Marcin Kalinowski. Hetman, którego pycha zgubiła polską armię
Bohaterowie wojen kozacko-tatarskich nie mieli czasu na refleksję nad kruchością życia. Marcin Kalinowski, hetman polny koronny, człowiek sukcesu i porażki, zginął gdy jego zapędy przewyższyły możliwości armii. Rozbuchane, pyszne plany doprowadziły do klęski pod Batohem, która zamknęła jego życie.
Z dworu magnackiego na pole bitwy
Marcin Kalinowski urodził się około 1605 roku w rodzinie herbu Kalinowa. Od dziecka chłonął atmosferę szlacheckiego świata pełnego tradycji, walki i służby. Poznawał także polityczne gry, które zdominowały życie ówczesnej szlachty.
Wychowywany na dworach magnackich zdobył solidne wykształcenie za granicą. Poznał tam podstawy sztuki wojennej i dyplomacji, co w przyszłości zaowocowało równie szybkim, co krętym awansem. Młody szlachcic wykazywał wyjątkowe zdolności, które szybko zostały dostrzeżone.
Jego talent przyciągnął uwagę króla Władysława IV. Rzesza możnych protektorów, z rodziną Potockich na czele, pomogła mu dostać się do najbliższego otoczenia władcy. Już w młodym wieku doczekał się wiążących nominacji regimentarskich.
Decydującym momentem okazał się udział w wojnie smoleńskiej w latach 1632-1634. Kalinowski wykazał się tam hartem ducha i zręcznością w kwatermistrzowskich bojach.
Pod skrzydłami Koniecpolskiego
Zanim otrzymał buławę hetmańską, Kalinowski z wielkim impetem zaangażował się w tłumienie kozackich niepokojów. Walczył także z tatarskimi najazdami, co wyznaczyło kierunek jego późniejszej służby na kresach.
Pod dowództwem hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego zdobywał wprawę nie tylko na polu bitwy. Uczył się także dyplomacji, budując własne, zacięte oddziały jazdy. Rozwinął intuicję polityczną, która dla szlachcica była cenniejsza od szabli.
W polityce równowagi między magnatami a monarchą postawił na powoli rosnący autorytet królewski. Poparcie obozu dworskiego otworzyło mu drogę do coraz wyższych stanowisk w wojsku i administracji.
Służba w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku przypadła na czas rosnącego zagrożenia tatarsko-kozackiego. Kalinowski wyrobił sobie opinię człowieka bezkompromisowego, ale sprawiedliwego dla swoich żołnierzy. Po śmierci Koniecpolskiego i bierności jego następcy mógł piąć się po kolejnych szczeblach hierarchii oficerskiej.
Buława i pierwsze klęski
Rok 1646 okazał się decydujący w życiu Marcina Kalinowskiego. Po burzliwych dysputach na sejmie otrzymał buławę hetmana polnego koronnego. Stał się odpowiedzialny za bezpieczeństwo kresowych twierdz i przedmurza Rzeczypospolitej.
Nowo mianowany hetman miał po swojej stronie ogromne doświadczenie i poparcie króla Jana Kazimierza. Przeciwko sobie miał zbyt wielu politycznych graczy. Magnateria była niezadowolona z kolejnych przywilejów nadawanych podkomendnym hetmana.
Klęska pod Korsuniem odebrała mu reputację niepokonanego wodza. Armia koronna, ufna w umiejętności Kalinowskiego, wpadła w pułapkę Chmielnickiego. Sam hetman został pojmany przez kozaków, co postawiło pod znakiem zapytania całe jego dotychczasowe życie.
Droga do ostatecznej katastrofy
Wypuszczony z niewoli, ale śledzony przez nowego przeciwnika, Tuhaj-beja, Kalinowski nie potrafił już się podnieść z upadku. Mimo królewskich zleceń i wysłanych posiłków poniósł kolejną klęskę pod Piławcami. Historia dotąd nie widziała takiej porażki polskiego oręża.
Ostateczny cios przyszedł w 1652 roku. Pochopny atak na wycofującą się armię tatarską pod Batohem zamienił się w rzeź jego wojska. Sam Kalinowski zginął na polu bitwy, nie doczekawszy się wsparcia z Litwy.
Jego śmierć zostawiła kraj bez obrony w krytycznym momencie. Władza centralna straciła jednego z najbardziej doświadczonych dowódców w najgorszym możliwym czasie. Klęska pod Batohem stała się symbolem załamania się polskiej potęgi militarnej na wschodnich kresach.