Śląskie: Mieszkańcy Poczesnej protestują. Taczka dla prezydenta
Przed sesją Rady Miasta część mieszkańców gminy Poczesna zorganizowała pikietę, jasno wyrażając swój sprzeciw wobec planów poszerzenia granic Częstochowy. Chodzi o kilka miejscowości i obszary, które miałyby zostać wchłonięte przez większego sąsiada - m.in. Brzeziny Nowe, Kolonię Brzeziny Wielkie, Sobuczynę, Młynek, Hutę Starą A oraz część samej Poczesnej.
Obiad jak u mamy. Karkówkę w marynacie układam na kiszonej kapuście i wkładam do piekarnika
Według władz Częstochowy włączenie tych terenów miałoby wesprzeć rozwój gospodarczy całego subregionu. Dla mieszkańców gminy to jednak perspektywa niepewna i - jak podkreślają - niekonsultowana. W czwartek na godzinę przed rozpoczęciem sesji mieszkańcy gminy Poczesna przyjechali z transparentami, taczką, na której naklejono zdjęcie prezydenta Częstochowy i głośno wyrażali swój sprzeciw.
- STOP włączeniu terenów gminy Poczesna do Częstochowy. STOP zatruwaniu powietrza. STOP rozbudowie wysypiska w Sobuczynie - skandowali przed Urzędem Miasta Częstochowy mieszkańcy gminy Poczesna.
Mieszkańcy mówili, że obawiają się przede rozbudowy wysypiska śmieci, które znajduje się na terenie ich gminy, a miałoby zostać włączone w granice Częstochowy, a także podwyższenia podatków.
- Nie zgadzamy się z tym, żeby Częstochowa nami rządziła - mówili mieszkańcy.
Potem tłumnie ruszyli na salę sesyjną znajdującą się w podziemiach Urzędu Miasta Częstochowy.
Częstochowski radny zaatakowany we własnym domu
Mieszkańcy Poczesnej nie doczekali się jednak rozpoczęcia sesji o czasie. Przewodniczący Rady Miasta, Marcin Biernat ogłosił, że dzisiejszej nocy przed domem jednego z radnych zostały rozsypane gwoździe. Zdaniem przewodniczącego była to forma nacisku na radnego, by w odpowiedni sposób zagłosował podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta. Do godziny 11. ogłoszono przerwę w obradach, by radny mógł zawiadomić w tej sprawie organy ścigania. Z naszych ustaleń wynika, że chodzi o radnego Marcina Korzeńca z KO, a do incydentu miało dojść na terenie gminy Starsza.
500 hektarów inwestycji i modernizacja Sobuczyny
Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk podczas konferencji prasowej sprzed kilku dni szczegółowo opisywał założenia uchwały intencyjnej. Podkreślał, że miasto widzi w terenach przy A1 ogromny potencjał.
- W ramach planu na nową Częstochowę zapowiadałem, że będziemy chcieli wykorzystać nowe szanse, że będziemy chcieli też oprzeć się na nowej przestrzeni i na nowej infrastrukturze - mówił, wskazując m.in. na blisko 500 hektarów terenów inwestycyjnych, z czego ok. 400 ha zarządza Częstochowskie Przedsiębiorstwo Komunalne.
W planach są instalacje fotowoltaiczne, które miałyby zasilać przyszłych inwestorów czystą energią, a także miejsca pracy w branżach nowoczesnych technologii czy przemysłu zbrojeniowego. Równolegle Częstochowa zapowiada modernizację instalacji w Sobuczynie - nie rozbudowę.
- Chodzi o to, aby instalacja w Sobuczynie była jak najmniej uciążliwa dla środowiska i dla okolicznych mieszkańców - przekonywał prezydent.
Miasto tłumaczy też, że uchwała intencyjna rozpoczyna cały proces - dopiero po jej przyjęciu możliwe będzie zbadanie danych, dialog i formalne konsultacje społeczne.
Gmina Poczesna jest na "nie"
Po stronie gminy Poczesna nastroje są jednoznaczne. Wójt Artur Sosna wydał stanowcze oświadczenie, a na nadzwyczajnej sesji Rady Gminy Poczesna zapewniał, że nie pozwoli na odłączenie żadnych fragmentów swojej gminy. Radni Poczesnej przyjęli też stanowisko sprzeciwiające się planom Częstochowy.
W oficjalnym piśmie do prezydenta Częstochowy Sosna wskazał, że powody proponowane przez miasto - m.in. związane z działalnością CPK - nie mogą uzasadniać przejęcia terenów. Zwrócił również uwagę, że mieszkańcy objętych zmianą miejscowości są naturalnie związani z Poczesną, a wymogi ustawy o samorządzie gminnym nie są spełnione.
Podobne nastroje panowały na czwartkowej sesji Rady Powiatu Częstochowskiego, gdzie również wyrażono sprzeciw wobec poczynań największego miasta w regionie.
Częstochowa zapewnia, że nie planuje podobnych działań wobec innych sąsiednich gmin. Na razie jednak to niewielkie oddalenie między samorządami - zarówno geograficzne, jak i formalne - zamieniło się w wyraźną linię konfliktu, który w najbliższych tygodniach może tylko przybrać na sile.