się lat do dyplomu. Studiuje się, bo już nic nie trzeba, a wszystko można. Bo rozwija się pasje, odkrywa ukryte w sobie talenty, o które nawet siebie się nie podejrzewało. Bo robi się rzeczy, których nigdy wcześniej się nie robiło. Bo znajduje się tu drugi dom, drugą rodzinę.

Czy ktoś może mieć wątpliwości, że ZUTW ujmuje lat? Wystarczy popatrzeć na panią prezes. Lata mijają, a ona coraz młodsza jak Krzysztof Ibisz. I z coraz większą energią oraz zapałem przystępuje do pracy w kolejnym roku akademickim. Pomysłami sypie jak z rękawa, zaraża wszystkich optymizmem i każdego z blisko 1000 studentów traktuje z równą uwagą.

Myślała, żeby zrezygnować

Właśnie odbyły się kolejne wybory zarządu ZUTW. I tu zaskoczenie. Bo Zofia Banaszak chciała zrezygnować już z funkcji prezesa.

- Myślałam sobie, że ile czasu wciąż ta sama osoba może prowadzić ZUTW? To niedobrze. Konieczne są zmiany. Przyjdzie ktoś nowy z pomysłami i wizją rozwoju ZUTW - mówi pani prezes i dodaje, że szefowanie tej uczelni to także pewne obciążenie psychicznie, bo przecież jest odpowiedzialność finansowa, prawna. Są kontrole, jest wiele różnych spraw do załatwienia. Przez te lata nigdy nie było żadnych zarzutów. Ale stres zawsze jest...

Odbyły się długie Polaków rozmowy. Przecież tak być nie może. Dla dobra ZUTW, studentów, ba - miasta! Tak odejść się nie da. Trzeba przygotować dobrze następców, by ta nietypowa uczelnia trwała nadal i się rozwijała. Trzeba powoli się wycofywać, by oddać pałeczkę w odpowiednim momencie. Te argumenty ją przekonały. Została. Choć już planowała sobie, że zrobi porządek w domu z albumami, różnymi rzeczami... Bo nigdy nie było czasu.

- Ale właściwie po co? - śmieje się. I przyznaje, że przez 35 lat (bo przez rok trwały szkolenia i przygotowania do utworzenia ZUTW) ta nietypowa uczelnia się zmieniła. To inny uniwersytet, bo inny jest świat. Inne są oczekiwania, inne możliwości, technologia poszła niesamowicie do przodu. Nie można zostawać w tyle.

ZUTW z rzecznikiem

W nowym zarządzie będą dwie młodsze osoby.

- Śmieję się, że nasz rząd nie ma jeszcze rzecznika. A my już mamy. Została nim Małgorzata Barska, która przez lata pełniła funkcję rzecznika Komendanta Miejskiego Policji w Zielonej Górze - mówi Zofia Banaszak. - Pani Barska jest właśnie jedną z nowych osób w zarządzie.

W październiku rozpocznie się 34. rok akademicki. No i przygotowania do obchodów 35-lecia uczelni. A w tym roku wszyscy świętować będą 50-lecie UTW w Polsce. Pani prezes chciałaby zorganizować z tej okazji konferencję naukową, mocno podkreślić to wydarzenie i sprawić, by skupić jakoś lubuskie UTW. Bo przecież jest ich wiele, mają różne cele i możliwości. Dobrze byłoby je skupić. Urzędnicy powinni się tym zająć, stworzyć lubuską mapę UTW. Powinny być one inaczej finansowane, zauważane i uwzględniane w różnych projektach. Pełnią przecież bardzo ważną rolę w starzejącym się społeczeństwie.

Warto byłoby zrobić coś wspólnie, połączyć siły wszystkich lubuskich UTW, by seniorzy poczuli, że jeszcze bardziej rosną im skrzydła.

A taką moc ma właśnie ustawiczne kształcenie. Bo jak przyznaje pani prezes, nie tylko słuchacze ZUTW rozwijają się, uczą ciągle nowych rzeczy. Ona także się uczy od studentów w trzecim wieku.

Trwa nabór studentów na pierwszy rok

Właśnie trwają przyjęcia nowych słuchaczy. Panią prezes zastajemy na rozmowach z nimi, podpisywaniu legitymacji, które otrzymują.

