Kobieta w 9 miesiącu ciąży i jej sąsiad zmarli w Ścinawie od zaczadzenia. Dwa lata po tragedii prokurator oskarżył w tej sprawie dwie osoby
Przed Sądem Okręgowym w Legnicy odpowiedzą: 72-letni Mieczysław M., inspektor techniczny, odpowiedzialny za stan budynku przy ul. Kościuszki 41 w Ścinawie, w którym doszło do tragedii. Oraz 60-letni Zdzisław W., palacz i jednocześnie przedstawiciel inwestora, czyli wspólnoty mieszkaniowej budynku. Prokuratura uznała, że to przez zaniedbania tych mężczyzn zginęła kobieta w ciąży, jej nienarodzone dziecko oraz inny lokator. Ciężarna kobieta była córką jednego z oskarżonych.
Do dramatycznych wydarzeń doszło 28 marca 2023 roku. Poprzedniego wieczora, po godzinie 20.00, palacz Zdzisław W. zasypał kocioł centralnego ogrzewania do pełna. Około 4 rano poszedł do toalety znajdującej się na klatce schodowej. Była zamknięta. Zorientował się, że w środku jest jego córka, która była w 9 miesiącu ciąży.
- Kobieta nie reagowała na pukanie. Leżała nieprzytomna na podłodze. Wówczas oskarżony ściągnął drzwi z zawiasów i zadzwonił po pogotowie. Kobieta już nie żyła - mówi prokurator Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Wezwane służby zaczęły sprawdzać budynek. W jednym z mieszkań ujawniono zwłoki kolejnego lokatora, 63-latka. Pozostali mieszkańcy, 7 osób, zostali przewiezieni do szpitala. Okazało się, że przyczyną tragedii był czad. Zmarli lokatorzy mieszkali na najwyższej kondygnacji budynku, gdzie ilość tlenku węgla była największa.
Prokuratura rozpoczęła śledztwo. W czasie wielomiesięcznego dochodzenia okazało się m.in., że brakuje dokumentacji budowlanej budynku. Pozyskiwano też opinie biegłych, m.in. z zakresu budownictwa i pożarnictwa. Wniosek jest jeden: to nie był wypadek ani przypadek. Do śmierci młodej kobiety w ciąży i jednego z lokatorów doszło wskutek zaniedbań, do których doprowadzili ludzie.
- Gdy przed wypadkiem, jeszcze w 2014 roku, wspólnota zaplanowała wymianę pieca w tym budynku, zostało to zrobione bez żadnych zgód, pozwoleń, projektu. Nieprawidłowo został też zbudowany komin zewnętrzny, niezgodnie z wysokością budynku. Dodatkowo w 2022 roku budynek został docieplony styropianem, również bez niezbędnych konsultacji i zgłoszeń. Na klatkach schodowych i w piwnicy zamontowano zbyt szczelne okna. To wszystko powodowało, że do budynku docierała z zewnątrz zbyt mała ilość tlenu, co sprzyjało powstawaniu atmosfery sprzyjającej wytwarzaniu się zabójczego tlenku węgla - mówi prokurator Liliana Łukasiewicz.
Jak podkreśla, do tragedii przyczyniło się dodatkowo działanie palacza, który załadowywał piec zbyt dużą ilością koksu. To spowodowało zabrudzenie połączenia otworów wylotowych kotła z kanałem kominowym, przez co dym z tlenkiem węgla zamiast wypływać z komina, wlatywał do wnętrza zbyt szczelnego budynku.
Mieczysław M., odpowiadający za stan budynku inspektor techniczny, został oskarżony o działanie umyślne. Wiedział, do czego mogą doprowadzić zaniedbania. Grozi mu nawet 15 lat więzienia. Z kolei Zdzisław W., zdaniem prokuratury, działał nieumyślnie. Grozi mu do 8 lat więzienia. Obaj nie przyznają się do winy i odmówili składania wyjaśnień.
Ta tragedia ma jeszcze jeden finał. Na wniosek prokuratury Inspektor Nadzoru Budowlanego zobowiązał wspólnotę mieszkaniową zarządzająca budynkiem przy ul. Kościuszki 41 w Ścinawie do usunięcia nieprawidłowości. Wspólnota zastosowała się do tego. Komin rozebrano, a budynek jest teraz ogrzewany bezpieczną pompą ciepła.