Finalista Top Chefa zdradza sekret prawdziwej jagodzianki. Byliśmy w jego piekarni w Chorzowie
Jak zrobić jagodziankę idealną?
Lato dla niektórych ma kolor fioletu. Jagodzianki co roku robią furorę w wielu piekarniach i cukierniach, dlatego wybraliśmy się z wizytą do mistrza tego typu wypieków - finalisty Top Chefa.
– Największym błędem przy robieniu jagodzianek jest zrobienie bułki z małą ilością jagód. Sto gram jagód to minimum. Bardzo ważna jest też kruszonka. Trzeba jej bardzo dużo na górę. To kolejny błąd, że daje się jej mało lub jest niskiej jakości, robiona na margarynie, a nie na maśle – mówi Marcin Czubak finalista Top Chefa.
Prowadzi rzemieślniczą piekarnię Kolektyw Studio. Znajduje się ona między innymi na Chorzowie Drugim.
– Jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o jagodzianki. Mamy raczej same pozytywne opinie. Często klienci po spróbowaniu mówią, że nasze jagodzianki nie mają nic wspólnego z tymi znad polskiego morza. To kompletnie inne rzeczy – opowiada piekarz.
Jagodowe szaleństwo
Marcin Czubak podkreśla, że jednym z sekretów dobrego wypieku, jest odpowiednie przygotowanie ciasta. Trzeba to zrobić na długo przed włożeniem do pieca.
– Uważam, że najlepsze do tego jest ciasto drożdżowe wykonane metodą fermentacji w niskiej temperaturze. My robimy ciasto o małej zawartości drożdży, ale wydłużany do kilkunastu godzin proces fermentacji w lodówce. To sprawia, że jest ono przekiszone. Taka mąka jest dużo lepsza dla człowieka. Taka drożdżówka może mieć w sobie więcej masła, a to równa się temu, że jest lepsza i dużo później robi się czerstwa. To jest nasz sekret ciasta na jagodziankę – tłumaczy.
Dodaje, że przy robieniu jagodzianek bardzo istotne są proporcje. 120 gram ciasta i 100 gram jagód oraz trochę cukru (nie można przesadzić w tej kwestii). Jagody najlepiej leśne. Jagodzianki piecze przez około 13 minut w temperaturze 170 stopni Celsjusza. Kruszonka musi się delikatnie zarumienić. Efekt? Ogrom przyjemności i fioletowa buzia.
– Często jest tak, że jak osoby, zaczną jeść naszą jagodziankę, to mówią, że gdyby wiedzieli, ile tego jest, to wzięliby pół – śmieje się pan Marcin.