Polańczyk: Mieszkanka miasta broniła psa przed wilkiem. Pupil jest ranny, ale przeżył

Mieszkanka Polańczyka rzuciła się na pomoc psu zaatakowanemu przez wilka, co tak zaskoczyło drapieżnika, że puścił pieska i uciekł.
Adobe Stock Adobe Stock
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Jim Cumming
Dorota Mękarska

Borys jest trzecim psem pani Ireny. Pierwszy przeżył 15 lat i odszedł w wyniku choroby, drugi żył zaledwie 2 lata i został porwany przez wilki, trzeciego, Borysa, zabranego ze schroniska, udało się uchować przy życiu już 4 lata.

Niedzielny poranek i atak wilka

W niedzielę o godz. 9.55 Borys leżał przed domem i odpoczywał. Wrócił ze spaceru i pani Irena przywiązała go koło drzwi na smyczy. Robiła tak często, gdyż nie chciała, by pupil wybiegał na drogę, gdyż posesja nie jest ogrodzona. Bywało jednak, że piesek przebywając na zewnątrz, nie był uwiązany. Noce spędzał zawsze w domu.

Gospodyni po powrocie ze spaceru otworzyła drzwi domu na oścież i krzątała się w jego wnętrzu. Na podwórku była cisza, ale w pewnym momencie usłyszała dziwny pisk. Na początku nawet nie pomyślała o wilku, bo zazwyczaj ataki są po zmroku, albo wcześnie rano.

– Za chwilę usłyszałam drugi pisk, rzuciłam wszystko i wybiegłam na podwórko. Patrzę, a wilk już ma psa w zębach i ciągnie go na drogę. Wlókł go do miejsca, do którego pozwalała smycz i stanął. Nie mógł pójść dalej – relacjonuje kobieta.

Pani Irena bez chwili wahania rzuciła się psu na pomoc.

– Nie czułam w ogóle strachu. Działałam pod wpływem emocji. W głowie miałam tylko jedną myśl, by ratować psa. Biegłam do niego, a wilk popatrzył mi w twarz, w oczy, a ja jemu, nim dobiegłam, puścił psa i uciekł. Pies odskoczył, złapałam go i zobaczyłam, że ma poranioną szyję. Widać było głęboką ranę, ale krew leciała wolno, bo na szczęście nie trafił w tętnicę. Zaraz zadzwoniłam do weterynarza, który natychmiast mnie przyjął. W ciągu pół godziny byłam w jego gabinecie. Rana była tak głęboka, że trzeba było zakładać trzy warstwy szwów – opowiada kobieta.

Po powrocie do domu przeglądnięto nagranie z monitoringu. Widać na nim, jak wilk zbliża się do domu i atakuje psa. Ten nawet nie zaszczekał, zachowywał się jak zahipnotyzowany, prawdopodobnie sparaliżowany strachem.

Borys, który należy raczej do lękliwych psów, w tej chwili przebywa cały czas w domu. Widać po jego zachowaniu, że stał się jeszcze bardziej strachliwy. Nie daje się nikomu tknąć.

Opowieści o wilkach to nie są bajki

Właściciele wiedzą, że prędzej czy później wilk znowu zaatakuje, bo wilki wyżarły już wszystkie psy w okolicy. Zastanawiają się jak zadbać o jego bezpieczeństwo.

– Wilk zabrał już naszego poprzedniego psa. Dosłownie tydzień po moim, o tej samej godzinie, zabrał kuzynce, która wieczorem puściła psa koło domu, żeby się wysikał. Stało się to na jej oczach – relacjonuje kobieta.

Pani Irena twierdzi, że mieszkańcy są przekonani, iż jest to ten sam osobnik.

– To nie jest wataha, to jest pojedynczy wilk, a porwał już naprawdę mnóstwo psów. Ludzie go często widują – utrzymuje nasza rozmówczyni.

