"Choroba senna". Epidemia, która zamieniła ludzi w posągi
W latach 1915–1930 świat zmierzył się z jedną z najbardziej zagadkowych epidemii w historii medycyny. Tzw. "choroba senna" dotknęło ponad milion osób na wszystkich kontynentach, zamieniając część ludzi w żywe posągi!
Początek epidemii
Pierwsze przypadki tajemniczej choroby zaczęto rejestrować w Europie w 1915 roku. Najwcześniejsze ogniska pojawiły się w Rumunii, a następnie na pograniczu francusko-niemieckim.
W 1917 roku neurolog Constantin von Economo opisał nową jednostkę chorobową, którą nazwał encephalitis lethargica – śpiączkowe zapalenie mózgu (popularna nazwa: "choroba senna"). Niemal równocześnie, niezależnie od niego, chorobę rozpoznali francuscy lekarze Jean-René Cruchet, Moutier i Calmette.
W ciągu kilku lat epidemia rozprzestrzeniła się na cały świat. Największe żniwo zebrała w latach 1919–1924, choć pojedyncze przypadki notowano aż do końca lat 30.
Choroba pojawiała się sezonowo, najczęściej zimą i wczesną wiosną, a jej przebieg był gwałtowny i nieprzewidywalny. W Stanach Zjednoczonych pierwsze przypadki odnotowano w Nowym Jorku jesienią 1918 roku, a w Polsce – w 1917 roku dzięki obserwacjom Edwarda Flataua.
Objawy i przebieg choroby sennej
"Choroba senna" atakowała nagle. Chorzy najpierw doświadczali wysokiej gorączki, bólu głowy, silnego zmęczenia i bólu mięśni. Wkrótce pojawiały się zaburzenia świadomości: nadmierna senność, trudności z koncentracją, a nawet halucynacje i stany psychotyczne.
U dzieci objawy bywały szczególnie dramatyczne. Część z nich po przebyciu choroby wykazywała zmiany osobowości, impulsywność i agresję, co opisywano jako "moralne szaleństwo" lub "małe potwory".
W ostrych przypadkach pacjenci zapadali w głęboki letarg lub śpiączkę. Ich twarze przybierały maskowaty wyraz, a ciało sztywniało. Niektórzy przez tygodnie czy miesiące pozostawali w stanie, w którym reagowali na bodźce, ale nie mogli się poruszać ani mówić – stąd określenie "żywe posągi" lub "żywi umarli".
Choroba prowadziła do niewydolności oddechowej i śmierci nawet w ciągu kilku dni lub tygodni. Szacuje się, że śmiertelność sięgała 40%, a liczba ofiar na całym świecie przekroczyła pół miliona.
Długotrwałe skutki i dramat ocalałych
Ci, którzy przeżyli pierwszą fazę choroby, rzadko wracali do pełni zdrowia. U wielu rozwijał się tzw. postencefalityczny parkinsonizm – ciężkie zaburzenie neurologiczne objawiające się drżeniem, sztywnością mięśni, trudnościami z mówieniem i poruszaniem się.
Niektórzy pacjenci całkowicie tracili możliwość komunikacji, choć pozostawali świadomi otoczenia. Byli więźniami własnych ciał, niezdolni do samodzielnego życia.
Zdarzało się, że objawy parkinsonizmu pojawiały się nawet po latach względnego zdrowia. W innych przypadkach chorzy cierpieli na zaburzenia psychiczne, chroniczne zmęczenie, zaburzenia snu, napady padaczkowe, a nawet całkowitą utratę pamięci.
Próby leczenia i bezradność medycyny
W obliczu epidemii lekarze próbowali niemal wszystkiego. Od terapii farmakologicznych, przez elektrowstrząsy, po eksperymentalne zabiegi chirurgiczne.
Przetestowano ponad 80 różnych metod leczenia, jednak żadna nie okazała się skuteczna. Wielu pacjentów umierało w męczarniach, a ci, którzy przeżyli, często przez dekady pozostawali w stanie katatonii lub głębokiego upośledzenia neurologicznego.
Autopsje wykazywały charakterystyczne zmiany w mózgu: rozległe stany zapalne, uszkodzenia kory, zwojów podstawy i pnia mózgu, a także zniszczenie komórek istoty czarnej – obszaru kluczowego dla kontroli ruchów. To właśnie te zmiany tłumaczyły rozwój parkinsonizmu po przebyciu choroby.
Tajemnicza przyczyna epidemii
Do dziś nie udało się jednoznacznie ustalić, co wywołało "chorobę senną". Najczęściej podejrzewa się infekcję wirusową, być może powiązaną z pandemią grypy hiszpanki z lat 1918–1919. Inni badacze sugerują, że choroba mogła być efektem reakcji autoimmunologicznej, w której układ odpornościowy atakuje własne komórki nerwowe.
Współczesne badania wykazały obecność przeciwciał przeciwko różnym strukturom mózgu u części pacjentów, jednak nie znaleziono jednego, uniwersalnego czynnika sprawczego.
Niektórzy naukowcy wskazują także na możliwość działania toksyn środowiskowych lub nieznanych czynników zakaźnych. Analiza przypadków z archiwów brytyjskich szpitali z lat 1918–1946 wykazała, że aż 97% chorych miało objawy ruchowe, 91% – uszkodzenia nerwów czaszkowych, a 66% – zaburzenia snu. Jednak nawet najnowsze badania nie przyniosły przełomu w identyfikacji przyczyny epidemii.
Koniec epidemii i współczesne przypadki
Epidemia "choroby sennej" wygasła równie nagle, jak się pojawiła. Po 1927 roku liczba nowych zachorowań gwałtownie spadła, a od lat 30. odnotowywano jedynie sporadyczne przypadki na całym świecie. W XXI wieku opisuje się pojedyncze zachorowania, zwykle o łagodniejszym przebiegu, choć ich etiologia nadal budzi wątpliwości.
W sumie szacuje się, że na całym świecie na chorobę senną zachorowało ponad milion osób, z czego połowa zmarła w ciągu kilku lat od zachorowania. W Stanach Zjednoczonych liczba zgonów przekroczyła 22 tysiące, a w Europie – od 80 do 120 tysięcy przypadków. W Polsce największa fala zachorowań przypadła na zimę 1919/1920 roku.