- Przyjmujemy słuchaczy, profesjonalistów, wykształconych z umiejętnościami, których ja nie muszę mieć, więc się na pewno będę znów czegoś nowego uczyć - podkreśla Zofia Banaszak. - Bardzo dużo dają mi także stałe kontakty z pracownikami Uniwersytetu Zielonogórskiego, instytucjami kultury, członkami Rady Programowej itd. Cieszę się, że się rozwijam, że muszę też się zmieniać, przyjmować te wartości...

Zawsze może liczyć też na wsparcie rodziny. Męża - Zbigniewa, który także jest słuchaczem ZUTW. Na córki: Kamilę i Agatę. Obie z wykształcenia są germanistkami. Wspomagały ZUTW, także prowadząc zajęcia. Ogromne wsparcie dają jej także dwie już dorosłe wnuczki i dwóch wnuków bliźniaków, 15-latków.

- Nigdy nie mówią mi, że czegoś nie umiem, nie potrafię, a zawsze, że szybko się tego czy innego nauczę. Albo nawet słyszę: babciu, ty jesteś w tym dobra! - opowiada pani prezes. - W czasie pandemii moje wnuczki namówiły mnie na założenie profilu na Facebooku "Inspiracje w roli głównej. ZUTW zaprasza". Starsza wnuczka wymyśliła czołówkę. Spodobało mi się, strona żyje i się rozwija. Logo, które mamy także na koszulkach, zawdzięczamy jednemu z moich zięciów. No i nie byłoby mnie przez tyle lat w ZUTW, gdyby nie mój mąż. Długo był obciążony, i nadal jest, domowymi obowiązkami. Ja mało czasu poświęcam na zakupy, na gotowanie obiadów czy przygotowywanie innych posiłków. Mąż to przejął. I jeśli jemu jest z tym dobrze i mi jest dobrze, to chyba wszystko jest w porządku...

Wejście do UE dało więcej możliwości

Najważniejszy moment w historii ZUTW? Pani prezes bez wahania odpowiada, że wejście Polski do Unii Europejskiej. Ileż się wtedy zmieniło? Bo przecież ZUTW współpracował i miał kontakty z zagranicznymi UTW. Ale jakie trzeba było odstawiać kombinacje, by zorganizować wyjazdowe wymiany, jakieś wspólne projekty! Potem nagle świat stanął otworem. A seniorzy, ciekawi świata, ruszyli do Paryża, Rzymu, Londynu...

- Tak bardzo to docenialiśmy, tak bardzo się z tego cieszyliśmy. Tyle nowych możliwości się pojawiło. I nie daj Boże, żeby to się kiedyś skończyło - podkreśla pani prezes.

Reklama

Studenci ZUTW zauważają, że dziś wiele osób nie pamięta, jak to było za żelazną kurtyną. Co się działo na granicach... A paszportów nie można było mieć w domach... Jak było, gdy bardzo chcieliśmy być w Unii Europejskiej. Jak zmienił się nasz kraj, gdy popłynęły do nas unijne fundusze. Jak zmieniło się nasze życie... I jak zmienił się też w związku z tym ZUTW.

Najlepsze lekarstwo

- Ale jedno jest stałe. Na tej uczelni się zdrowieje. Człowiek czuje się potrzebny i doceniony. I co bardzo ważne - zyskuje wielu prawdziwych przyjaciół. To najlepsze lekarstwo na samotność, którą po przejściu na emeryturę szczególnie się odczuwa - zauważają słuchacze ZUTW.

Pani prezes też przyznaje, że ludzie są najważniejsi i że razem z gronem przyjaciół ładuje akumulatory na kolejne miesiące i lata. Razem z mężem lubi też korzystać z oferty kulturalnej, rekreacyjnej. Bo raz się żyje i trzeba łapać te radosne chwile, zbierać okruchy szczęścia, by nadal chciało się chcieć...

- To drugi człowiek sprawia, że każdy z nas zyskuje poczucie własnej wartości, czuje, że jeszcze może przenosić góry. I tutaj na ZUTW tak właśnie jest. Odkrywamy w sobie nowe możliwości. Odkrywamy nowe miejsca w Polsce i poza jej granicami. Wycieczek, wyjazdów i imprez nie brakuje. Właśnie wróciliśmy - 140 osób - znad morza. W Pustkowie było wspaniale - zauważają studenci. - Tu nikt nie chce kończyć studiowania po pięciu latach jak jest na innych uczelniach. Nasze indeksy są nieskończone. Można do nich wpisywać zaliczenia przez wiele, wiele lat.

