Zielona Góra: W Zatoniu na otwarcie oranżerii przybyła księżna Dorota de Talleyrand-Périgord
- Aż trudno uwierzyć, że przez tyle lat ten zabytek popadał w coraz większą ruinę. Spalony przez Rosjan w 1945 roku pałac jak i oranżeria były w takim stanie, że ręce opadały - mówi Stanisława Rogalska. - To miejsce nie było znane nawet zielonogórzanom, bo nikt tu nie zaglądał. A dziś? To jedno z atrakcji Zielonej Góry i okolic. Nie tylko w weekendy trudno tu zaparkować. Ale cóż się dziwić. Piękne ruiny pałacu, rozbudowana oranżeria, zrewitalizowany park.
W oranżerii napijemy się kawy
Jak mówił prezydent Marcin Pabierowski - rozbudowa oranżeria to jeden z elementów szerszego zadania, które dotyczyło także zadaszenia pałacu. Dzięki szklanemu dachowi od wiosny do późnej jesieni będzie mogło w nim odbywać się wiele imprez. Koszt inwestycji to 5 mln zł. Wykonawcą remontu była firma EXALO Driliing SA - oddział Diament w Zielonej Górze, która zrealizowała pierwszy etap rewitalizacji.
W ramach modernizacji rozbudowano także oranżerię. Dobudówka stanęła w miejscu starych fundamentów i jest w takim samym stylu jak starsza część. Oranżeria zyskała dodatkowe 57 m kw. Jest też zaplecze socjalne, powstały toalety dla odwiedzających, dostępne z zewnątrz budynku, a także toaleta dla niepełnosprawnych.
W rozbudowanej oranżerii znajduje się kawiarnia, w której także odbywają się liczne wystawy, spotkania z poezją czy kameralne koncerty.
Najlepsze lata za Doroty de Talleyrand
Przypomnijmy, że pałac został wybudowany w 1689 roku przez Balthazara von Unruh w formie barokowego dworu. Najlepsze jego lata to XIX wiek, kiedy to, kiedy do Zatonia przyjechała księżna Dorota de Talleyrand. Przebudowała obiekt. Organizowała tam liczne wydarzenia, na które zapraszała znamienitych gości. Niestety, druga wojna światowa nie oszczędziła zabytku. Powracająca z Berlina Armia Czerwona podpaliła pałac. Zostały ruiny, które przez lata zarastały chwastami. Po połączeniu miasta z gminą, pałac i park zostały zrewitalizowane.