Poznań: Protest po śmierci słonicy. Chcą odwołania dyrektora zoo
Protest pod hasłem "Stop śmierciom zwierząt w poznańskim zoo" odbył się w niedzielę, 19 października przed wejściem do Starego Zoo w Poznaniu. Uczestnicy postawili m.in. transparenty nawiązujące do niedawnej śmierci słonicy Kingi. Dla jej upamiętnienia zapalili świeczki i złożyli kwiaty.
Protest jest wołaniem o pomoc
- Dzisiejszy protest jest apelem, wołaniem o pomoc do władz miasta w związku z serią śmierci, które miały miejsce w Starym i Nowym Zoo. Do tej pory nie zostały wyjaśnione. Nie wiemy, czy była to kwestia wieku, choroby. Zoo milczy, co powoduje pojawianie się spekulacji ze strony mieszkańców. Uważamy, że powinno to zostać wyjaśnione - mówił nam Jakub Starosta, zoopsycholog, aktywista prozwierzęcy oraz jeden z organizatorów protestu.
Zgodziła się z nim Grażyna Szulc, kolejna z organizatorek. Podkreśliła, że protestujący domagają się kontroli zewnętrznej, która wyjaśni sytuację zwierząt i poprawi ich dobrostan.
- Nie możemy patrzeć, jak te zwierzęta cierpią, otrzymują niewłaściwy pokarm. Pojawiały się doniesienia o spleśniałym sianie. Chcemy, by zwierzęta mogły żyć godnie - zaznaczyła Szulc.
Kto miałby odpowiadać za kontrolę?
- Powinno ich być kilka: Najwyższej Izby Kontroli, komisji powołanej przez miasto oraz Głównego Inspektoratu Weterynarii. Przynajmniej te trzy - wyliczała Szulc.
O spleśniałym sianie, które miało być podawane zwierzętom, poinformowała w tym tygodniu Ewa Jemielity, poznańska radna z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Remigiusz Koziński, kierownik Nowego Zoo, określił to wówczas mianem "bzdury".
Jemielity także zjawiła się na proteście i podtrzymała tamte słowa.
- To co ośmielam się mówić w mediach, zawsze jest przeze mnie sprawdzone. Czy to z lewej, czy z prawej strony - powiedziała Jemielity. - Jeśli mówię, że słonie otrzymywały spleśniałe siano, nie rzucam tego gołosłownie. Mam dowody.
Według radnej Jemielity, doraźna komisja działająca przy radzie miasta jest obecnie jedynym rozwiązaniem.
- Inaczej utoniemy w powodzi zarzutów wobec poprzedniej dyrekcji czy obecnej dyrekcji, wzajemnych animozji, akcji politycznych, a nie o to chodzi. Jesteśmy tutaj dla dobra zwierząt i nie chcemy, żeby podobny los spotkał teraz na przykład kolejnego słonia - mówiła Jemielity.
Poza kontrolą chcą odwołania dyrektora
Powołała się też na kontrolę, którą sama rozpoczęła w zoo kilka miesięcy temu. Ma wiele zastrzeżeń, szczególnie wobec Piotra Przyłuckiego, obecnego dyrektora ogrodu. Zarzuca też, że atmosfera w poznańskim zoo jest zła i docierają do niej sygnały o niewłaściwym traktowaniu części pracowników.
Poza wszczęciem kontroli, odwołania dyrektora chcieli także protestujący pod Starym Zoo. Zażądali tego w petycji do władz miasta. Zaznaczyli w niej, że nie godzą się na powołanie na jego zastępcę żadnego z bliskich współpracowników.
- Słonica Kinga, krowa szkocka Malinka, pies Czarek, dwa mrówkojady olbrzymie, kajman czarny, antylopa, jeleń, pelikan i ryby, które straciły życie przez niedopatrzenia oraz brak doświadczonej i odpowiednio wyszkolonej kadry. Ostateczne decyzje, mimo sprzeciwu lekarzy weterynarii, którzy to za swój sprzeciw stracili pracę, podejmował zgodnie z obowiązującymi procedurami dyrektor ogrodu. Wzywamy prezydenta Poznania do natychmiastowego i stanowczego podjęcia interwencji w tej sprawie poprzez spełnienie naszych postulatów - czytała petycję Grażyna Szulc.
Na wniosek o odwołanie dyrektora, odpowiedziała część pracowników zoo. Wyrazili dla niego poparcie w liście otwartym.
Szulc wyczytała też serię pytań, na które protestujący domagają się odpowiedzi.
- Czy to prawda, że od czasu przejęcia stanowiska dyrektora zoo przez pana Przyłuckiego w zmarło już łącznie ponad 440 zwierząt? - brzmiało ostatnie. - Na te wszystkie pytania oczekujemy odpowiedzi również od sprawującego nadzór nad ogrodem prezydenta Jacka Jaśkowiaka, powiatowego lekarza weterynarii oraz prokuratury okręgowej w Poznaniu.
Protestujący nie odnoszą się do śmierci zwierząt w zoo w poprzednich latach, jak choćby słonicy Lindy w 2021 roku.
- Dziś działamy na rzecz zwierząt, które są w zoo i chcemy im pomóc - zaznaczyła Szulc.