Seniorzy z gminy Obrowo oszukani na pompach ciepła. Jest wyrok sądu
Na mocy orzeczonego niedawno wyroku Miłosz M., ówczesny prezes spółki z Bydgoszczy, uznany został za winnego oszustwa (art. 286 par. 1 Kodeksu karnego) i skazany na 8 miesięcy ograniczenia wolności w formie prac społecznych. Ma też oddać małżonkom z gminy Obrowo 29 tys. 300 zł - tyle pobrał od nich zadatku. Obiecanych urządzeń nigdy nie dostarczył, pieniędzy nie zwrócił. Sąd ustalił, że działał celowo: wprowadził klientów w błąd dla osiągnięcia korzyści materialnej.
Wyrok jednak jest nieprawomocny i apelować zamierza oskarżony. - My uznaliśmy go za słuszny i zgodny z tym, o co wnosiliśmy - przekazuje "Nowościom" Joanna Kordzińska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.
Oszukani małżonkowie - a są to schorowani seniorzy - szansę na realne odzyskanie pieniędzy mają dopiero, gdy orzeczenie będzie prawomocne. Jak jednak wiadomo, proces odwoławczy może trochę potrwać... Na razie mogą mieć tylko satysfakcję z tego, że sąd pierwszej instancji zdecydowanie stanął po ich stronie. Tłumaczenia Miłosza M. uznał za niezgodne z faktyczną sytuacją.
Pieniądze wziął, sprzęt obiecał, a potem zwodził seniorów z gminy Obrowo!
Oto, jaki przebieg wydarzeń ustalił w toku procesu karnego Sąd Rejonowy w Toruniu.
Małżonkowie B. to starsi i schorowani mieszkańcy jednej ze wsi w gminie Obrowo pod Toruniem. 22 czerwca 2022 roku podpisali dwie umowy ze spółką zoo "A" z siedzibą w Bydgoszczy (pełnej nazwy nie zdradzamy z uwagi na nieprawomocność wyroku). Umowy obejmowały dostarczenie, instalację i montaż pompy ciepła i instalacji fotowoltaicznej. Umowy zawarł reprezentujący firmę prezes Miłosz M.
Państwo B. wpłacili wymagane 29 tysięcy 300 zł zadatku i czekali. Realizacje umów miały nastąpić, kolejno, po 60 i 90 dniach maksymalnie. Nie nastąpiły jednak nigdy! Klienci nie doczekali się ani obiecanych urządzeń, ani zwrotu pobranego zadatku. Ba, przez długi czas seniorzy byli zwodzeni i to z premedytacją.
- Małżonkowie B., chcąc uzyskać informacje dotyczące przyczyny opóźnienia, codziennie bezskutecznie próbowali skontaktować się z oskarżonym i przez dłuższy czas byli zbywani w kwestii realizacji umowy. Pracownica spółki - pani N. S. - przekazywała im, że oskarżony albo jest niedostępny, albo na urlopie. Miała polecenie służbowe by "uspokajać klienta" - odnotował w aktach sprawy Sąd Rejonowy w Toruniu.
Nie pomogło potem wypowiedzenie umowy przez małżonków B. i wezwanie do zwrotu pieniędzy. Nie pozostawało zatem nic innego, niż zgłosić oszustwo.
Prezes spółki z Bydgoszczy bronił się zapaścią w branży. Sąd ustalił, że mija się z prawdą...
W sądzie oskarżony Miłosz M. zdecydowanie nie przyznawał się do winy. Szeroko kreślił sytuację i okoliczności tamtego czasu. Wskazywał generalnie na zapaść w branży, skutki epidemii koronawirusowej, wybuch wojny w Ukrainie, niedostępność modelów pomp, zerwane łańcuchy dostaw, zbliżanie się jego firmy do skraju upadłości itp.
Cały zebrany w sprawie materiał dowodowy doprowadził jednak Sąd Rejonowy w Toruniu do wniosku, że Miłosz M. broniąc się w ten sposób mija się z prawdą - oględnie rzecz ujmując. Po pierwsze, mógł o problemach i możliwości opóźnień w realizacji umowy uprzedzić małżonków B. Nie uczynił tego, wprowadzając ich w błąd i doprowadzając do tzw. niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Po drugie jednak, w opisywanym okresie spółka z Bydgoszczy wcale w tragicznym położeniu nie była!
- Spółka A. zarządzana przez oskarżonego w czasie zawarcia umów z pokrzywdzonym miała rzeczywiste możliwości wykonania usługi montażu instalacji fotowoltaicznej i pompy ciepła. Świadczą o tym m.in. przedłożone kopie umów spółki z innymi klientami oraz protokołów odbioru instalacji w okresie po zawarciu przedmiotowych umów. Ponadto, z przedłożonych wyciągów z rachunku bankowego spółki oraz dokumentacji z ZUS i US wynika, że w czerwcu 2022 roku spółka w istocie prosperowała prawidłowo. Pracownicy otrzymywali wówczas wynagrodzenia, czego dowodzą ich zeznania. Dopiero w drugiej połowie 2022 roku spółka zaczęła przejawiać zaległości m.in. względem ZUS czy Urzędu Skarbowego - podkreśliła uzasadniając wyrok sędzia Anna Kardas.
Dlaczego kara dla prezesa to prace społeczne? Toruński sąd: Nie był wcześniej karany
Jak piszemy na wstępie, sąd uznał Miłosza M. za winnego oszustwa. Za przestępstwo to (art. 286 par. 1 kk) grozi nawet do 8 lat więzienia. Toruński sąd wymierzył jednak oskarżonemu karę ośmiu miesięcy prac społecznych. Dlaczego?
Z jednej strony sąd zwrócił uwagę na wysoką szkodliwość społeczną czynu. "Sąd nie znalazł podstaw do zakwalifikowania powyższego czynu jako wypadku mniejszej wagi z uwagi na wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu. Pokrzywdzeni są osobami w podeszłym wieku. Kwestia ogrzewania domu, w którym - spędzają sporo czasu z uwagi na aktualny etap życia oraz dolegliwości zdrowotne - miała dla nich duże znaczenie. Jednoczenie kwota, którą niekorzystnie rozporządzili, stanowiła spory sporym uszczerbek w ich majątku. Z tych samych względów sąd nie zdecydował się na warunkowe umorzenie postępowania wobec oskarżonego" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Z drugiej jednak strony Temida znalazła okoliczności łagodzące w sprawie. -Na korzyść oskarżonego uwzględniono fakt, że nie był on wcześniej karany, co pozwala przyjąć, że popełnienie przestępstwa miało charakter incydentalny. Sąd mając na względzie wychowawcze i prewencyjne cele kary zdecydował się wymierzyć karę wolnościową (prace społeczne-red.).- podsumowała sędzia Anna Kardas.
Wyrok w tej sprawie, wraz z uzasadnieniem, 30 lipca br. opublikowany został w Portalu Orzeczeń Sądowych i oznaczony jako nieprawomocny.