Gorzów ma najmniej pociągów dalekobieżnych w Polsce. Tylko 5 dziennie
Najgorszy wynik w Polsce – tylko 5 pociągów Intercity dziennie
Z Gorzowa codziennie odjeżdża zaledwie 5 pociągów Intercity. To najmniej spośród wszystkich miast wojewódzkich. Dla porównania: Białystok ma 20, Olsztyn – 24, Zielona Góra – 30, a Opole – aż 80.
Gorzów to jedyne miasto wojewódzkie, które ma jednocyfrową liczbę dalekobieżnych połączeń kolejowych. W tabeli PKP jesteśmy na samym końcu.
Tylko do 7 miast wojewódzkich z 18 – z resztą brak łączności
Ze stolicy północnej części województwa lubuskiego nie dojedziemy pociągiem do 11 z 18 innych miast wojewódzkich. W tym do takich, które znajdują się stosunkowo blisko – jak Szczecin czy Wrocław.
Brakuje też połączeń międzynarodowych – choć do granicy jest 46 kilometrów, żaden pociąg do Niemiec nie kursuje już od 5 lat.
Brak trakcji elektrycznej to dodatkowe 30 minut w podróży
Linie wychodzące z Gorzowa nie są zelektryfikowane. W praktyce oznacza to konieczność zmiany lokomotywy na trasie. To z kolei przekłada się na wydłużenie przejazdu o około 33 minuty. W czasach, gdy podróż liczy się co do minuty – to realna bariera.
Do Poznania i Piły można dojechać – ale problem nie znika
Na trasie do Poznania funkcjonują dziś dwa bezpośrednie pociągi Intercity dziennie, a także połączenia Polregio wymagające przesiadki. Choć pociągi jadą, to wielu pasażerów wciąż narzeka na brak wygodnych, częstych i tanich połączeń regionalnych, które zaspokajałyby codzienne potrzeby.
Do Piły również kursują dwa pociągi Intercity dziennie – IC Zamoyski rano i TLK Bory Tucholskie po południu. To coś, ale dla większości podróżnych oferta wciąż jest niewystarczająca.
Regionalna kolej zawodzi – krótkie składy i przesiadki z zaskoczenia
Na najpopularniejszych liniach dominują krótkie, dwuczłonowe szynobusy, które często są przepełnione. Pasażerowie doświadczają odwołań, opóźnień i sytuacji, w których „bezpośredni” pociąg nagle zmienia się w przesiadkowy – bez wcześniejszej informacji.
Mimo rosnącego ruchu pasażerskiego, na głównych trasach nie zwiększono liczby połączeń ani pojemności składów.
Mieszkańcy omijają własne miasto
Coraz więcej osób jeździ na pociąg do Dobiegniewa, Krzyża, Rzepina czy Kostrzyna, gdzie oferta dalekobieżna jest lepsza niż w Gorzowie. To absurd, ale realny obraz sytuacji.
Mimo że Gorzów to miasto wojewódzkie, komunikacyjnie wygląda jak peryferyjna stacja powiatowa.
Brakuje nie tylko pociągów. Brakuje decyzji
Sytuacja kolejowa w Gorzowie nie jest nowa – i nic nie wskazuje na to, by miała się szybko zmienić. Bez decyzji o elektryfikacji, zwiększeniu liczby połączeń i poprawie regionalnego rozkładu jazdy, Gorzów dalej będzie stał na bocznym torze.