Tesla przestaje przyjmować zamówienia na Model S i Model X w Chinach w związku z nowymi cłami
Tesla jest jedną z pierwszych ofiar wojny celnej, którą Donald Trump rozpoczął z całym światem i którą teraz kontynuuje z Chinami.
O północy z nocy ze środy na czwartek Tesla przestała przyjmować zamówienia na swoje flagowe samochody Model S i Model X w Chinach. To efekt ceł nałożonych na Państwo Środka w ostatnich tygodniach i dniach przez Donalda Trumpa. A także odpowiedzi na nie podjętej przez Pekin.
Obydwa modele produkowane są wyłącznie w fabryce Tesli we Fremont w Kalifornii. Wysyłane są więc z USA do Chin. Teraz jednak już nie będą.
Eksport czegokolwiek ze Stanów do Państwa Środka stracił sens po tym, jak Chiny, w reakcji na wcześniejsze decyzje Białego Domu, podniosły cła na amerykańskie towary. Najpierw do kilkudziesięciu procent a w piątek do 125 proc.
Tesla dalej może sprzedawać swoje samochody w Chinach – te, które powstają w jej zakładach w Szanghaju. To Model 3 i Model Y.
Tesla S i X. Drogie samochody, wysokie marże
Na pierwszy rzut oka zablokowanie przez cła sprzedaży w Chinach Modeli S i X wydaje się niewielkim problemem. Ale to nie do końca tak. Z jednej strony Tesla sprzedała w Chinach w ubiegłym roku tylko nieco ponad 2 tys. pojazdów S i X. Ale z drugiej strony to bardzo drogie samochody z wysoką marżą dla producenta.
Utrata więc przychodów na poziomie około 170 mln dol. i zysków na poziomie 30-40 proc. tej kwoty na pewno boli.
Zwłaszcza, gdy sprzedaż pozostałych samochodów Tesli wszędzie na świecie – z nielicznymi wyjątkami – dołuje. W Chinach np. amerykańska firma sprzedaje teraz Model Y i Model 3 na kredyt zero procent. Tylko tak firma Muska może tam utrzymać jeszcze jakikolwiek sensowny poziom ich sprzedaży.
Część analityków mówi, że jeżeli wojna celna USA-Chiny będzie kontynuowana, to Tesla może w wypadku skrajnych scenariuszy utracić również swoją fabrykę w Szanghaju.
Ale nawet jeżeli nie, to i tak wydaje się, że skazana jest ona na powolne wygaszanie produkcji. Na razie amerykańska firma nie ma nic, co mogłoby zachwycić chińskich klientów. Koncerny chińskie, szybko się od niej nauczyły, również dzięki zakładom w Szanghaju, jak produkować samochody elektryczne. Zaczęły więc z powodzeniem wypychać Amerykanów ze swojego rynku.