Ostrzega też turystów, którzy z psami przyjeżdżają do jej domu na wypoczynek.

– Mówię, by pilnowali psów, bo opowieści o wilkach to nie są bajki – dodaje. – Najgorsze jest to, że nie można go odstrzelić, a wilki żyją dość długo.

Radny: Wilk powinien być natychmiast odstrzelony

Filmik o ataku na psa w Polańczyku rozpowszechnił w mediach społecznościowych radny Łukasz Dytkowski, który ma bardzo zdecydowane poglądy na ten koegzystencji na linii człowiek-drapieżniki.

– To nie pierwszy incydent z atakami wilków na posesje. Tak jest od lat w całej gminie Solina. Mieszkam tu od 1976 r. i przez wiele lat nikt nie widział wilka na oczy, a od kilku są one widywane bardzo często – podkreśla radny.

– Wiele osób straciło swoje psy. Uważam, że ten wilk powinien być natychmiast odstrzelony. Już grupa myśliwych powinna udać się na polowanie i odstrzelić wszystkie wilki w pobliżu Polańczyka. To jest miejscowość uzdrowiskowa i turystyczna, niedopuszczalne jest, żeby wilki zbliżały się do posesji i porywały psy. Populacja wilka rozrosła się już do tego stopnia, że zagraża ludziom w Bieszczadach, a słychać o zdarzeniach w całej Polsce. Następne może być dziecko. Ktoś w naszym kraju upadł na głowę, forsując bambinizm jako naczelną zasadę w postępowaniu z groźnymi zwierzętami. Efekt jest taki, że ludzie są terroryzowani przez zwierzęta i ekologów.

Wybrane dla Ciebie

Namysłów: Wielki Piknik Charytatywny dla Laury
Namysłów: Wielki Piknik Charytatywny dla Laury
Brwinów: Samochód uderzył w drzewo. Dwie osoby ranne
Brwinów: Samochód uderzył w drzewo. Dwie osoby ranne
Apoloniusz Tajner przeszedł prawdziwą metamorfozę. Były prezes PZN wyraźnie odmłodniał
Apoloniusz Tajner przeszedł prawdziwą metamorfozę. Były prezes PZN wyraźnie odmłodniał
Górzno: 34-latek zatrzymany za atak na rodzinę i policję
Górzno: 34-latek zatrzymany za atak na rodzinę i policję
Łódź: Zatrzymano poszukiwanego oszusta. Ukrywał się przez cztery lata
Łódź: Zatrzymano poszukiwanego oszusta. Ukrywał się przez cztery lata
Kraków: Zaatakowali gazem ludzi czekających na przystanku. Policja szuka świadków i apeluje do pokrzywdzonych
Kraków: Zaatakowali gazem ludzi czekających na przystanku. Policja szuka świadków i apeluje do pokrzywdzonych
Szczecin: Działo się na Męskim Graniu. Dwa dni dobrej zabawy
Szczecin: Działo się na Męskim Graniu. Dwa dni dobrej zabawy
Rumin: Woda zalała halę produkcyjną. Interweniowali strażacy
Rumin: Woda zalała halę produkcyjną. Interweniowali strażacy
Konin: Nowe udogodnienia w Kinie Oskard. Filmy z audiodeskrypcją
Konin: Nowe udogodnienia w Kinie Oskard. Filmy z audiodeskrypcją
Ślesin: Burmistrz szuka kompromisu, a fundacja oferuje pełną współpracę
Ślesin: Burmistrz szuka kompromisu, a fundacja oferuje pełną współpracę
Mysłowice: Wjechał w rabatkę, potem szarpał się z policją
Mysłowice: Wjechał w rabatkę, potem szarpał się z policją
Frampol: Pijani rodzice "opiekowali się" trójką dzieci. Matka kierowała autem mając ponad 4 promile
Frampol: Pijani rodzice "opiekowali się" trójką dzieci. Matka kierowała autem mając ponad 4 promile