- Na ZUTW zapisałam się zaraz po przejściu na emeryturę i to był strzał w dziesiątkę - dzieli się wrażeniami pani Bogumiła. - Aktywność intelektualna i fizyczna była i ciągle jest mi bardzo potrzebna, żebym mogła czuć się spełniona i szczęśliwa. ZUTW daje ogromne możliwości realizowania, rozwijania swoich zainteresowań. Tutaj nauczyłam się biegle posługiwać komputerem, obróbki zdjęć, zaczęłam pisać do czasopisma "Inspiracje" i na stronę ZUTW. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. To wszystko sprawia, że moje emeryckie życie jest ciekawe, pełne różnorodnych doznań, emocji. Lata lecą, a ja nawet nie mam czasu, żeby pomyśleć o starości, bo duchem ciągle czuję się młodo.

Uśmiech jest najważniejszą nagrodą

Słuchacze dodają, że wszędzie, by zadziało się coś pozytywnego, potrzebny jest lider. Oni mają takie szczęście, że od lat jest nim Zofia Banaszak. Dla wielu po prostu Zosieńka. Jej działalność, życzliwość, poczucie humoru i dystans do świata doceniło wiele osób i instytucji, stąd liczne nagrody i wyróżnienia. Także od Kapituły i Czytelników "Gazety Lubuskiej", którzy nadali jej tytuł Lubuszanki Roku. Prezydent i rada miasta przyznali jej honorowe obywatelstwo. Ona? Jest wdzięczna za każde słowo, każdy gest sympatii, uznania, bo to miłe. Ale nie nagrody są dla niej najważniejsze, lecz uśmiech i zadowolenie drugiego człowieka.

Wybrane dla Ciebie
Gniezno: Noc Świętych z Carlo Acutisem. To pierwszy święty z generacji Milenialsów
Gniezno: Noc Świętych z Carlo Acutisem. To pierwszy święty z generacji Milenialsów
Sosnowiec: Upiorne Halloween! "Straszne stwory" bawiły się na największej imprezie w Zagłębiu
Sosnowiec: Upiorne Halloween! "Straszne stwory" bawiły się na największej imprezie w Zagłębiu
Radomsko: Policyjna akcja "Wszystkich Świętych"
Radomsko: Policyjna akcja "Wszystkich Świętych"
Złotniki Kujawskie: Groźny wypadek na DK 25. Zderzyły się dwa auta, trzy osoby poszkodowane, w akcji LPR
Złotniki Kujawskie: Groźny wypadek na DK 25. Zderzyły się dwa auta, trzy osoby poszkodowane, w akcji LPR
Bydgoszcz: Halloweenowy zlot Bydgoskich Klasyków. Zobacz motoryzacyjne perełki w strasznym wydaniu
Bydgoszcz: Halloweenowy zlot Bydgoskich Klasyków. Zobacz motoryzacyjne perełki w strasznym wydaniu
Łódź: Halloween 2025. Upiorna parada przeszła ulicą Piotrkowską
Łódź: Halloween 2025. Upiorna parada przeszła ulicą Piotrkowską
Szczecin: Sedina Apartamenty przy Odrze na finiszu
Szczecin: Sedina Apartamenty przy Odrze na finiszu
Nowa Wieś: 40-latek jechał na zakazie, w aucie miał narkotyki i wagę
Nowa Wieś: 40-latek jechał na zakazie, w aucie miał narkotyki i wagę
Powiat ełcki: Zaginęli Marcin i Jan Borowik. Trwają poszukiwania
Powiat ełcki: Zaginęli Marcin i Jan Borowik. Trwają poszukiwania
Zagórzany: niezwykła piramida w Małopolsce zaskakuje turystów
Zagórzany: niezwykła piramida w Małopolsce zaskakuje turystów
Bydgoszcz: Halloweenowa Masa Krytyczna przejechała ulicami miasta
Bydgoszcz: Halloweenowa Masa Krytyczna przejechała ulicami miasta
Zduńska Wola: Zbierają na odnowę zabytkowych nagrobków. To 13. kwesta
Zduńska Wola: Zbierają na odnowę zabytkowych nagrobków. To 13. kwesta