Janek z Rożna-Parcele to najmłodszy ogrodnik z kwiatową farmą
Janek Danielak, uczeń drugiej klasy liceum Towarzystwa Salezjańskiego w Aleksandrowie Kujawskim, od najmłodszych lat interesował się roślinami. Jego mama wspomina, że zaczynał od małej szklarni, w której uprawiał pomidory. Jednak z czasem jego zainteresowania się rozwinęły, a szklarnia stała się początkiem czegoś większego. Janek stał się czwartym w Polsce, a jednocześnie najmłodszym mężczyzną prowadzącym farmę kwiatową.
Wszystkie swoje oszczędności z kieszonkowego i prezentów inwestował w zakup nasion kwiatów. Na działce przy domu rozpoczęła się jego przygoda z uprawą różnokolorowych chabrów, lwimi paszczami, różami i groszkami...
- Powiedziałem rodzicom, którzy nie mieli nic przeciwko. Od razu zacząłem kupować nasiona. To był styczeń – opowiada rezolutny Janek. – Wcześniej na Instagramie podglądałem inne właścicielki farm kwiatowych. Dużo się nauczyłem, dużo czytałem.
Nasiona wysiewał w garażu, gdzie stworzył odpowiednie warunki do ich wzrostu. Pod specjalnymi lampami nasionka kiełkowały, by później trafić do gruntu.
Mama Janka, pani Kasia, wspomina, że garaż i kotłownia były pełne małych doniczek. - Mówiłam mu, że może już wystarczy, ale zawsze coś dokupił – dodaje z uśmiechem. Wkrótce kwiaty trafiły do ogrodu, gdzie zasadzono ponad 5 tysięcy roślin. Już teraz zakwitły chabry i groszek, a wkrótce dołączą do nich lwie paszcze i inne kwiaty, które pamiętamy z ogrodów naszych babć.
Janek, choć większość prac wykonał sam, przyznaje, że pomogła mu koleżanka.
- Wymagało to nie tylko logistycznego zaplanowania, gdzie jakie rośliny, ale także dużo pracy fizycznej – mówi. Mimo że rządki są już zrobione, a kwiaty posadzone, Janek nadal musi regularnie pielić ogród, co pochłania sporo czasu.
Młody ogrodnik marzy o powrocie do natury i tworzeniu pięknych bukietów z kwiatów, które nie są dostępne w kwiaciarniach. Już teraz udało mu się przygotować kilka zachwycających kompozycji. Janek samodzielnie tworzy bukiety, a jego marzeniem są kursy florystyczne, na które musi jeszcze trochę zaoszczędzić.
- Kupne kwiaty tak nie pachną, te są inne. Janek zawsze miał taki zmysł artystyczny, mnie dopytywał jedynie o kolor papieru, który ma wybrać do stworzenia bukietów – uśmiecha się pani Kasia. – Cieszę się, że robi coś innego i realizuje swoje pasje.
Największym wyzwaniem po stworzeniu farmy była dla Janka nazwa. Ostatecznie zdecydował się na nazwę "Lucia", na cześć pieska, wiernego przyjaciela rodziny. - Nie miałem pomysłu i tak zostało – przyznaje. – Teraz tylko czekam, aż wszystkie kwiaty zakwitną. Janek planuje kontynuować swoją działalność w przyszłym roku, choć przyznaje, że uczy się na błędach.
Młody ogrodnik ma już pomysły na udoskonalenie swojej farmy. Chciałby postawić tunel, w którym uprawiałby inne kwiaty. - Wybrałem takie, które najbardziej mi się podobają. Niektóre są dwuletnie, niektóre roczne. Chcę też mieć róże, może piwonie – tłumaczy. Janek szuka niedrogich kwiatów, aby każdy mógł sobie pozwolić na piękny bukiet.
Swoje poczynania Janek dokumentuje na Instagramie i Facebooku, chcąc pokazać innym, że można realizować swoje pasje. Cały czas się uczy i doszkala, uczestniczy w targach ogrodniczych i zdobywa wiedzę na temat roślin i ich pielęgnacji. Szybko i bez zastanowienia opowiada o kwiatach, które czego potrzebują, a co im szkodzi.
- Nie uznaję, by to było mało męskie zajęcie. Wymaga dużo siły – przyznaje. Choć nie wie jeszcze, co będzie robił za kilka lat, na pewno farma kwiatowa będzie mu towarzyszyć przez jakiś czas. Na razie skupia się na nauce w klasie biologiczno-chemicznej.