Pasażer na gapę. Wąż chciał jechać metrem, obyło się bez tragedii
Była noc z 17 na 18 czerwca. Schody prowadzące na peron jednej z najbardziej ruchliwych stacji warszawskiego metra – Nowy Świat-Uniwersytet – niespodziewanie stały się sceną nietypowego zajścia. Policjanci z Metra Warszawskiego zostali zaalarmowani przez pasażerów: po schodach pełznie wąż. Groźny. Długi. I zdecydowany.
W trosce o bezpieczeństwo pasażerów natychmiast zamknięto wejście od strony ulicy Czackiego. Przechodnie stali w skupieniu – z telefonami gotowymi do nagrania, ale na bezpieczny dystans. Niecodzienny wędrowiec mierzył niemal metr długości i był zdeterminowany, by zjechać do metra.
Co robił zaskroniec w centrum stolicy?
Na miejscu pojawił się Ekopatrol. Strażnicy miejscy, którzy – zamiast spektakularnych chwytów rodem z Animal Planet – podeszli do sprawy z chłodnym profesjonalizmem. Groźnie wyglądający wąż okazał się... zaskrońcem. Pospolitym, niejadowitym, wręcz płochliwym.
Zwierzę zostało odłowione przy użyciu specjalnej siatki transportowej. Żadne dramaty, żadnych ofiar, zero ukąszeń. Wąż był zdrowy. Wypuszczono go na wolność, w miejsce, gdzie jego gadzi urok nie wywoła już interwencji.
Metrem nie pojechał. Trudno – może kiedyś zainwestuje w kartę miejską.
Nie wiadomo, jak znalazł się w samym sercu Warszawy. Zaskrońce zwykle trzymają się z dala od ludzi. Wolą ogródki, krzaki, czasem zawędrują na działkę, a jeśli mają pecha – do piwnicy. Ale środek miasta? Metro? To już nie jest zwiedzanie – to próba integracji ze światem ludzi.
Zaskrońce są pożyteczne – żywią się myszami, pomagają utrzymać równowagę w miejskim mikroekosystemie. Są objęte częściową ochroną – nie wolno ich zabijać ani płoszyć. Ale czy Warszawa jest na nie gotowa?
Telefon interwencyjny 986 działa całą dobę. I dobrze, bo najwyraźniej natura nie śpi – nawet nocą, nawet w metrze.