Wiktoria Ptak zdobyła tytuł i koronę. Kim jest nowa Miss Polski Podlasia?

Pochodzi z Supraśla, ale większość życia spędziła w USA. Tam pływała wyczynowo, działała społecznie oraz pomagała na farmie aligatorów. Pracowała też jako modelka.
Wiktoria Ptak.Wiktoria Ptak.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Wojciech Wojtkielewicz
Magda Ciasnowska
  • Wiktoria Ptak to nowa Miss Polski Podlasia.
  • Wiktoria Ptak to nowa Miss Polski Podlasia.
  • Wiktoria Ptak to nowa Miss Polski Podlasia.
  • Wiktoria Ptak to nowa Miss Polski Podlasia.
  • Wiktoria Ptak to nowa Miss Polski Podlasia.
[1/5] Wiktoria Ptak to nowa Miss Polski Podlasia. Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Wojciech Wojtkielewicz

Ponad tydzień temu na twojej głowie pojawiła się korona Miss Polski Podlasia. Spodziewałaś się usłyszeć swoje nazwisko w tych ostatnich minutach finałowej gali?

Nie, to był dla mnie wielki szok. Kiedy padło: Wiktoria Ptak, na początku stałam w miejscu, nie mogłam się ruszyć. Dopiero kiedy popatrzyłam na siedzącą na widowni mamę, ocknęłam się, że muszę wystąpić z szeregu do przodu. Często słyszę pytania, jak się wtedy czułam. A ja tak naprawdę nie mam pojęcia, bo to był szok. Ale teraz czuję się podekscytowana tym, co będzie dalej. Mam nadzieję, że ten tytuł pozwoli mi poznać więcej ciekawych ludzi i odkrywać Podlasie. Skoro mam reprezentować nasz region, muszę nauczyć się więcej o jego historii, kulturze i tradycjach.

Jak w ogóle doszło do tego, że znalazłaś się w finałowej szesnastce?

Zadzwonił do mnie tata i zapytał: „Wiktoria, masz czarne spodnie i czarną koszulkę? Jak tak, to w sobotę masz casting. Idź, dobrze Ci to zrobi”. Podeszłam do tego ze śmiechem. Nigdy bowiem nie planowałam udziału w wyborach miss. Byłam przekonana, że to nie jest mój klimat, że jestem już na to za stara i że mój czas już dawno minął. Ale tata dzwonił codziennie i dopytywał, czy na pewno pójdę. No to poszłam. A w kolejce na casting uczyłam się do egzaminu na studiach, który miałam dzień później. I już podczas tego castingu, kiedy stałam tam z dziewczynami, zaczęło mi się coś zmieniać w głowie. Studiuję medycynę po angielsku, więc nie mam na studiach zbyt wielu znajomych mówiących po polsku. A bardzo chcę podszkolić mój ojczysty język polski. A tu, gdy dostałam się do tej finałowej szesnastki, nagle zyskałam 15 fajnych koleżanek! I też szybko okazało się, że te wybory miss nie są takie, jak sobie wyobrażałam. Że to nie jest tylko zwykły konkurs piękności, ale znacznie więcej.

Wiele osób konkursy piękności postrzega zupełnie inaczej…

Wygląd może otworzyć ci drzwi. Ale jak już przez nie przejdziesz, to sam wygląd nie wystarczy.  Bo nie jest sztuką wyjść na scenę i pięknie wyglądać. Ważne jest to, kim jesteś poza nią. Bardziej zwraca się więc tu uwagę na to, co dana dziewczyna sobą reprezentuje. Pani Iza Gołębiowska, dyrektor konkursu Miss Polski Podlasia, przez cały czas przygotowań organizowała nam mnóstwo różnych aktywności. Widać było, że zależało jej na naszym rozwoju i na tym, by wydobyć z każdej z nas to, co mamy w środku. Każde spotkanie było po coś. I z każdego dużo wyciągnęłam. Koleżanki zwierzały mi się, jak bardzo przez te miesiące wzrosła ich pewność siebie. A ja sama po sobie widzę, jak w czasie przygotowań do finału poprawił się mój język polski!

Przed finałową galą czułaś duży stres?

Dużo bardziej stresuję się egzaminami na studiach (śmiech). A to była dla mnie taka fajna odskocznia od tej codziennej nauki. Wiadomo stres był – ten największy dzień przed konkursem. W dniu gali zaś, gdy zobaczyłam tę piękną scenę w operze, byłam już bardziej podekscytowana niż zestresowana. Nie mogłam się doczekać, aż na nią wyjdę! A gdy już wyszłam i zobaczyłam, ilu ludzi jest na widowni, czułam prawdziwą euforię.  

