Eugenia Sobczak: Ukraińskich zbrodni na Wołyniu nie zapomnę nigdy

Eugenia Sobczak jest jedną z ostatnich weteranek II wojny światowej żyjących w naszym regionie. Była radiotelegrafistką w szeregach 1. Armii Wojska Polskiego, z którą przeszła szlak bojowy do Berlina. Zanim trafiła do wojska przeżyła traumatyczny czas rzezi ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu.
Eugenia Sobczak ps. "Szarotka"Eugenia Sobczak ps. "Szarotka"
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Łukasz Suchanowski
Łukasz Suchanowski
  • Eugenia Sobczak
  • Eugenia Sobczak ps. "Szarotka"
  • Eugenia Sobczak ps. "Szarotka"
[1/3] Eugenia Sobczak Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Łukasz Suchanowski

11 lipca po raz pierwszy w Polsce będzie obchodzony Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II RP. 82 lata temu na Wołyniu miała miejsce "krwawa niedziela", czyli kulminacyjny punkt rzezi wołyńskiej.

Celem ukraińskich nacjonalistów była jednak nie tylko fizyczna eliminacja polskiej społeczności, ale także wykarczowanie śladów świadczących o wielowiekowej obecności polskiej na Kresach. W ocenie badaczy Ewy i Władysława Siemaszków, Ukraińcy zamordowali w bestialski sposób około 60 tysięcy Polaków na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tysiące na terenie dzisiejszej Polski (wschodnia Lubelszczyzna i Podkarpacie). Terror Ukraińskiej Powstańczej Armii spowodował, że setki tysięcy Polaków opuściły swoje domy, uciekając do centralnej Polski.

Dla Kresowiaków z Wołynia takich jak nasza bohaterka ogłoszenie nowego święta, to bardzo ważny dzień, na który długo czekała.

- Szkoda, że tak późno - mówi z żalem kombatantka. - Niewiele osób ocalałych z rzezi wołyńskiej doczekało tego dnia, a poprzednim rządom nie zależało specjalnie na rozliczeniu zbrodni i kultywowaniu pamięci o ofiarach mordów ukraińskich nacjonalistów. Mam nadzieję, że społeczeństwo w kraju i Europie dowie się, co my, Polacy, przeżyliśmy na Wołyniu.

Eugenia Sobczak, rocznik 1927, podporucznik Wojska Polskiego w stanie spoczynku. Mimo mocno nadszarpniętego zdrowia pamięć ma doskonałą. Na Ziemiach Odzyskanych mieszka od 1945 roku, po tym jak została zdemobilizowana z frontu.

Swoje dzieciństwo przerwane wybuchem II wojny światowej w 1939 roku spędziła w Łucku, malowniczym mieście nad rzeką Styr, który był stolicą województwa wołyńskiego. Przed wojną miasto liczyło ponad 37 tysięcy mieszkańców. Łuck był wielonarodowościowym tyglem. Mieszkali w nim Polacy, Ukraińcy oraz Żydzi. Sielankowe dzieciństwo przerwała inwazja niemiecko-sowiecka na Polskę w 1939 roku. Rodzinna miejscowość znalazła się najpierw pod okupacją rosyjską, gdzie pani Eugenia była świadkiem wywózek Polaków na Sybir. W 1941 roku do Łucka wkroczyli Niemcy. Rok później szwagier Józef Wojnarowicz ps. "Fedor" zaangażował nastoletnią Niusię (tak nazywano panią Eugenię zdrobniale) do Podziemia, w ramach którego przenosiła ukryte we włosach meldunki do placówek Armii Krajowej.

- Jak Niemcy wkroczyli na Wołyń, to chodziła taka pogłoska, że podburzają Ukraińców przeciwko Polakom - obiecując samoistną Ukrainę. Wtedy zaczęły się ukraińskie mordy na Polakach, których apogeum przypadło na rok 1943. Widziałam rzeczy okrutne, w które wiele osób nie może uwierzyć - opowiada pani Sobczak.

- W czasie walk zniszczono wszystkie mosty i nad rzeką wybudowano kładkę. Kiedy Ukraińcy zaczęli mordować w okolicznych wioskach, zmasakrowane zwłoki Polaków wrzucali do rzeki. Te ciała zatrzymywały się na tej kładce i były sytuacje, żeby przejść z jednej dzielnicy do Śródmieścia musiałam przechodzić przez te martwe ciała. Nie zapomnę widoków, dwóch kobiet z wydłubanymi oczami i obciętymi piersiami. Bałam się, ale musiałam iść - mówi ze łzami w oczach.

Starsza pani nie zapomni również pamiętnej Wigilii z 1943 roku, gdzie ludzie uciekali prosto ze stołów wigilijnych z wiosek i przedmieść do śródmieścia Łucka przed napadami banderowców.

- Nie zapomnę jak śpiewaliśmy z rodziną kolędy. Nagle przyszedł sąsiad szklarz i zawołał, żebyśmy uciekali bo Ukraińcy nadchodzą. W ciągu kilku chwil spakowaliśmy się i udaliśmy się do mojej starszej siostry, która mieszkała w Śródmieściu. Był wtedy istny exodus - przypomina.

