Kraków: Ewenement w parku Jordana. Sadzawka bez wody, bo zabrakło na nią pieniędzy
Wodny plac zabaw w popularnym krakowskim parku Jordana, w centrum miasta, cieszy się w upalne dni sporym powodzeniem. Jest woda, jest ochłoda i frajda dla dzieci. Nieco inaczej sprawa ma się jednak z betonową sadzawką okalającą plac zabaw. W tym roku nie ma w niej wody.
Wodny plac zabaw w parku Jordana uruchomiony został tradycyjnie 1 czerwca, w Dzień Dziecka. Najmłodsi krakowianie bezpłatnie korzystają z wodnych armatek, fontann rozpylających wodę oraz tzw. wodnej galaretki. Atrakcja dostępna jest przez cały tydzień, od godz. 10 do godz. 20 i zgodnie z zapowiedziami krakowskich urzędników - jeśli tylko pogoda pozwoli - czynna będzie do połowy września.
Usytuowana tuż obok wodnego placu zabaw sadzawka, wyremontowana zaledwie kilka lat temu, potraktowana została w tym roku niestety po macoszemu. Miała zostać napełniona wodą na początku czerwca. Tak się jednak nie stało. Można po niej obecnie przejść niczym Mojżesz przez Morze Czerwone - suchą stopą.
Czy przyczyną braku wody w sadzawce w tym roku były notoryczne skargi mieszkańców na kąpiele pomimo zakazu? Okazuje się, że nie.
"Z uwagi na brak środków finansowych, sadzawka w tym roku nie zostanie napełniona. Funkcjonowanie wodnego placu zabaw jest obecnie priorytetem. Zgodnie z Regulaminem Parku im. Henryka Jordana wchodzenie do sadzawki jest zabronione" - napisał krótko i zwięźle w przesłanym nam komunikacie Zarząd Zieleni Miejskiej.
A co o suchej sadzawce w parku Jordana myślą mieszkańcy? Zdania są podzielone.
"No i dobrze, maluchy się teraz tam uczą jeździć na rolkach i rowerach. Szeroko i bezpiecznie. Lepsze to niż zasyfiała woda bez jakiejkolwiek kontroli sanepidu, która de facto i tak robiła za basen", "wydali grubą kasę na remont kilka lat temu, a teraz brakuje na utrzymanie? To już mogli trawnik zrobić - taniej by wyszło i gorący beton by nie straszył", "mieszkańcy, może się złożymy, żeby nam sadzawkę napełnili" - tak krakowianie komentują sytuację na jednej z popularnych grup w mediach społecznościowych. Jak u Barei, rzec by się chciało i z czystym sumieniem mogło.