Trwa bój o szkołę w Biernatkach. "Rodzice się boją"
W tym artykule:
Wójt i rada gminy walczą o likwidację szkoły
Przez 10 lat budynek szkoły w Biernatkach należał do stowarzyszenia "Nasze Dzieci", kiedy umowa na budynek się skończyła, szkoła trafiła pod skrzydła gminy. W lutym tego roku wójt gminy Żelazków, Michał Kraszkiewicz, wraz z radą gminy zdecydowali, że szkoła zostanie zamknięta.
Rodzice słyszeli o pogłoskach zamknięcia placówki już rok wcześniej. 19 grudnia ubiegłego roku Kraszkiewicz skierował prośbę do kuratorium o zamknięcie szkoły, kuratorium zgody nie wyraziło.
Ze względu na trwającą inwestycję w Żelazkowie, Wielkopolski Kurator Oświaty nie miał możliwości pełnej oceny warunków działania szkoły, do której miałyby się przenieść dzieci. Miał również wątpliwości co do wywiązania się z obowiązku zawiadomienia, co najmniej na 6 miesięcy przed terminem likwidacji szkoły, rodziców i uczniów o tym fakcie. Rolę ogrywał również sprzeciw społeczności szkolnej.
Kuratorium myśli nad likwidacją
Wójt odwołał się do MEN, a Ministerstwo Edukacji Narodowej nakazało kuratorium ponowne rozpatrzenie sprawy. Szkoła ostatecznie nie została jeszcze zlikwidowana. Na pewno otwarta pozostanie na rok szkolny 2025/2026.
Jak informuje Anna Sar, zastępca wójta, Kuratorium Oświaty w Poznaniu jest w trakcie przeprowadzania ponownego postępowania w sprawie wydania opinii.
- Wójt zapowiedział, że zlikwiduje szkołę. Próbuję dalej i powiedział, że szkoła jest czynna tylko na kolejny rok szkolny i będzie składał pisma do kuratorium - mówi matka ucznia SP w Biernatkach.
Sytuacja szkoły nie jest zbyt dobra, matka ucznia twierdzi, że na tę chwilę nie ma nowych uczniów ani do przedszkola, ani do 1 klasy.
- Ale jak będą dzieci i przyjdą to utrzymamy szkołę - twierdzi kobieta. - Są chętni, którzy chcą zapisać dzieci do szkoły. Tylko się boją, co dalej będzie.
Nie ma pieniędzy na utrzymanie szkoły
Kraszkiewicz w ubiegłym roku twierdził, że podjęcie uchwały w sprawie zamknięcia szkoły spowodowane jest "przyczynami społecznymi, czyli niską liczebnością dzieci w poszczególnych klasach". Problemem miały być również wysokie wydatki na wynagrodzenia nauczycieli, rosnące koszty utrzymania bieżącego placówek i konieczności dostosowywania ich do rosnących wymagań i standardów, "do których gmina jest zobligowana przez przepisy prawa".
- Odkąd otrzymaliśmy pismo od wójta ws. zamknięcia szkoły to nikt nie przepisał dziecka do innej szkoły. Wszyscy czekali, co będzie. Przez cały rok nikt nie odszedł - mówi matka ucznia.
Co innego twierdzi jednak Urząd Gminy Żelazków. Jak podaje Sar, dyrektorzy pozostałych placówek oświatowych twierdzą, że rodzice przenoszą dzieci do innych szkół na terenie gminy.
- Prawdopodobnie do Szkoły Podstawowej w Biernatkach uczęszczać będzie od 1 września nie więcej niż 20 uczniów - twierdzi Sar.
Po likwidacji szkoły uczniowie z Biernatek mieliby kontynuować naukę w Szkole Podstawowej w Żelazkowie i tutejszym przedszkolu. Matka ucznia twierdzi jednak, że szkoła w Żelazkowie nie pomieści wszystkich dzieci tak, aby mogły komfortowo się uczyć. Obecnie mają klasy kilkunastoosobowe.