Kiedy wróciła do swojego domu, to niejednokrotnie przechodziła przez spalone domy, w których widziała pomordowane niemowlęta nabite na płoty, czy rozkawałkowane siekierami ciała swoich sąsiadów leżące przed posesjami.

Takich podobnych drastycznych obrazów 98-latka zapamiętała bardzo wiele. Kiedy przebywała we wsi Marianówka u swojego wuja pamiętała nieudane natarcie ukraińskich nacjonalistów na wioskę, po którym napastnicy obcinali i zabierali głowy swoich poległych banderowców.

- Robili to po to, aby nikt nie rozpoznał, z jakiej miejscowości pochodził poległy Ukrainiec. Oni się obawiali polskich odwetów - dodaje.

Rok 1944 przyniósł nieoczekiwane zmiany. Wkroczyła ponownie Armia Czerwona, jednak wraz z nimi 1. Armia Wojska Polskiego. Eugenia Sobczak jako 17-letnia dziewczyna zgłosiła się na ochotnika do wojska. Została radiotelegrafistką. Pamięta do dziś jak szkoliła się na telegrafie Bodo. W czasie jednego z bombardowań została ranna. Z Samodzielnym Batalionem Łączności brała udział w operacji berlińskiej. Będąc na froncie rozpoczęła swoje pierwsze występy na scenie jako śpiewaczka.

- W wolnym czasie bardzo lubiłam śpiewać. Moje umiejętności spostrzegł jeden z oficerów, który rozkazał mi nauczyć się "Piosenki o mojej Warszawie". W ówczesnych podwarszawskich Włochach znajdował się teatr i na przedstawieniu zaśpiewałam tą piosenkę, po której dostałam olbrzymie, entuzjastyczne oklaski i bukiet polnych kwiatów - wspomina z rozrzewnieniem kombatantka.

Po zakończeniu działań wojennych mimo propozycji nie chciała pozostać w armii. Przyjechała do Koszalina, gdyż z Łucka transportem repatriacyjnym dotarła jej najbliższa rodzina. W pierwszych latach powojennych Eugenia Sobczak występowała na scenie teatru miejskiego przy Związku Walki Młodych jako aktorka i wokalistka. Później założyła rodzinę. Wychowała dwóch synów i córkę. Przez wiele lat nie chciała opowiadać o tych traumatycznych przeżyciach, nawet najbliższej rodzinie. Czy według niej zbrodnie ukraińskich nacjonalistów są do wybaczenia?

- Nie da się. Choć tyle lat upłynęło to się nie da. To była potworna zbrodnia z premedytacją na niewinnych dzieciach, starcach czy kobietach, tylko dlatego, że byli Polakami. Najbardziej przykre jest to, że sprawcy tych mordów nigdy nie zostali ukarani, a władze Ukrainy nie powiedziały nigdy słowa "Przepraszam" - odpowiada.

Wybrane dla Ciebie

Kajetanowo: Wiadukt nad S7 został uszkodzony. Rusza remont
Kajetanowo: Wiadukt nad S7 został uszkodzony. Rusza remont
Barbara Kurdej Szatan. Wiemy, co daje jej kopa do życia
Barbara Kurdej Szatan. Wiemy, co daje jej kopa do życia
Poznań. Od dziś zaczną obowiązywać ograniczenia w sprzedaży alkoholu
Poznań. Od dziś zaczną obowiązywać ograniczenia w sprzedaży alkoholu
Zaginiony 37-latek odnaleziony po dobie poszukiwań. Trafił do szpitala w stanie zagrożenia życia
Zaginiony 37-latek odnaleziony po dobie poszukiwań. Trafił do szpitala w stanie zagrożenia życia
Śmiertelny wypadek na DK62. Ciężarówka zmiażdżyła auto osobowe, nie żyje jedna osoba
Śmiertelny wypadek na DK62. Ciężarówka zmiażdżyła auto osobowe, nie żyje jedna osoba
Tarnobrzeskie: czołowo zderzenie dwóch osobówek. Akcja służb
Tarnobrzeskie: czołowo zderzenie dwóch osobówek. Akcja służb
Muzeum Pożarnictwa w Alwerni: za co kochają je dzieci?
Muzeum Pożarnictwa w Alwerni: za co kochają je dzieci?
Przejście podziemne w Zakopanem. Windy nie działają od trzech lat
Przejście podziemne w Zakopanem. Windy nie działają od trzech lat
Chęciny: przy kultowej cukierni u Ramiączków zaczęła działać kawiarnia
Chęciny: przy kultowej cukierni u Ramiączków zaczęła działać kawiarnia
Zielona Góra: będą nowe inwestycje, by mieszkańcy czuli się bezpieczniej
Zielona Góra: będą nowe inwestycje, by mieszkańcy czuli się bezpieczniej
Thomas Barnardo: człowiek, który ocalił 60 000 dzieci
Thomas Barnardo: człowiek, który ocalił 60 000 dzieci
Operacja Entebbe. Najważniejsza akcja antyterrorystyczna XX wieku
Operacja Entebbe. Najważniejsza akcja antyterrorystyczna XX wieku