Łódź: Seria napadów na kobiety. Brodaty bandyta atakuje
Aż 7 łodzianek zostało w ostatnich dniach zaatakowanych na Kozinach i na Żubardziu w Łodzi. Do napadów dochodziło po zmroku, gdy kobiety wracały do domów. Policja nie wyklucza, że za serią ataków stoi jedna osoba. Bandyta wciąż jest na wolności.
Seria napadów na kobiety na Kozinach i Żubardziu w Łodzi
Bliscy atakowanych kobiet poinformowali o napaściach na portalu społecznościowych. Z wpisów umieszczanych na grupach osiedlowych wynika, że napastnik pojawił się pod koniec września i w kolejnych dniach atakował kolejne kobiety.
Pierwsza napaść miała miejsce 30 września ok. godz. 21 na ul. Gandhiego 20. Podobne zdarzenie miało miejsce na ul. Gandhiego 24, kolejny na ul. Powstańców Wielkopolskich 13.
12 października bandyta zaatakował na ul. Kasprzaka 65, gdy młoda kobieta próbowała wejść do bloku. Napady miały charakter rabunkowy. Wszystko działo się wedle podobnego schematu - sprawca podbiegał do kobiet i wyrywał im torebki. Na szczęście nie robił im krzywdy fizycznej. Kradł pieniądze, telefony komórkowe i dokumenty.
Profil "Łódź zwana pożadaniem - przewodnik tylko po Łodzi" podsumował serię napaści, wypomniał policji ospałość w działaniu i opublikował zdjęcie z monitoringu.
Bandyta atakuje kobiety i wyrywa im torebki. Jest na wolności
Zapytaliśmy asp. Kamilę Sowińską, oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi o serię napaści i postępy w zatrzymaniu bandyty.
- Doszło do siedmiu takich sytuacji. Czyn kwalifikowany jest jako kradzież zuchwała, za co grozi do 8 lat więzienia - informuje aspirant Sowińska. - Niewykluczone, że za wszystkim stoi jedna osoba. Policjanci zabezpieczyli nagranie z monitoringu i dokładają wszelkich starań, żeby sprawcę wytypować i zatrzymać.
Póki co, to się nie stało. Apelujemy do mieszkanek wspomnianych osiedli w Łodzi o czujność.
Jak wygląda napastnik?
- Jest wysoki, szczupły, ubrany na czarno. Ma brodę, na głowie kaptur - czytamy we wpisach.