Grał 52 godziny non stop, mdlał z wycieńczenia. Babcia cieszyła się, że u niej nocuje
Historia Filipa to przestroga dla wielu rodzin, które mogą nie dostrzegać pierwszych sygnałów uzależnienia od gier komputerowych. Jego bliscy długo nie zdawali sobie sprawy, że chłopak spędzał całe noce na graniu, nawet u babci, która nieświadomie umożliwiała mu realizację tego nałogu. Problem eskalował do tego stopnia, że Filip trafił pod nadzór kuratora, a później do ośrodka socjoterapeutycznego. Psycholog Joanna Szulc podkreśla w rozmowie z Medonetem, że uzależnienie dotyka całego systemu rodzinnego i wymaga kompleksowego podejścia.
Pierwsze sygnały problemu. „Zabrakło czasu, rozmów i psychologa”
Filip jako dziecko nie sprawiał większych kłopotów wychowawczych. Jego babcia, emerytowana pielęgniarka, od początku była bardzo zaangażowana w jego życie. Często krytykowała rodziców za ich decyzje wychowawcze, co prowadziło do napięć w rodzinie. Gdy Filip poszedł do przedszkola, babcia nadal odgrywała dużą rolę w jego codzienności – odprowadzała go do placówki, gotowała ulubione potrawy i pobłażała mu, co stało w kontrze do bardziej wymagającego podejścia rodziców. Historię Filipa w liście do redakcji Medonet opisała jego ciotka.
Problemy zaczęły się nasilać, gdy Filip poszedł do szkoły podstawowej. W tym czasie jego rodzina się powiększyła – matka urodziła dwójkę młodszego rodzeństwa. Chłopak, dotychczas jedynak, zaczął odczuwać zazdrość, którą maskował coraz większym zaangażowaniem w gry komputerowe. Rodzice, zajęci opieką nad młodszymi dziećmi i pracą, nie dostrzegli na czas, że Filip spędza coraz więcej godzin przed ekranem.
„Organizm nie wytrzymał”. Filip grał 52 godziny bez przerwy
Prawdziwy kryzys nastąpił w gimnazjum. Filip coraz rzadziej pojawiał się w szkole, a zamiast tego spędzał czas w kafejce internetowej, bibliotece lub w piwnicy bloku, gdzie mógł grać bez przeszkód. Rodzice, zaniepokojeni uwagami nauczycieli o jego nieobecnościach i braku zaangażowania, zaczęli konfiskować sprzęt elektroniczny. Filip jednak szybko znajdował sposoby, by obejść te ograniczenia – kupował zapasowe akcesoria za pieniądze od babci i grał po nocach, gdy rodzice spali.
Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny, gdy Filip spędził 52 godziny na nieprzerwanym graniu. Jego organizm nie wytrzymał – chłopak zemdlał z wycieńczenia. Babcia, u której wtedy przebywał, początkowo sądziła, że to zwykłe osłabienie. Dopiero interwencja pogotowia ujawniła prawdziwą przyczynę. Filip przyznał ratownikom, że od dwóch dni nie spał, bo grał.
Rodzice zareagowali za późno. „Zabrakło uważności i rozmów”
Po tym incydencie rodzice zakazali Filipowi wizyt u babci. Chłopak zareagował na to bardzo emocjonalnie, a wkrótce potem uciekł z domu. Policja odnalazła go u starszego kolegi, również uzależnionego od gier. W związku z jego zachowaniem szkoła złożyła wniosek do sądu o nadzór kuratora. Filip stracił telefon, a jego dostęp do internetu został jeszcze bardziej ograniczony. Niestety, te działania przyniosły jedynie chwilową poprawę. Chłopak wciąż uciekał z domu i wagarował.
Ostatecznie Filip trafił do młodzieżowego ośrodka socjoterapeutycznego, gdzie przeszedł terapię i uczył się funkcjonować w zorganizowanym środowisku. Po półtora roku wrócił do domu i ukończył technikum, ale matury już nie napisał.
Psycholog: „Uzależnienie to problem całego systemu rodzinnego”
Dziś Filip jest dorosły, mieszka z kolegami i nadal spędza większość czasu na graniu. Utrzymuje się z dorywczych prac, a babcia wciąż wspiera go finansowo. Rodzina czuje się bezradna wobec jego nałogu.
Joanna Szulc, psycholog i ekspertka projektu „MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”, podkreśla w rozmowie z Medonetem, że uzależnienie od gier to problem, który wymaga kompleksowego podejścia.
– „Czytając tę historię, można odnieść wrażenie, że zawiodło wszystko, ale tak naprawdę wiele działań można było podjąć znacznie wcześniej. Uzależnienie dotyka całego systemu rodzinnego. To nie tylko problem Filipa, ale także jego rodziców, babci i całego otoczenia. Zabrakło uważności, rozmów i współpracy między wszystkimi członkami rodziny” – wyjaśnia ekspertka.
Psycholog zwraca uwagę, że zakazy i kary nie rozwiążą problemu uzależnienia. – „To nie jest kwestia 'zakażemy, to nie będzie grać’. Chodzi o to, by pokazać młodemu człowiekowi, że swoje potrzeby emocjonalne może zaspokoić w inny sposób, z naszym wsparciem. Terapia rodzinna, mediacje i długoterminowe wsparcie specjalistów mogą pomóc w takich sytuacjach” – dodaje Joanna Szulc.