Wspomniałaś, że bardzo ci zależy na poprawie swojego języka polskiego. Sporą część życia spędziłaś bowiem w Stanach Zjednoczonych. Jak tam trafiłaś?

Pochodzę z Supraśla. Gdy miałam 9 lat, razem z bratem bliźniakiem i rodzicami wyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych. Początki nie były łatwe. Nie mówiliśmy bowiem w ogóle po angielsku. W szkole trafiliśmy do różnych klas i oboje czuliśmy się bardzo samotni. Dużo się uczyliśmy i odkąd zaczęliśmy szkołę średnią, mieliśmy już same szóstki. A do tego po szkole pływałam wyczynowo. Reprezentowałam nawet na mistrzostwach stan Floryda i mierzyłam się ze słynnymi olimpijczykami. To był dla mnie wielki zaszczyt i fajne przeżycie.  

W pewnym momencie do wyczynowego pływania doszedł także modeling...

Tak, zaczepiła mnie kiedyś agentka z Miami i wkrótce potem podpisałam kontrakt z agencją modelek. Miałam wtedy zaledwie 14 lat. Byłam więc bardzo młodziutka. Po szkole jeździłam do Miami i pracowałam, często do nocy. To otworzyło przede mną zupełnie inny świat. Wiadomo, o tym świecie mówi się różnie. Ale ja na szczęście miałam naprawdę super agentkę która zadbała o to, by nigdy nie spotkało mnie nic złego. W czasie tej przygody z modelingiem poznałam wielu ciekawych ludzi. Kiedyś podczas castingu podszedł do mnie jakiś facet i mówi: „Cześć, jestem Donald Trump”. Nie miałam wtedy pojęcia, kto to jest. To było jeszcze zanim ogłosił start w wyborach prezydenckich. Wychowałam się na Florydzie i osoby takie jak on, Celine Dion czy inni sławni ludzie, ciągle gdzieś w tym środowisku krążyli.  

W końcu jednak porzuciłaś świat mody i dziś studiujesz  na trzecim roku medycyny.

W pewnym momencie musiałam wybrać – czy idę dalej w modeling, czy idę na studia. Mój tata namawiał wtedy mojego brata, który jest bardzo mądry, by szedł na medycynę do Polski. Tak słuchałam tego namawiania i pomyślałam: ja też jestem mądra i też mogłabym iść na medycynę. Tyle że mnie nikt nie namawiał (śmiech). Rodzice widzieli, że radzę sobie dobrze w tym modelingu i nie czuli potrzeby, żeby to zmieniać. Ostatecznie to mój brat bliźniak, Filip, zainspirował mnie do podjęcia studiów medycznych. Już za mniej niż rok będzie nosił tytuł doktora, a ja razem z naszym młodszym bratem również szybko zmierzamy w tym samym kierunku, zawsze patrząc z podziwem na Filipa. Mamy też dwoje młodszych rodzeństwa, które – mimo że mają dopiero 8 i 9 lat – już teraz mówią, że chcą być tacy jak my troje!  To Filip zainspirował nas, a my inspirujemy ich. I mam nadzieję, że tutaj, w Polsce, ja również będę mogła być takim „Filipem” dla wielu młodych ludzi.

W Stanach Zjednoczonych jest tak, że aby studiować medycynę, najpierw trzeba skończyć studia licencjackie. Dostałam się do Florida State University, gdzie studiowałam psychologię. To przepiękna uczelnia. Na kampusie jest wszystko: restauracje, kawiarnie, siłownie, kino. Czułam się tam jak w takiej mydlanej bańce.

O takim życiu marzy pewnie wielu młodych ludzi.

Tak, ale ja miałam wrażenie, że to nie jest prawdziwy świat. Czegoś mi brakowało. To życie było komfortowe, ale jednocześnie niestety puste i płytkie. Tallahassee – miasto w którym znajdowała się uczelnia, miało dwa zupełnie różne oblicza. My, studenci, żyliśmy w tej „bogatszej” części. Wystarczyło jednak przejść na drugą stronę ulicy i nagle znajdowało się w zupełnie innym świecie. Kampus mieści się przy Tennessee Street. Po jej drugiej stronie jest French Town. Wszyscy ostrzegali: „Nie idźcie tam, tam są strzelaniny, tam jest bieda…” . A ja bardzo chciałam poznać ten świat i dać mu coś od siebie. I kiedyś zauważyłam plakat z małą dziewczynką i pytaniem: „Czy chcesz zostać jej aniołem stróżem?” Podeszłam, oderwałam numer i zadzwoniłam. Okazało się, że to była organizacja wolontariacka. Chodziło o pomoc dzieciom z bardzo trudnych środowisk, często odbieranym rodzinom przez sąd z powodu przemocy, uzależnień, zaniedbania. Zgłosiłam się. Najpierw trzeba było przejść szkolenie – to kilka miesięcy przygotowań, a potem dostałam oficjalny tytuł „Guardian ad Litem”.

