Dworzec PKP w Katowicach 25 lat temu. Dziś nikt nie tęskni za tym klimatem, ale betonowy "Brutal" miał swój urok. Kto go jeszcze pamięta?
W tym artykule:
Dworzec PKP - antywizytówka Katowic
Dziesiątki tysięcy ludzi każdego dnia rozpoczyna i kończy swój kontakt z Katowicami na dworcu PKP. W latach 90. XX wieku i na początku lat dwutysięcznych wizyta w tym miejscu była wyjątkowo traumatycznym doznaniem. Gigantyczny gmach z surowego betonu był "miastem w mieście", zaniedbaną, brudną i co tu kryć, śmierdzącą przestrzenią, żyjącą własnym życiem i rytmem.
Ćwierć wieku temu katowicki dworzec miał fatalną reputację. Co prawda zniknęli z jego wnętrza narkomani i bezdomni, którzy wcześniej mieli tu ulubioną "miejscówkę", ale ten centralny punkt miasta nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości i chyba nikt nie miał pomysłu, co zrobić by z antywizytówki stał się przynajmniej miejscem, z którego nie chce się uciekać.
Handlowy pasaż przypominał turecki targ, z mnóstwem przypadkowych kanciap, oferujących przeróżne produkty. W głównej hali dworca latały gołębie i ciągnęła się ściana kilkunastu kas biletowych. Najniższa kondygnacja była zupełnie zapomnianą przestrzenią, z przechowalnią bagażu i dojściem do stojących przed dworcem taksówek.
A taki był piękny, nowatorski...
Katowicki dworzec PKP zaprojektowany został pod koniec lat 50. XX wieku przez Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego - grupę Warszawskich Tygrysów, doświadczonych architektów, którzy należeli do czołówki ówczesnych projektantów.
- Praca ta wyróżniała się wyrazistością, prostotą, jednoznaczną czytelnością, idealnym wpasowaniem w teren - wspominał przed wielu laty Aleksander Franta, znakomity architekt, członek jury, które oceniało tę propozycję.
Gdy został otwarty w 1972 roku uchodził za nowoczesny. Zachwycał nowatorską, jak na owe czasy, konstrukcją, halą z betonowymi kielichami, przeszkloną elewacją i ruchomymi schodami (pierwszymi, jakie wprowadzono na polskich dworcach).
Należał do najwybitniejszych realizacji brutalistycznych nie tylko w Polsce, ale również w Europie - pisała Aneta Borowik w książce "Nowe Katowice. Forma i ideologia polskiej architektury powojennej na przykładzie Katowic (1945-1980)"
Był czysty, przestronny, oświetlony. Podróżnym oddano do użytku m.in. restaurację i bar szybkiej obsługi, kawiarnię oraz świetlicę młodzieżową. Były tu też pomieszczenia Polskiego Czerwonego Krzyża i pokój dla matki z dzieckiem. Do tego perfumeria, sklep z wyrobami ludowymi i słodyczami, Pewex i posterunek Milicji Obywatelskiej.
W 21 dni wyburzono 16 dworcowych kielichów
Konstrukcja dworca przetrwała ledwie 38 lat. Kiedy pojawiła się informacja, że architektoniczną ikonę trzeba będzie zburzyć, by zrobić miejsce pod galerię handlową protestowali tylko architekci, historycy i nieliczni aktywiści miejscy.
Na wyburzenie katowickiego Brutala potrzeba było zaledwie 21 dni. Rozbiórka pierwszego kielicha ruszyła 22 grudnia 2010 roku, a 11 stycznia 2011 roku 16 żelbetowych kielichów podtrzymujących strop hali ostatecznie zniknęło. Wraz z nimi kawał mało chwalebnej historii tego miejsca.