Wrocław: Zielone skrzynie na Daszyńskiego. Nie wszyscy oceniają je źle
Przypomnijmy, że kilka dni temu opisywaliśmy stan zazielenionej w 2019 roku ulicy Daszyńskiego. Była to pierwsza "zielona ulica" Wrocławia. Postawiono na niej m.in. drewniane skrzynie (tzw. parklety), w których posadzono rośliny. Mieszkanka ul. Daszyńskiego – pani Teresa – opisywała nam, że miejsce to jest zupełnie zapomniane.
- Nikt o to nie dba. Trawy i chwasty w skrzyniach niekoszone od zeszłego roku, połamane, spróchniałe deski w podestach. Ja takiej zielonej ulicy się wstydzę. I nie chcę więcej zielonych ulic we Wrocławiu. Najpierw je robią, a potem zapominają – mówiła.
Po publikacji tekstu, na redakcyjną skrzynkę dotarły również głosy innych czytelników na ten temat. Pan Marcin, który mieszka tu od ponad 20 lat, zdecydowanie broni idei zazielenienia ulicy Daszyńskiego. Jak opisuje, to właśnie dzięki parkletom skrzyżowanie, które dawniej bywało niebezpieczne i nieprzyjazne pieszym, dziś stało się bezpieczniejsze i bardziej dostępne.
- Przed ich postawieniem dochodziło tam regularnie do zderzeń samochodów, teraz jest ich bardzo mało, bo kierowcy są zmuszeni zwolnić i zachować ostrożność. W okresie przed parkletami skrzyżowanie było na tyle duże, że w nocy niektórzy kierowcy bawili się również na nim w "kręcenie bączków", co oczywiście było niebezpieczne i uciążliwie głośne. Z kolei dla pieszych skrzyżowanie było trudne do pokonania ze względu na duży dystans między dwiema stronami ulicy. Odkąd są parklety jest dla pieszych znacznie bezpieczniej, bo z ich pomostów do przejścia przez ulicę pozostaje znacznie krótszy dystans – mówi.
Dodaje, że beneficjentami parkletów na skrzyżowaniu z Żeromskiego i w innych punktach na ul. Daszyńskiego są też osoby starsze i schorowane, które dzięki nim mają gdzie usiąść.
- Na parkletach siadają zresztą nie tylko seniorzy, ale również m.in. klienci punktów usługowych w okolicy, szczególnie kebabu SimSim i piekarni Hert. Swego czasu na największym parklecie odbył się nawet mały koncert muzyczny, który cieszył się zainteresowaniem okolicznych mieszkańców – dodaje.
Uważa, że dodatkowa zieleń bardzo poprawiła estetykę i klimat tej okolicy, wcześniej była "betonową pustynią" wyglądającą, jak "wielki parking samochodowy". Pan Marcin zgadza się, że konstrukcje wymagają konserwacji i regularnego utrzymania. Nie dyskredytuje jednak sensu całej inwestycji i uważa ją za potrzebną.
Urzędnicy zapewnili nas, że drewniane skrzynie z roślinami na ul. Daszyńskiego zostaną naprawione "w najbliższym czasie".
- W ramach bieżącej konserwacji sukcesywnie dokonujemy napraw. W tym przypadku również zostaną one naprawione oraz poddane pielęgnacji. Termin interwencji zależy od rodzaju uszkodzeń i wysokości kosztów niezbędnych do zaangażowania – mówiła nam Natalia Prostak z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Rośliny w parkletach również mają zostać odpowiednio zadbane.