Czym zajmuje się taka osoba?

To taki opiekun prawny z ramienia sądu. Taka osoba  dostaje przydzieloną sprawę – jedno dziecko – i jest odpowiedzialna za jego dobro. Spotykasz się z nim, z jego rodziną, często też z biologicznymi rodzicami, którzy nieraz są w więzieniu – więc trzeba było jechać i tam. Rozmawiasz z lekarzami, ze szkołą. Masz uprawnienia do podejmowania decyzji w jego imieniu, np. dotyczących leczenia czy nauki. To ogromna odpowiedzialność, zwłaszcza jak się ma – tak jak ja wtedy – 18 czy 19 lat. Skończyłam pełne szkolenie i otrzymałam kwalifikację, ale żeby móc działać samodzielnie, musiałam poczekać, aż skończę 21 lat. Przez kilka lat pracowałam pod okiem bardziej doświadczonych osób, a potem już sama byłam odpowiedzialna za dzieci. Miałam wielu podopiecznych, ale jedną sytuację zapamiętałam szczególnie. Dostałam adres dziewczynki, której historia naprawdę mną wstrząsnęła. Sprawdzam lokalizację i okazuje się, że ten dom był dosłownie dwie minuty drogi od mojego. Ja żyłam sobie w „lepszej” części, a ona przeżywała dramatyczne rzeczy – przemoc, zaniedbanie – tuż obok mnie. To był moment, który naprawdę otworzył mi oczy, że te wszystkie tragedie nie dzieją się gdzieś daleko – one są obok nas. I tak jest wszędzie.

Od trzech lat jesteś studentką Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Dlaczego zdecydowałaś się powrócić w rodzinne strony?

Rodzice już wcześniej wrócili  do Polski, a bracia studiowali w innym mieście. Przez kilka lat byłam więc tam właściwie sama. I w końcu razem z moim chłopakiem podjęliśmy decyzję, że będziemy studiować medycynę w Polsce, w Białymstoku, blisko mojej rodziny. Był plan, by potem wrócić na rezydencję do USA, ale im dłużej jestem w Polsce, tym bardziej zakochuję się w mojej ojczyźnie. Już teraz serce bardzo by mi bolało, gdybym musiała wyjechać, więc nie wiem co to będzie za jeszcze kolejne trzy lata. Nie wiem, jak życie się potoczy, ale na dzień dzisiejszy bardzo bym chciała tu zostać.  

Jednak zbliżające się wakacje planujesz spędzić właśnie za oceanem..

Po studiach w USA zatrudniłam się w klinice dermatologicznej, żeby mieć więcej doświadczenia klinicznego, by mieć większą szansę, by dostać się na studia medyczne. A to w Ameryce jest bardzo trudne. Wtedy jeszcze wahałam się między psychologią a medycyną. Ale wygrała ta druga. W lipcu wracam do tej kliniki do pracy na dwa miesiące, podobnie jak w poprzednie wakacje. Jak ostatnio, będę mieszkać z chłopakiem na farmie aligatorów prowadzonej przez jego rodziców. Tak wyglądało moje lato: od godz. 7 rano do 17 pracowałam w klinice, a po powrocie do domu od razu przebierałam się i biegłam przez działkę prosto do pracy przy aligatorach. Pracowałam tam często do godz. 2–3 w nocy. Było ciężko. Do dziś mam ślady na rękach, bo to ciężka, wykańczająca praca fizyczna, np. przy krojeniu mięsa z aligatorów. Na Florydzie to normalna rzecz – jest to legalne, popularne i bardzo cenione. Aligator smakuje podobnie do kurczaka, choć dla mnie bardziej jak owoce morza. Ojciec mojego chłopaka jest tzw. „aligator trapperem” – czyli łowcą z uprawnieniami. Jeśli komuś np. aligator wejdzie do basenu albo stanie pod drzwiami – dzwoni się na policję, a policja dzwoni do niego. On jedzie i go łapie. Też brałam w tym udział! Z kolei mój chłopak zajmuje się zdejmowaniem skóry z aligatorów – trzeba to robić z wielką precyzją, bo skóra idzie potem na ubrania. Mamy warsztat, w którym szyjemy torebki, buty i inne piękne rzeczy.

Wygrana w konkursie Miss Polski Podlasia dała ci przepustkę do półfinału Miss Polski. Jak jeszcze planujesz wykorzystać ten tytuł?

Na pewno zrobię wszystko, żeby godnie reprezentować nasz region i nasz kraj. Bo jestem bardzo dumna z tego, że pochodzę z Podlasia. W Stanach Zjednoczonych bardzo dużo się udzielałam. Gdy przeprowadziłam się tutaj i zaczęłam studia, kompletnie się zagubiłam. Byłam samotna i nie miałam tych dodatkowych aktywności. Mam nadzieję, że ten tytuł pozwoli mi odzyskać siebie, zintegrować się z Podlasiem i jak najwięcej działać w naszym społeczeństwie. Chętnie pomogę - dzieciom, seniorom czy zwierzętom. Sprzątanie, gotowanie, czytanie najmłodszym - zrobię wszystko i czekam na propozycje. Jeśli chodzi o jakikolwiek rodzaj wolontariatu – zawsze jestem na tak!  Występ na scenie jest super, fajne są piękne suknie, ale to nie jest prawdziwe życie. Nie można żyć w tej bańce. Trzeba z niej wyjść i zobaczyć,  jakie życie jest naprawdę.

Wiele osób z USA śledzi mnie w mediach społecznościowych. Nawet moja agentka modelingowa, której nie widziałam od 10 lat, obserwuje moją drogę i chce przylecieć do Polski, żeby nawiązać współpracę. To dla mnie zaszczyt reprezentować ten region i mam nadzieję, że pewnego dnia będę miała okazję reprezentować Polskę – jako kraj – na skalę światową. Kocham ten kraj i marzę o tym, żeby móc podzielić się nim z całym światem. Już teraz widzę ogromne zainteresowanie Polską, Białymstokiem, a nawet moją uczelnią medyczną – właśnie dzięki temu, co udostępniam w mediach społecznościowych.

Wybrane dla Ciebie

Pijany mężczyzna groził ratownikowi medycznemu. Zatrzymała go policja
Pijany mężczyzna groził ratownikowi medycznemu. Zatrzymała go policja
Dachowanie w Markach. Dwie osoby ranne, w tym dziecko
Dachowanie w Markach. Dwie osoby ranne, w tym dziecko
Maja Komorowska. Artystka z duszą i przeszłością, która wzrusza
Maja Komorowska. Artystka z duszą i przeszłością, która wzrusza
Obywatelka Mołdawii aresztowana. Wyłudziła ponad 70 tys. zł od seniora z Podkarpacia
Obywatelka Mołdawii aresztowana. Wyłudziła ponad 70 tys. zł od seniora z Podkarpacia
Teraz "dziura wstydu" w Grudziądzu. Jest plan, by wybudować tu sąd
Teraz "dziura wstydu" w Grudziądzu. Jest plan, by wybudować tu sąd
Święto Wrocławia 2025. Tydzień pełen tradycji i darmowych atrakcji. Dlaczego je obchodzimy?
Święto Wrocławia 2025. Tydzień pełen tradycji i darmowych atrakcji. Dlaczego je obchodzimy?
Akcja Wilkołak. Jak Niemcy kradli dzieci i zabijali rodziny
Akcja Wilkołak. Jak Niemcy kradli dzieci i zabijali rodziny
Lublin zmienia się w stolicę nauki. Mamy program XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki
Lublin zmienia się w stolicę nauki. Mamy program XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki
Zmiany komunikacji miejskiej w Sosnowcu. W sobotę wiadukt przy ulicy Piłsudskiego zostanie zamknięty na miesiąc
Zmiany komunikacji miejskiej w Sosnowcu. W sobotę wiadukt przy ulicy Piłsudskiego zostanie zamknięty na miesiąc
Dwudniowy festiwal w zielonym sercu Szczecina rozkręci lipiec
Dwudniowy festiwal w zielonym sercu Szczecina rozkręci lipiec
Ostrów Tumski – przyszła perełka mieszkaniowa Głogowa? Miasto zmienia układ ulic i szykuje plany zabudowy
Ostrów Tumski – przyszła perełka mieszkaniowa Głogowa? Miasto zmienia układ ulic i szykuje plany zabudowy
Zabójstwo w Suwałkach. Prokuratura ustala okoliczności śmierci dwóch osób
Zabójstwo w Suwałkach. Prokuratura ustala okoliczności śmierci dwóch osób